Rozdział 15

2.5K 221 81
                                    

Payton z grymasem zmęczenia zerknęła na zegar, który wskazywał kilka minut po trzeciej w nocy. Niechętnie usiadła i mrużąc oczy, wpatrywała się w światło dostające się do jej sypialni przez szczelinę pod drzwiami.

Od pierwszej fizjoterapii minęły dwa dni. Dalia obie noce spędziła na wchodzeniu i schodzeniu po schodach. Z początku Payton nie zwróciła na to szczególnej uwagi, bo przecież mogła zgłodnieć albo po prostu chciało jej się pić, ale trzecia noc z rzędu, zasiała w staruszce szczere zdziwienie i zmartwienie, zachowaniem wnuczki.

Kobieta wyszła z sypialni, owinęła się szarym szlafrokiem i zajrzała do kuchni.

— Dlaczego nie śpisz? — Mruknęła, odnajdując przy stole, Dalię. Dziewczyna siedziała na krześle i walcząc ze snem przyciskała do kolana woreczek lodu.

— Zaraz idę. — Mruknęła. — Obudziłam cię? — Zerknęła na Payton.

— Boli? — Staruszka sięgnęła po kszyk z lekami, by poszukać czegoś przeciwbólowego.

— Tak, ale to niby normalne. — Wymamrotała. — Idź spać.

— Trzymaj. — Payton zignorowała prośbę dziewczyny, wręczając jej tabletkę i szklankę z wodą. Potem usiadła na krześle obok i odebrała woreczek lodu. — Dlaczego nic nie mówiłaś?

— Bo to nic poważnego. Poza tym boli tylko w nocy. Miałam cię specjalnie budzić? — Łyknęła lekarstwo, odnajdując surowe spojrzenie babci.

— Tak. Właśnie to miałaś zrobić. — Syknęła.

— Nie przesadzaj... — Dalia zamilkła, gdy Payton delikatnie ułożył dłoń na jej kolanie.

— Jest gorące. Mówiłaś o tym Declanowi? — Ich spojrzenia się spotkały. — Dalia...

— To nic takiego. — Burknęła. — Ćwiczę dopiero od tygodnia. Declan sam mówi, że później będzie lepiej.

— Ale...

— Wiesz jakie już postępy zrobiłam? — Payton odetchnęła i zerknęła na wnuczkę. — Jest  ogromna różnica między tym co było jeszcze tydzień temu. Pewniej stawiam kroki. — Staruszka uniosła odrobinę brwi gdy dostrzegła na twarzy wnuczki delikatny uśmiech. Uśmiech pełen nadziei, którego nie widziała u niej od dobrych czterech miesięcy.

— Cieszę się, że to zauważasz, ale nie możesz go przesilać. — Staruszka założyła zbłąkany kosmyk jej włosów za ucho. — Jeśli będziesz się przemęczać, może ci to zaszkodzić. Nie możesz popadać ze skrajności w skrajność...

— Babciu...— Payton wywróciła oczami, bo nie znosiła kiedy Dalia tak do niej mówiła. Nie czuła się jeszcze tak staro. — kto tu mówi coś o popadaniu ze skrajności w skrajność? Wszystko jest pod kontrolą. Jeśli nie moją to Declana albo Julina.

— Martwię się. — Dalia zastygła w chwilowym bezruchu i spojrzała na kobietę.

— Przepraszam... — Mruknęła cicho. Payton zmarszczyła odrobinę brwi. — Nie chcę sprawiać ci problemów i...

— To, że się o ciebie martwię nie znaczy, że sprawiasz problemy. Dlaczego w ogóle pomyślałaś w ten sposób? — Burknęła przykładając do jej kolana woreczek z lodem.

— Po prostu. — Wzruszyła ramionami. — A teraz dobrej nocy.

— Dalia...— Payton zmierzyła wnuczkę ostrzegawczym spojrzeniem.

— Dobranoc, babciu. — Dziewczyna uśmiechnęła się krzywo i sięgnęła po kule.

— Chcesz spać ze mną? — Payton wstała i krzyżując dłonie pod biustem uważnie przyglądała się jak Dalia ostrożnie stawia kroki w stronę korytarza.

Do utraty tchu [18+]Where stories live. Discover now