6. Zasady BHP

91 16 47
                                    

Uczucia były przeszkodą w pracy neurochirurga. Po pierwsze – tworzyły plotki i sprawiały, że współpracownicy nie dawali mu spokoju, wypytując i głupio się szczerząc. Po drugie – zaburzały jego osąd i skupienie, ponieważ jego myśli bez przerwy uciekały do czarującego pisarza.

Yoongi żałował, że on z przeszłości nie wziął sobie jednak wolnego, bo pojawienie się w pracy na drugi dzień po tamtym wyjściu, było istnym koszmarem. Niemal od razu, gdy wszedł do szpitala, Jimin, Seokjin i Hoseok osaczyli go w kafeterii niczym głodne hieny.

— Dopiero przyszedłem, dajcie się człowiekowi nacieszyć kawą — burknął pod nosem, unikając ich ciekawskich spojrzeń.

— Udana noc, co? — Rezydent posłał mu znaczący uśmieszek.

— Nie wiem, o czym mówisz — wyparł się Yoongi i wziął łyka swojego espresso.

— Nie jesteście tacy sprytni, jak wam się wydaje — prychnął Seokjin i położył na stole mały, granatowy notes. — Zostawiliście to w pubie.

Kawa chirurga niemal spotkała się z podłogą, gdy ten poderwał się i rzucił na ratownika, by zabrać mu skoroszyt, lecz Hoseok był szybszy.

— „Chcesz się stąd wyrwać?", jak ekscytująco — przeczytał na głos i oparł twarz na dłoni. — Gdy wyszliście, nieźle się rozpadało, musiało być romantycznie, hm? — Pediatra poruszył sugestywnie brwiami i oddał mu w końcu ten przeklęty notes.

— Czy ja wiem. — Wzruszył ramionami dla niepoznaki. — Nieźle przemokłem, więc-

— Jaki był w łóżku? — palnął Jimin, przechodząc od razu do konkretów. — Bo nie wygląda na takiego, co lubi wariować, chociaż cicha woda-

— A spieprzajcie. — Yoongi wstał i zostawił śmiejącą się grupkę za sobą.

Tak praktycznie wyglądał cały następny tydzień. Jak tylko szedł na dziesiąte piętro, Jimin gwizdał za nim i szczerzył się jak idiota. Jak tylko zawibrował mu telefon z wiadomością od Namjoona, Seokjin rzucał jakimś żartem i próbował zajrzeć mu przez ramię. A gdy jakimś cudem Hoseok dowiedział się (niewykluczone, że od samego pisarza), że Yoongi idzie z nim w weekend na randkę, niemal wybuchł z radości i wraz z resztą zaoferował pomoc w przygotowaniach. Chirurg jej nie przyjął.

Ostatni raz na randce był na studiach – czyli jakieś dziesięć lat temu, jeśli odważyłby się przyznać to na głos. Nie miał więc zbyt wysokich oczekiwań. W ogóle niczego nie oczekiwał. W pewnym momencie, gdy stał w łazience i układał włosy, zaczął nawet wmawiać sobie, że to nie była randka, tylko zwykłe wyjście – nie tak znowu zwykłych – znajomych. Może dlatego też siedział teraz w swoim biurze i nie mógł przestać myśleć o całym tym wczorajszym dniu.

...

Umówili się popołudniu w kociej kawiarni, o której Namjoon zawsze tyle mu opowiadał. Yoongi nigdy nie był w takim miejscu i dopiero wtedy uświadomił sobie, ile stracił. Bo co było lepszego niż dobra kawa, urocze, mruczące kulki oraz towarzystwo przystojnego i zabawnego pisarza? Chirurg bał się, że rozmowa nie będzie kleiła się im tak dobrze, jak przy alkoholu, a jednak nie pamiętał, kiedy ostatnio tyle mówił poza pracą.

— Naprawdę myślałem, że ta galaretka będzie w kształcie miski! Przestań się ze mnie śmiać — fuknął i założył ręce na piersi, starając się nie rozpłynąć na dźwięk śmiechu pisarza. — Skoro miałem przelać ją do miski i schłodzić w lodówce, to logiczne, że bałem się, że zastygnie na kształt naczynia. Jak ją potem niby miałem wyłożyć na ciasto? — bronił zaciekle swojego honoru.

W oknie o północy | namgi Where stories live. Discover now