Dalia powoli usiadła i przetarła zaspaną twarz dłońmi. Jej ciało pokryły dreszcze, gdy do pokoju przez uchylone okno wdarł się podmuch wiatru. Było kilka minut przed dziewiątą. Nie mogła spać. Pierwsza noc w Newtown okazała się dla niej zdecydowanie większym wyzwaniem niż się spodziewała. Mimo, że od zawsze zajmuje ten sam pokój na poddaszu, to dzisiejsza noc była tragiczna. Słyszała każdy szmer i skrzypnięcie, które wydawał z siebie stary dom.
Dziewczyna usiadła na skraju łóżka, by sięgnąć po ortezę. Następnie wzięła kule i podeszła do okna. Kąciki jej ust mimowolnie drgnęły ku górze. Widok z okna był w stanie wynagrodzić jej niezbyt ciekawą noc. Okna pokoju wychodziły na ogród za domem, łąkę, niewielki lasek i rzekę nad którą zapaliła swojego pierwszego papierosa w życiu. Nie mogła się doczekać, kiedy liście zaczną zmieniać kolory, nad łąką i rzeką o świcie będzie unosić się gęsta mgła, a kropelki rosy będą odzwierciedlać miliony małych kryształków. Przy takich widokach nawet oszronione pajęczyny nabierają bajkowego uroku. Właśnie ten widok, który witał ją każdego ranka, kiedy była małą dziewczynką utwierdził ją w przekonaniu, że to tu widziała najpiękniejsze jesienie.
Dalia przymknęła oczy, kiedy usłyszała stłumiony głos babci. Payton wołała ją na śniadanie. Rudowłosa poprawiła luźną bluzkę na ramiączkach i krótkie spodenki. Potem wyszła z pokoju i wąskim korytarzem dotarła do schodów.
— Za jakie grzechy... — Wymamrotała, odwracając się bokiem, by w takiej pozycji zacząć schodzić. Stopień po stopniu.
— Coś mówiłaś? — Po domu rozniósł się głos Payton.
— Nie już idę. Po prostu te schody... — Dziewczyna gwałtownie przystanęła w wejściu do kuchni.
Bowiem zamiast Payton, przy stole siedział kompletnie obcy mężczyzna. Nieznajomy powoli odwrócił wzrok od okna, by ich spojrzenia się spotkały. Jego czarne brwi drgnęły ku górze w chwilowym zaskoczeniu, a jego ciemnoniebieskie oczy powoli zaczęły lustrować jej osobę. Dalia nie była mu dłużna, bo im dłużej się w niego wpatrywała, tym bardziej utwierdzała się w przekonaniu, że gdzieś już go widziała. Miał czarne niczym smoła, idealnie ułożone włosy. Jego jasna karnacja kontrastowała z czarnymi rzęsami i brwiami, a kilkudniowy zarost dodawał mu srogiej powagi. Ostre rysy twarzy jedynie potęgowały dziwny niepokój, który nagle opadł na dziewczynę.
— O widzę, że się przywitaliście. — Payton wyminęła wnuczkę i weszła do kuchni.
— Nie jest dla ciebie, no nie wiem... za młody? — Mężczyzna zmarszczył brwi. — No chyba, że jesteś jego sugar mommy.
— Coś ty powiedziała, ruda smarkulo?! — Wtrącił nieznajomy. Dalia drgnęła, słysząc jego niski tembr głosu.
— Tylko się zapytałam. — Mruknęła, wzruszając ramionami. — Po niej można spodziewać się wszystkiego. — Zauważyła. Potem pomieszczenie wypełnił zduszony śmiech Payton.
— Aż tak nowoczesna i bogata nie jestem. — Odezwała się w końcu babcia. — Mogłaś się przebrać. — Zauważyła na co Dalia wygodniej oparła się na kulach.
— Mogłaś powiedzieć, że masz gościa. Poza tym, każdy normalnie myślący facet, ma wystarczające pokłady samozaparcia, żeby nie gwałcić wzrokiem, kobiety tylko dlatego, że zobaczył trochę odsłoniętej skóry. — Uśmiechnęła się.
— Każdy normalnie myślący facet ma też wystarczającą wiedzę, by odróżnić kobietę od dziewczynki, którą cóż, dumnie reprezentujesz...
— Lubujesz się w nieletnich? — Szepnęła z teatralnym niedowierzaniem. — Payton z kim ty się zadajesz?
JE LEEST
Do utraty tchu [18+]
RomantiekJuilliard School. Kto w środowisku artystycznym nie słyszał o najlepszej uczelni sztuk pięknych na świecie? Dalia Walker nie była wyjątkiem. Jej największym marzeniem było dostanie się na wydział tańca. Dążyła do tego przez dziesięć lat. Niestety...