Rozdział 24

1.7K 213 37
                                    

Dalia z grymasem obserwowała zdenerwowaną babcię, Declana, Brandona i Taylor. Gorączkowo dyskutowali dlaczego Pearl znowu pojawiła się w mieście i skąd wiedziała, że Dalia będzie właśnie w centrum miasteczka, a nie w domu.

Dziewczyna zrobiła krok w tył. Wszyscy byli tak pochłonięci rozmową, że nawet tego nie zauważyli, a gdy była pewna, że  nikt jej nie zatrzyma. Wymknęła się i zniknęła w szkole Declana, gdzie kolejne pary przygotowywały się do swoich występów.

W takich chwilach naprawdę żałuje, że zgłosiła wszystko na policje. Może gdyby siedziała cicho to Pearl by odpuściła, a przynajmniej w to chciała wierzyć.

Dalia wzięła torbę z kosmetykami i zajrzała do sali. Wszystkie tancerki już dawno się przygotowały, a do makijażu scenicznego dodały malutkie akcenty Halloween, malując na skroni delikatne pajęczyny, albo nietoperze. Mimo, że  nie jest zwolenniczką tego święta to w charakteryzacjach dziewczyn było coś urokliwego i przyciągającego.

Panna Walker w ciszy wyminęła tancerki i usiadła na ziemi przy lustrze. Wyjęła kosmetyki i położyła na ławce. Nie chciała myśleć o Pearl i miała nadzieję, że to w jakimś stopniu pomoże. Poza tym chciała, by wszystkie występy odbyły się zgodnie z harmonogramem, a bar Billa zyskał nowych klientów.

Zanim zabrała się za makijaż, musiała porządnie upiąć włosy. Dlatego  zrobiła przedziałek na środku i związała je w ciasnego niskiego kitka. Wyjęła odpowiednią szczotkę do włosów i sięgnęła po lakier do włosów.

— Żel będzie lepszy — powiedziała cicho jedna z tancerek, siedząca obok. Dalia zerknęła na brunetkę i wysiliła się delikatny uśmiech.

— Nie mam. Poza tym nigdy nie umiałam w te wasze fryzury — mruknęła.

— Mogę cię uczesać jeśli chcesz — zaproponowała, wyciągając z torby tubkę żelu do włosów.

Dalia zerknęła na lakier do włosów, który trzymała w dłoni, a potem na dziewczynę.

— Dobrze, ale nie kładź tego za dużo — ostrzegła na co dziewczyna cicho się roześmiała i przytaknęła.

— Tak w ogóle to mam na imię Amaya — przedstawiła się i kucnęła za Dalią. Panna Walker już otwierała usta, żeby się przedstawić, jednak brunetka ją wyprzedziła. — Dalia, tak wiem. Każdy o tobie słyszał... dobra źle to zabrzmiało — mruknęła z zażenowaniem co wyrwało z ust Dalii zduszony śmiech. — Po prostu wisi tu mnóstwo zdjęć, kiedy się tu uczyłaś i teraz dość często przychodzisz.

Amaya delikatnie związała włosy Dalii w niskiego kitka, nałożyła cienką warstwę żelu na przedziałek i zwinnie zaczęła zaczesywać i wygładzać  wszystkie niedoskonałości.

— Praktyka czyni mistrza, co? — mruknęła, Dalia, obserwując jak brunetka sprawnie radzi sobie z jej włosami.

— Trzeba sobie jakoś radzić. Masz śliczne włosy, ale na długość nie będę nakładać żelu — Dalia zgodnie przytaknęła. Potem Amaya oddzieliła cienkie pasemko z kitka i zwinnie owinęła je wokół gumki do włosów, by ją schować. Wpięła jeszcze kilka wsuwek i dopiero wtedy spryskała wszystko lakierem. — Trzyma się? — zaśmiała się dziewczyna.

Dalia teatralnie pokręciła głową, by jedynie długi kucyk poruszył się w rytm jej ruchów.

— Idealnie. Dziękuję — obdarzyła dziewczynę delikatnym uśmiechem.

— Nie ma za co. Nie mogę się doczekać aż zobaczę jak tańczysz z tym sadystą — Amaya teatralnie zapłakała co wyrwało z ust Dali zduszony śmiech.

— Wciąż jest takim...

— Dupkiem? Ooo, tak. — Amaya się wzdrygnęła. — Ale ostatnio przystopował i nawet zaczął żartować — Dalia pokręciła głową z rozbawieniem.

Do utraty tchu [18+]Where stories live. Discover now