Rozdział 3

2K 197 11
                                    

Dalia  z grymasem niezadowolenia uchyliła ciężkie powieki i zerknęła w stronę drzwi,  odnajdując tam uśmiechniętą babcię. Payton stała w wejściu, trzymając w dłoni małą karteczkę i kilka banknotów.

— Mam dla ciebie zadanie bojowe. — Dziewczyna cicho westchnęła i nie odrywając wzroku od kobiety, mocniej okryła się białą kołdrą.

— Słucham. — Mruknęła wciąż zaspanym głosem.

— Zabrakło mi kilku składników do kolacji i chciałabym, żebyś poszła do sklepu. — Oznajmiła na co Dalia w panice wzięła głębszy wdech.

— Ale to daleko nie dojdę o kulach i z zakupami w dłoni. — Payton uśmiechnęła się kącikiem ust i przechyliła odrobinę głowę.

— W garażu stoi Bertha. — Kobiety wymieniły się znaczącymi uśmiechami.

— Myślałam, że nikomu nie wolno jeździć kochanką dziadka. — Payton parsknęła śmiechem.

— Och daj spokój, ten stary pickup niedługo zardzewieje do reszty, a szkoda by było, skoro jest sprawny. To jak?

— Daj mi piętnaście minut. Ogarnę się i pojadę. — Dalia przeciągnęła się w łóżku i cicho westchnęła.

— Dziękuję. Pieniądze zostawiam na komodzie. — Rudowłosa skinęła, a po chwili drzwi zamknęły się z cichym trzaskiem.

Dni w Newton mijały spokojnie, wręcz niemiłosiernie się dłużyły. Kilka razy wyszła na krótki spacer z zamiarem dotarcia nad rzekę, ale ostatecznie odpuszczała przez ból kolana i przez zmęczenie. Nie mogła uwierzyć, jak w tak krótkim czasie podupadła jej kondycja. Niby wiedziała, że to przez jej niechęć do ćwiczeń. Próbowała się nawet przełamać i zacząć wykonywać proste ćwiczenia, ale tak szybko jak pojawiał się jej zapał tak szybko znikał.

Dziewczyna wygrzebała się z łóżka, a po kilkunastu minutach zeszła na dół gdzie czekała już Payton z kluczykami.

— Pomóc ci otworzyć garaż?

— Nie jakoś sobie poradzę. — Mruknęła, wyciągając długie rude kosmyki spod bluzki.

— Pamiętaj, że biegi trochę się blokują. — Staruszka uśmiechnęła się delikatnie.

— Pamiętam. — Dalia odebrała kluczyki, złożyła szybkiego całusa na policzku babci i wyszła z domu, kierując się w stronę garażu za domem.

Garaż... cóż na przestrzeni lat przekształcił się w rozpadającą szopę z pierdyliardem niepotrzebnych staroci w środku. Dlatego kiedy dziewczyna niezgrabnie otworzyła drzwi niemal złapała się za głowę. Meble, rowery, stare zabawki i Bertha w samym centrum wysypiska, przykryta białym prześcieradłem, była w stanie wystraszyć każdego, kto nie wiedział o jej istnieniu. Dziewczyna złapała materiał i zwinnym ruchem, ściągnęła z pojazdu, by kurz otoczył ją z każdej możliwej strony i sprowokował cichy kaszel.

Stary niebieski pickup z białym zderzakiem i delikatną rdzą wychodzącą z progów nie prezentował się najlepiej, ale to nie wygląd jest najważniejszy, prawda? Dalia przecisnęła się obok gratów i z cichym syknięciem bólu, wsiadła do samochodu. Odłożyła kule na siedzenie, włożyła kluczyk w stacyjkę i niemal pisnęła, kiedy Bertha odpaliła za pierwszym razem. Dalia rozejrzała się po bokach, czy aby na pewno w nic nie uderzy i wyjechała z garażu.

Pamięta jak jej dziadek potrafił przesiadywać do nocy w garażu i reperować samochód. Po jego śmierci, Payton  kilka razy w miesiącu odpala silnik, przejeżdża kilka kilometrów bez celu i wraca, wszystko po to by, samochód się nie zniszczył i mógł przez kolejne lata stać w szopie.

Do utraty tchu [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz