10

50 5 3
                                    


Cornelius

Rano przywitał mnie slogan Komitetu "Dzisiaj tworzymy lepsze jutro".  Czy mógłby ktoś mi wytłumaczyć, dlaczego każde moje kolejne jutro jest gorsze od poprzedniego? Od ostrej dyskusji na temat balu maturalnego każdą przerwę spędzam sam. June, Luke i Violet nie odezwali się do mnie ani słowem. Zero jakichkolwiek gratulacji.  Szkoda, że nie zdają sobie sprawy, że to ja jestem tu ofiarą. 

Kiedy siedzę na lekcji matematyki, zauważam, że Victoria-Eleanor Lynn zachowuje się, jakby w ciągu ostatnich kilku dni nic się nie stało. Gdy na nią spoglądam, przybiera minę, jakby kilka dni temu wcale nie wypisywała do mnie z prywatnego numeru.

Nagle rozlega się pukanie do drzwi i przez próg wchodzą dwie dziewczyny. Przewodnicząca June Fletcher i... Miranda Jones.

  ― Dzień dobry, czy możemy coś ogłosić? ― Jones nie czeka nawet, aż profesor David skończy tłumaczyć przykład z logarytmów. W zamian nieuprzejmie wcina się mu w zdanie i kontynuuje. Patrzę na zrezygnowaną June i przez sekundę nawiązujemy kontakt wzrokowy, który z prędkością światła przerywa. ― Mamy wieści na temat nadchodzącego balu.

Starszy profesor David mamrocze coś pod nosem i zasiada przy biurku. Machnięciem ręki pozwala jej mówić dalej. 

Tym razem głos zabiera June. Miranda zaciska gniewnie szczękę, a linia jej żuchwy znacząco się podkreśla. Nie chcę, by doszło między niema do sprzeczki. Nie teraz.

  ― Lepiej notujcie, bo nie będę powtarzać dwa razy ― Przewodnicząca uprzedza przed rozpoczęciem swojej przemowy. ― Po zaciętych negocjacjach Komitet Organizacyjny w Yorkshire Hill ostatecznie doszedł do wniosku, że bal maturalny odbędzie się dwudziestego trzeciego czerwca. Dwa dni przed zakończeniem roku. Przypominam o obowiązujących tu zasadach, takich jak: żadnych używek, schludne stroje i wspólna modlitwa. 

   ― Wstęp pięćdziesiąt funtów. Wpłaty do mnie, bo pełnię nową funkcję księgowej. Będzie wytwornie i szalenie uroczyście. ― kończy Miranda, przybierając dumną pozę. ― Jakieś pytania?

Victoria-Eleanor Lynn unosi prawą rękę ku górze. June pozwala jej mówić. 

  ― Mam rozumieć, że całe przedsięwzięcie odbędzie się tutaj? 

  ― Och.. ― policzki June przybierają koloru różowego. Cóż, w końcu nie powiedziały o najważniejszym, czyli gdzie odbędzie się impreza. ― Zgadza się. Tegoroczny bal odbędzie się w naszym szanowanym liceum Yorkshire Hill. 

  ― A co z motywem króla i królowej balu? ― dopytuje, bujając się na krześle. 

  ― Odstąpiliśmy od tej tradycji. Zdaniem naszego dyrektora, takie coś nie powinno mieć miejsca. 

Jakoś nie robi mi to różnicy. I tak nie zostałbym wybrany, a nawet jeśli, to byłaby to najbardziej niekomfortowa chwila w moim całym życiu. Stoisz na środku parkietu, wzrok każdej osoby wędruje na ciebie, śmiechy, chichy.. A co najgorsze oczekują od ciebie tańca z randomową dziewczyną, która tak samo jak ty została królową balu...

Wzdrygam się na to wyobrażenie. 

Victoria jest zawiedziona. Spogląda na dwie dziewczyny z chęcią mordu, który wygasa po kilku sekundach. Teraz wznosi oczy ku sufitowi i wzdycha, mówiąc coś na ucho Amelii siedzącej z nią w ławce. 

  ― Czy to już wszystko? ― wtrąca się poirytowany profesor David ― Nie możecie po prostu użyć elektronicznego dziennika? 

  ― Tak, to już wszystko, profesorze ― June przystępuje z nogi na nogę i zaczyna się nieco tłumaczyć ―  Postanowiłyśmy, że najlepszą opcją będzie odwiedzenie wszystkich klas z osobna. Jeśli ktoś ma jakieś pytania, nie musi czekać nie wiadomo ile na ich udzielenie.  

Ostatni raz patrzę prosto w oczy June i obserwuję, jak drzwi za nią się zamykają.


Nicholas

Ojciec się dowiedział. 

Ojciec wie, że pomagałem Greenowi w tej cholernej olimpiadzie i teraz się na mnie mści.

  ― Nie nastawiaj się na jakikolwiek powrót do liceum przed balem. Nie pozwolę na to, żebyś przynosił wstyd mojemu nazwisku. ― Niski głos dobiega zza moich pleców.

Stoję w domowym gabinecie Charlesa Berkshire'a, który niczym nie różni się od tego szkolnego. Może z wyjątkiem koloru ścian. Przez brązowe kolory ścian panuje tu mrok, a jedno okno nie wystarcza, by wpuścić do środka wystarczająco dużo światła. Obecne są też obrazy Maryi i jej syna, powodujące u mnie gęsią skórkę.

Odwracam się i widzę przed sobą rozdrażnionego sześćdziesięciolatka. Ojciec przekrzywia głowę, posyłając mi ostre spojrzenie brązowych, hipnotyzujących oczu.

   ― Masz rację, ojcze ― staram się go udobruchać poprzez poparcie.  ― Postąpiłem karygodnie udzielając mu dodatkowych lekcji za twoimi plecami.

   ― Dobrze, że przynajmniej jesteś tego świadomy.

Przełykam ślinę, kiedy podchodzi bliżej mnie. Jesteśmy tak blisko, że jestem w stanie poczuć jego oddech na skórze. Swoją lewą rękę umieszcza na tyle mojej głowy i przyciska mnie do siebie. 

   ― Dostarczyłeś już podanie do Harvardu? 

Posłusznie kiwam głową i uzupełniam, mówiąc:

   ― Na początku czerwca. 

Rozluźnia się na moje słowa i zabiera rękę z mojej potylicy. 

  ― Rozmawiałem z profesorką od angielskiego. Postawi ci najwyższy stopień. Nie zawiedź mnie, Nicholasie ― wskazuje palcem w moją stronę i zajmuje miejsce za biurkiem, usadawiając się wygodnie na fotelu. ― Mam masę roboty. Zostaw mnie samego. 

Zdaję sobie sprawę, że to, co robi mój ojciec jest nieuczciwe, ale nie mogę nic z tym zrobić.

Teraz nawet na mnie nie spogląda, po prostu zaciska żuchwę i wpatruje się w ekran komputera.

Przełykam ślinę jak najciszej potrafię i robię krok w tył. Odwracam się, i pierwsze, co rzuca się w moje oczy, to krzyż wiszący nad drewnianymi drzwiami. Mamy ich dużo w domu, ale ten jest największy. 

Pragnę wykrzyczeć, że nie wierzę w te katolickie brednie.

Gdybym nosił nazwisko Green, prawdopodobnie nie powstrzymałbym się od wtrącenia czegoś niepochlebnego. Nie jesteśmy przyjaciółmi, ale poznałem go wystarczająco dobrze, aby stwierdzić, że ma problem z utrzymaniem języka za zębami.

Niestety w dowodzie mam Berkshire i jedyne co mi pozostało to milczenie. 


To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 18, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

JESUS SEES EVERYTHINGOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz