2. Ja tu tylko sprzątam

104 17 32
                                    

Zanim zagłębicie się w lekturze, chciałabym wam podrzucić playlistę do tego opowiadania, którą zapomniałam ostatnio podlinkować :]

https://spotify.link/pRKaiAYiBDb


Sytuacja w oknie powtórzyła się znowu, znowu i znowu. Ale tylko na nocnej zmianie. Za dnia nigdy nie ujrzał zawalonego papierami mężczyzny, co było podejrzane. Jaka bowiem papierologia wymagała pracy w nocy? Może nieznajomy był prywatnym detektywem? Albo szpiegiem? Co jeśli specjalnie podglądał go dla rządu? Yoongi pokręcił głową. Powinien ograniczyć Netflixa na jakiś czas. W ogóle powinien przestać zaprzątać sobie głowę tym gościem. Nie znał go. Widywał go parę razy w tygodniu i tylko wymieniał z nim te niezręczne, krótkie machania.

— Jak wypełnią te formularze, od razu je do mnie przynieś. — polecił, zamykając folder z dokumentacją Hyunwoo, który pomyślnie przeszedł operację i niedługo rozpocznie rehabilitację.

Jimin kiwnął głową i oboje wstali z zamiarem udania się na zasłużoną przerwę. Yoongi wziął swój ukochany kubek z czarnym kotem i przepuścił rezydenta w drzwiach swojego biura.

— Nie idziesz na fajkę. — stwierdził Jimin, łypiąc ciekawsko na zostawioną na biurku lekarza paczkę papierosów i zapalniczkę.

— A powinienem...? — Yoongi uniósł brew, nie potrafiąc rozgryźć, w co tym razem pogrywał sobie rezydent.

Odpowiadanie na jego pytania niedotyczące pracy zawsze wiązało się z ryzykiem zażenowania lub podniesionego ciśnienia, nic pomiędzy.

— Z punktu widzenia zdrowia, nie. Ale nie o to mi chodziło. — odparł chłopak, kierując się wraz z nim do kafeterii. — Ostatnio zauważyłem, że o wiele częściej chodzisz w nocy na to swoje odludzie do kostnicy niż za dnia.

Yoongi zmarszczył brwi, lecz nie dał po sobie poznać, jak zaniepokoił go fakt, że w jego rutynie zaistniała aż tak zauważalna zamiana, o której sam nie miał pojęcia.

— W nocy mniej się dzieje. Jest więcej czasu, by się zatruwać. — wzruszył ramionami.

Wolał przemilczeć pojawienie się nowego czynnika jego częstszych przerw. Nie potrzebował węszącego za nim Jimina, którego język był tak długi, jak lista skutków ubocznych tabletek antykoncepcyjnych. Rezydent od dawna uparcie starał się wejść w jego życie z butami, dlatego też, dla świętego spokoju, Yoongi czasem wychodził z nim, ratownikiem i pediatrą na drinki.

— A już myślałem, że masz jakiś potajemny romans.

Neurochirurg zakrztusił się kawą. 

— Na łeb upadłeś? — palnął i wytarł swoje usta.

— No co? To aż takie dziwne? — Jimin spojrzał na niego zdezorientowany. — Zegar tyka. Najwyższa pora, by kawaler Min sobie kogoś znalazł.

— Powiedział wieczny singiel. — wytknął mu Yoongi, bo wiedział, z wielu historii, których słuchać nie chciał, że rezydent mocny był jedynie we flircie. — Zająłbyś się sobą.

— Z nas dwojga, to ty jesteś już po trzydziestce. — żachnął się chłopak i upił porządny łyk swojego latte na sojowym mleku. — Poza tym zajmuję się sobą, dla twojej wiadomości.

— Ten chłopak na skuterze? — prychnął kpiąco chirurg, nie wierząc, że tym razem rezydent zobowiąże się na dłużej niż kilka wspólnych nocy. — Widujecie się tylko, gdy trafia do nas z kolejnym urazem głowy. Pewnie nawet nie znasz jego imienia.

W oknie o północy | namgi Where stories live. Discover now