Epilog

63 14 41
                                    

— Myślisz, że zdążą? — spytał Hoseok, paranoicznie sprawdzając już piąty raz w ciągu minuty tablicę przylotów i odlotów. — Została godzina....

— Muszą. Inaczej urwę im te tlenione łby — warknął Yoongi, chodząc z kąta w kąt.

Wcale go to nie dziwiło, że Jimin się spóźniał, skoro zawsze powtarzał, że „tylko spóźniając się, dowiesz się, komu na tobie zależy". Już Yoongi mu pokaże, jak mu zależy.

— No już, już, skarbie, bo się przegrzejesz. — Namjoon położył mu dłoń na ramieniu. — Usiądź na chwilę i odetchnij.

— Pamiętałeś, by powiedzieć twojej mamie, że Mandarynka nie je surowych ryb, prawda? — Yoongi zmienił nagle temat, przypominając sobie, z jak szaloną kobietą zostawili ich nowego kota. — Oby nie pomyliła jej karmy z żarciem Indygo jak ostatnio, bo-

— Tak, tak. Sam jej dałeś całą rozpiskę przed wyjściem. — Pisarz przyklęknął przy nim i chwycił jego dłonie. — Na pewno nie popełni drugi raz tego samego błędu.

— Spakowałeś dodatkową koszulę, jak prosiłem? — pytał dalej, a jego lewa noga trzęsła się na najwyższych obrotach.

— Tak, wszystko mamy. — Namjoon położył mu rękę na udzie, uspokajając go nieco. —Weź kilka głębokich wdechów. Widzę, jak bardzo się stresujesz. — Uśmiechnął się delikatnie, zataczając małe kółka na jego nodze.

— To wszystko mnie ekscytuje, ale i okropnie przeraża — mruknął Yoongi i spuścił głowę, wzdychając. — To jest takie... nierealne.

Cały poranek minął mu jak w transie. Pakowanie, pięciokrotne sprawdzanie czy wszystko mają, podróż na lotnisko, kilka telefonów – pamiętał to jak przez mgłę. A jednak bilety na samolot oraz zaproszenia na największą galę rozdania nagród filmowych siedziały jak najbardziej realnie w jego kieszeni. Sama nominacja była jak jakiś pijacki sen – zresztą opili to tak potężnie, że pierwszy raz od czasów studiów, Yoongi miał dziury w pamięci.

— Wiem, dla mnie też — zaśmiał się Namjoon i pocałował jego dłoń. — Ale jesteśmy w tym razem i nie mógłbym być szczęśliwszy.

— Chcę już tam być. — Seokjin opadł na krzesło obok nich i odchylił głowę do tyłu. — Jeongguk nie przestaje spamić mi zdjęciami i filmikami z basenu. Też mogliśmy polecieć wcześniej — westchnął, patrząc na Hoseoka.

— Wierz mi, Jinnie, że gdybym mógł wziąć szybciej urlop, już byśmy popijali drinki w jacuzzi. — Pediatra wywrócił oczami i zajął miejsce obok swojego narzeczonego.

Gdy rok temu Seokjin wbiegł nagle na SOR, krzycząc wszem i wobec, że Hoseok się mu oświadczył, urządzili libację, której Yoongi dawno nie zapomni. Widok ratownika wciągającego jego chłopaka na podest do tańca na rurze na pewno długo zostanie w jego pamięci. Oraz galerii jego telefonu. Ostatnio sporo było opijania okazji w jego życiu.

— O! O wilku mowa! — ożywił się nagle ratownik i odebrał wideo rozmowę.

— Hej, kapitanie! Woda jest boska, kiedy w końcu będziecie? — Po drugiej stronie ekranu Jeongguk pluskał się w najlepsze na basenie ich wynajętej willi.

— Za jakieś piętnaście godzin, nie opróżnijcie do tego czasu całego baru z So-Hee — wtrącił się Yoongi, widząc w tle dziewczynę z kilkoma butelkami alkoholu pod pachą.

— Nic nie obiecuję! — Młody wyszczerzył się głupkowato do kamery. — Swoją drogą, zaklepaliśmy sobie największy pokój!

— Ej! To miał być-

— Pa, pa! — Jeongguk rozłączył się, zanim Seokjin zdołał go okrzyczeć, bo w końcu to on z Hoseokiem wygrał, w nie tak znowu uczciwej grze w Monopoly, tamten pokój.

W oknie o północy | namgi Where stories live. Discover now