Rozdział 2

2.1K 198 29
                                    

Dalia powoli usiadła i przetarła zaspaną twarz dłońmi. Jej ciało pokryły dreszcze, gdy do pokoju przez uchylone okno wdarł się podmuch wiatru. Było kilka minut przed dziewiątą. Nie mogła spać. Pierwsza noc w Newtown okazała się dla niej zdecydowanie większym wyzwaniem niż się spodziewała. Mimo, że od zawsze zajmuje ten sam pokój na poddaszu, to dzisiejsza noc była tragiczna. Słyszała każdy szmer i skrzypnięcie, które wydawał z siebie stary dom.

Dziewczyna usiadła na skraju łóżka, by sięgnąć po ortezę. Następnie wzięła kule i podeszła do okna. Kąciki jej ust mimowolnie drgnęły ku górze. Widok z okna był w stanie wynagrodzić jej niezbyt ciekawą noc. Okna pokoju wychodziły na ogród za domem, łąkę, niewielki lasek i rzekę nad którą zapaliła swojego pierwszego papierosa w życiu. Nie mogła się doczekać, kiedy liście zaczną zmieniać kolory, nad łąką i rzeką o świcie będzie unosić się gęsta mgła, a kropelki rosy będą odzwierciedlać miliony małych kryształków. Przy takich widokach nawet oszronione pajęczyny nabierają bajkowego uroku. Właśnie ten widok, który witał ją każdego ranka, kiedy była małą dziewczynką utwierdził ją w przekonaniu, że to tu widziała najpiękniejsze jesienie.

Dalia przymknęła oczy, kiedy usłyszała stłumiony głos babci. Payton wołała ją na śniadanie. Rudowłosa poprawiła luźną bluzkę na ramiączkach i krótkie spodenki. Potem wyszła z pokoju i wąskim korytarzem dotarła do schodów.

— Za jakie grzechy... — Wymamrotała, odwracając się bokiem, by w takiej pozycji zacząć schodzić. Stopień po stopniu.

— Coś mówiłaś? — Po domu rozniósł się głos Payton.

— Nie już idę. Po prostu te schody... — Dziewczyna gwałtownie przystanęła w wejściu do kuchni.

Bowiem zamiast Payton, przy stole siedział kompletnie obcy mężczyzna. Nieznajomy powoli odwrócił wzrok od okna, by ich spojrzenia się spotkały. Jego czarne brwi drgnęły ku górze w chwilowym zaskoczeniu, a jego ciemnoniebieskie oczy powoli zaczęły lustrować jej osobę. Dalia nie była mu dłużna, bo im dłużej się w niego wpatrywała, tym bardziej utwierdzała się w przekonaniu, że gdzieś już go widziała. Miał czarne niczym smoła, idealnie ułożone włosy. Jego jasna karnacja kontrastowała z czarnymi rzęsami i brwiami, a kilkudniowy zarost dodawał mu srogiej powagi. Ostre rysy twarzy jedynie potęgowały dziwny niepokój, który nagle opadł na dziewczynę.

— O widzę, że się przywitaliście. — Payton wyminęła wnuczkę i weszła do kuchni.

— Nie jest dla ciebie, no nie wiem... za młody? — Mężczyzna zmarszczył brwi. — No chyba, że jesteś jego sugar mommy.

— Coś ty powiedziała, ruda smarkulo?! — Wtrącił nieznajomy. Dalia drgnęła, słysząc jego niski tembr głosu.

— Tylko się zapytałam. — Mruknęła, wzruszając ramionami. — Po niej można spodziewać się wszystkiego. — Zauważyła. Potem pomieszczenie wypełnił zduszony śmiech Payton.

— Aż tak nowoczesna i bogata nie jestem. — Odezwała się w końcu babcia. — Mogłaś się przebrać. — Zauważyła na co Dalia wygodniej oparła się na kulach.

— Mogłaś powiedzieć, że masz gościa. Poza tym, każdy normalnie myślący facet, ma wystarczające pokłady samozaparcia, żeby nie gwałcić wzrokiem, kobiety tylko dlatego, że zobaczył trochę odsłoniętej skóry. — Uśmiechnęła się.

— Każdy normalnie myślący facet ma też wystarczającą wiedzę, by odróżnić kobietę od dziewczynki, którą cóż, dumnie reprezentujesz...

— Lubujesz się w nieletnich? — Szepnęła z teatralnym niedowierzaniem. — Payton z kim ty się zadajesz?

Do utraty tchu [18+]Waar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu