1.

93 8 0
                                    

- Mamo, opowiedz mi bajkę! - poprosiła Keith wtulona w miękki materiał fotela stojącego przy kominku w rodzinnym domu.

- Tę samą co ostatnio?

- Nie wymyśl inną - mała ruda dziewczynka potrząsnęła rączkami - znudziły mi się ciągle te same bajki!

Ogień z kominka spokojnie oświetlał oblicze matki. Kobieta przysunęła się bliżej córeczki i szczotką zaczęła rozczesywać jej długie włosy.

- Skoro tego chcesz. Tylko postaraj się nie zasnąć tak jak ostatnio, dobrze? Dzisiejszego wieczoru twój tatuś ma bardzo ważne spotkanie i nie chciałabym, żeby przeszkadzała mu śpiąca na jego fotelu córka.

- Mamusiu przecież dobrze wiesz, że nie zasnę! Dużo urosłam od tamtego czasu. Słowo daję całe dwa centymetry! Tata zaznaczył to kredą na ścianie w kuchni. Zawsze zaznacza.

- Dobrze już dobrze. - Mama uśmiechneła się, widząc jej barwną gestykulację. - Pozwól mi opowiedzieć, bo za chwilę skończy nam się czas.

Z tego, co pamiętam nie słyszałaś jeszcze tej opowieści - zaczeła opowiadać. - Dawno temu, przed stoma laty żył pewien chłopak. Był całkiem w twoim wieku - nie miał jeszcze nawet dziesięciu lat. Pochodził z bogatej rodziny, jednak jego życie wcale nie zaczęło się szczęśliwie. Na krótko przed jego urodzinami zginęli oboje jego rodzice. Biedny chłopak musiał stać się głową rodu. Znasz takie słowo kochanie? Głowa rodu to taki ktoś, kto przewodzi całej rodzinie i opiekuje się jej majątkiem. Chłopak ten nie miał wielu krewnych. Żaden nie był na tyle bliski, aby przekazać mu władzę, tak więc sam zasiadł na miejscu swojego ojca.

Pomimo młodego wieku chłopak bardzo się starał. Wraz z kolejnymi latami uczył się pilnie, doprowadzając swoje ziemie do bogactwa, a ludziom dając szczęście i spokój. Na pamiątkę dnia, w którym objął władzę oraz swoich zmarłych rodziców, co roku organizował w swoje urodziny wielki bal. Taki ze stołami wypchanymi jedzeniem, wielkim parkietem do tańca i pięknym pokazem fajerwerków... no i oczywiście z olśniewającymi księżniczkami i przystojnymi książętami na każdym kroku. Tak mijały kolejne lata. Jedenaste, dwunaste, trzynaste urodziny... Aż wreszcie przyszedł czas, gdy młody władca nareszcie miał stać się dorosłym mężczyzną. Osiągnięcie pełnoletności miało być ostatecznym potwierdzeniem jego ciszących się uznaniem rządów. Nie wszystkim to się jednak podobało.

Grupa możnych i dalekich krewnych z cienia obserwowała jego działania. Wcześniej ze względu na poparcie wśród poddanych u młodego arystokraty postanowili czekać i obserwować jak rozwinie się sytuacja. Jednak gdy chłopak miał zostać w pełni namaszczony na pana olbrzymich ziem, postanowili pozbyć się go i podzielić między siebie pozbawione władcy tereny. Uknuli spisek, według którego mieli zamordować młodego władce podczas przyjęcia urodzinowego zawsze odbywającego się w oddaleniu od reszty świata. Wśród wtajemniczonych było na tyle dużo gości, że zbrodnia mogłaby ujść im płazem po powrocie. Wystarczyło wymyślić bajeczkę o ucieczce młodego władcy ze strachu przed zbliżającymi się obowiązkami.

Spiskowcy wymyślili, że zamach zostanie dokonany podczas spotkania młodego władcy z jedną z księżniczek starającą się w przyszłości stać jego żoną. Także ją wciągnęli do spisku tak, iż miała w pewnej chwili odciągnąć go na bok prosto pod ostrza zamachowców. Jednakże ich sprytny plan nie powiódł się.

Bal rozpoczął się zgodnie z planem, a chłopak naiwnie podążył za wybranką swojego serca. Gdy oddalili się, coś jednak zmieniło się w sercu dziewczyny. Dostrzegając w jak prosty sposób przechytrzyła tego sprawnego dotychczas władce, widząc zaufanie i pasję w jego oczach, uwierzyła w szczerość jego uczucia. Zdała sobie sprawę, że nie zależy mu tylko na politycznym mariażu. Widząc to oddanie, sama go pokochała i spostrzegając atakujących spiskowców, zasłoniła go własnym ciałem, przyjmując na siebie wszystkie ciosy, dając zaskoczonemu chłopakowi czas na ucieczkę. Po kilku chwilach chłopak zebrał wiernych sobie ludzi i pomścił życie swojej ukochanej, która przed śmiercią zdążyła mu jeszcze wyznać całą historię. To na jej cześć postanowił nazwać dotychczas bezimienne jezioro, przy którym odbywał się wielki bal.

Młody książę rządził jeszcze przez wiele lat. Przez całe swoje życie miał trzy żony, z których z każdą spłodził po jednym potomku, ale żadnej nie kochał jak Panią Jeziora. Pod jego władzą ziemie zajmowane przez jego lud wielokrotnie się powiększyły. Zjednoczył olbrzymią rzeszę prostych ludzi i stając na ich czele, wyprowadził ich z barbarzyństwa do cywilizacji. Sponsorował naukę i wybudował wszystkie piękne zabytki, które możemy obserwować na świecie. Po wszystkim umarł z uśmiechem na ustach, oczekując nadchodzącego spotkania z miłością swojego życia.

Matka przerwała. Zauważyła, że od jakiegoś czasu spogląda już nie na córkę a na ścianę, na której coraz wyraźniej odbijała się granica światła rzucanego przez dogasający kominek. Dlaczego w takiej prostej bajeczce widziała tak wiele własnego życia? Dlaczego czuła się, jakby mówiła o sobie i swoim mężu? Przecież to kolejna nierealne historyjka. Legenda jak każda bajka narosła wokół niezrozumiałych, odległych wydarzeń historycznych. Mimo to... nie potrafiła jej porzucić.

- A wiesz, czym różni się ta historia od innych bajek? - powiedziała, wreszcie spoglądając na córkę, drzemiącą w cieple fotela. - Ona jest prawdziwa.

- Monica? Co ty tam robisz? - rozległ się głos spoza pomieszczenia. - Nie widzisz, że ona śpi? Zabierz ją stąd. Za chwilę przychodzą goście.

NastępcyNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ