Rozdział 17

2.6K 227 70
                                    

Dochodziła trzecia w nocy.

Declan zastanawiał się czy Dalia z rodzicami już wróciła do domu i czy powinien do niej napisać. Nie chciał się narzucać i męczyć jej kolejnymi słowami pocieszenia. Brunet przewrócił się na drugi bok i cicho odetchnął.

W jego samochodzie zostały jej kule, więc tak czy siak będzie musiał do niej napisać.

Sięgnął po telefon.

Do: Ruda smarkula

Śpisz?

Declan poderwał się do siadu gdy odpisała niemal natychmiast.

Od: Ruda smarkula

Nie mogę. Przepraszam, że tak uciekłam.

Do: Ruda smarkula

Nic się nie stało. Zostawiłaś kule w moim samochodzie.

Od: Ruda smarkula

Odbiorę je jutro, kiedy rodzice odjadą.

Do: Ruda smarkula

Jak się czujesz?

Cisza. Odczytała, jednak Declan nie dostał wiadomości zwrotnej i gdy już zaczął się niepokoić i pisać kolejną wiadomość, zadzwoniła.

— Źle — szepnęła. — Babcia wyglądała tragicznie. Te wszystkie kable i... po prostu chciałabym, żeby tu była — mruknęła.

— Za tydzień wszystko wróci do normy — dziewczyna wzięła długi wdech.

— A jeśli nie wróci?

— Dlaczego tak myślisz? Lekarze mówili, że ustabilizowali jej stan. Dobiorą nowe leki i...

— Nie musieliby nic dobierać gdybym...

— Przestań — syknął.

— Ale to prawda — wydusiła. — Ja powinnam jej pokazać to przeklęte nagranie. Nie Pearl. Może wtedy by się tak nie zdenerwowała.

— Zdenerwowałaby się tak samo mocno. Przecież znasz ją jak nikt inny. Dlatego jej go nie pokazałaś, pamiętasz? Mówiłaś, że...

— Nic takiego nie mówiłam — powiedziała zaskoczona. Declan zmarszczył brwi w konsternacji aż w końcu go olśniło.

— Pamiętasz jak upiłaś się w barze i nocowała u mnie?

— Tak.

— Wtedy mi to powiedziałaś. Mówiłaś, że nie pokazałaś jej nagrania, bo nie chciałaś, żeby znowu miała problemy z sercem — dziewczyna ucichła. — Więc proszę. Nie zadręczaj się, skoro doskonale wiesz jaka jest Payton.

— Po prostu mam wrażenie, że jeśli wezmę to na siebie to będę miała mniejsze wyrzuty sumienia, że mnie przy niej nie było — Declan przymknął oczy gdy jej głos niebezpiecznie zadrżał.

— Mam przyjść?

— Nie — dziewczyna cicho się zaśmiała, jednak ten dźwięk był daleki od radości. Przypominał raczej, paniczną próbę by się nie rozpłakać. — Moi rodzice śpią na dole. Możesz opowiedzieć mi bajkę na dobranoc — zażartowała.

Declan cicho się roześmiał i wstał z łóżka, by usiąść w fotelu przy ogromnym oknie.

— Leżysz w łóżku?

— Siedzę na parapecie — Declan zmrużył oczy, jednak po chwili przypomniał sobie, że  parapet w jej pokoju  jest na tyle szeroki, że obito go miękkim materiałem i przekształcono na miękką ławę. — Naprawdę opowiesz mi bajkę? — zapytała z rozbawieniem.

Do utraty tchu [18+]Where stories live. Discover now