2

231 8 18
                                    

Pov Kamanue

Zdecydowałem, że skoro ja i Daki jesteśmy po ślubie, wypadałoby pojechać w podróż poślubną.

Kamanue: Daki, zabieram cię w podróż!

Daki: Dokąd mnie zabierasz? :D

Kamanue: Do Polski nad morze.

Daki była uradowana. Od razu poszła do pokoju Muzana, a po chwili wróciła z walizką. Gdy ja też się spakowałem Nakime przeniosła nas na dworzec. Wsiedliśmy w pierwszy lepszy pociąg. Kładąc walizki nad siedzeniami, zauważyłem kilka znajomych twarzy.

Mukago: Hejka!

Daki: Hej, co tu robicie?

Enmu: Jedziemy z wami na wycieczkę.

Kamanue: Co takiego...

Gyokko: Jak mógłbym przegapić widok morskich rybek!

Kurde, nie podoba mi się to. Mieliśmy spędzić czas we dwoje. Zaraz wyjdzie tak, że Gyokko złapie rybę do wazonu i pójdziemy na potrójną randkę. Chociaż popsuli mi plany muszę przyznać, że podróż pociągiem minęła w przyjemnej atmosferze. Gdy dojechaliśmy na miejsce, musieliśmy od razu poszukać tymczasowego lokalu, bo zbliżał się świt. Padło na mały pokój na jakimś zadupiu.

Daki: Jak tu przytulnie!

Kamanue: Ciasno.

Gyokko: Ja mam mój domek ze sobą, nie zajmę dużo miejsca.

Enmu: TRZEBA ZASŁONIĆ ROLETY!

Mukago: KUCZE, CO TO ZA CIENKIE SZMATY?

Kamanue: Tu jest tylko cienka zasłonka?

Daki: Dawaj pościel!

Enmu: BITWA NA PODUSZKI!

Mukago: Nie! Trzeba to zawiesić na oknie!

Kamanue: IDĘ PO RĘCZNIKI DO ŁAZIENKI.

Daki: WALIZKĘ PRZYNIEŚ, MAM DUŻO CIUCHÓW.

Wspólnymi siłami udało nam się zasłonić to cholerne okno przed wschodem. Niestety poświęciliśmy jedyną kołdrę, więc gdy Mukago stwierdziła, że chce się przespać, Enmu musiał przykryć ją ręcznikiem (papierowym). Czekając aż się ściemni, oglądaliśmy filmy w magicznym pudełku, a Enmu bił mnie poduszkami. Gdy zaszło słońce uznaliśmy, że to najwyższa pora coś zjeść. Dzięki magicznemu mini pudełku, które pożyczyłem od Muzana, który pożyczył od Akazy, który pożyczył od Autorki, znaleźliśmy drogę do jakieś restauracji.

Daki: Nie podoba mi się to menu... Nic ciekawego...

Mukago: Mi też, a jestem głodna... :(

Niedobrze. Moja ukochana nie jest zadowolona z restauracji, do której ją zabrałem. W dodatku Mukago jest głodna. A głodna Mukago to niebezpieczna Mukago.

Pov Daki

Nagle Kamanue złapał Enmu za ubranie i pociągnął go za sobą w stronę kuchni.

Kelner: Drogi panie, tam nie można.

Kamanue: Zjeżdżaj typie.

Oh jaki on odważny, wspaniały z niego mąż.

Mukago: Co oni będą robić?

Daki: Założę się, że zabiją wszystkich kucharzy, za to że ułożyli beznadziejne menu i są brzydcy jak łeb Hantengu.

Gyokko: A ja sądzę, że idą wam gotować.

Mukago: Enmu? On gotuje dla mnie tylko żeby mnie udobruchać.

Daki: Ile?

Gyokko: 5 ml krwi Muzana.

Daki: Stoi.

Podaliśmy sobie ręce, a Mukago przecięła (nożem kuchennym, więc stół się pobrudził, ale trudno). Siedzieliśmy z ciszy. Zastanawiałam się jak idzie Kamanue mordowanie personelu. Po niecałej godzinie chłopcy wrócili z jedzeniem. Na talerzach były dziady i paluszki.

Pov Kamanue

Położyłem przed Daki talerz z jedzieniem, po czym usiadłem obok niej.

Daki: No nie!

Kamanue: Wolałabyś coś innego? Na co masz ochotę?

Daki: Przegrałam zakład z Gyokko! Jesteś wspanialszy niż myślałam, Kamanue.

Nie za bardzo wiedziałem o co chodzi, ale zarumienilem się na jej słowa. Po posiłku, najedzeni i roześmiani poszliśmy na plażę. Gyokko od razu wskoczył do wody i zaczął szukać ryb.

Enmu: Zbuduję pociąg z piasku.

Mukago: Błagam, nie...

Enmu: O TAK!

Mukago: A masz!

Enmu dostał słoną wodą po ryju. Zaraz potem zaczęła się wojna, a Mukago i Enmu byli cali mokrzy. Po chwili dołączył Gyokko, uzbrojony w wazon. Darli się, sam nie wiem czy ze złości, czy z radości. Chyba nie będę tego analizować. Podczas gdy tamte głupole się wydurniali, ja i Daki siedzieliśmy na piasku, podziwiając taflę wody i bezchmurne niebo.

Daki: Księżyc jest piękny, prawda?

Kamanue: Tak, ale byłoby bardziej romantycznie gdyby nie tamte pajace.

Mówiąc to wskazałem w stronę Gyokko, straszącego Enmu rybą, którą piątka złapał do wazonu.

Daki: Wrzućmy mu kiedyś parzące meduzy do tego wazonu.

Kamanue: Razem z piraniami.

Daki: To brzmi pięknie.

Posiedzieliśmy tam jeszcze trochę, ignorując tamtych wariatów. Gdy dochodziła północ, wróciliśmy na zadupie po walizki i udaliśmy się na dworzec, z którego pociągiem przyjechaliśmy do domu.

Gyokko: Daki wzięła tyle ciuchów, spakowała się jak na dwutygodniowy urlop, a ty ją na jeden dzień zabrałeś?

Daki: ZAMKNIJ SIE DZBANIE, BO CI DZBAN STŁUKE NA GŁOWIE I WYRWĘ WSZYSTKIE RĄCZKI, A POTEM UTOPIE W BASENIE Z PIRANIAMI.

Gyokko: ...

Kamanue: <3

Pov Kokushibo

Słyszałem zza drzwi jak Daki drze się na Gyokko. Prawie się zakrztusiłem powietrzem, słysząc to. Nagle weszła mi do pokoju Autorka.

Autorka: Hej, Koku?

Kokushibo: Co tam?

Autorka: Bo mój piesek się ostatnio zadławił smakołykiem... Nie zmieniłeś go może przez przypadkek w demonicznego pieska?

DEMONICZNY PIESEK. KURDE DUSZĘ SIĘ. POWIETRZE MI W GARDLE STANĘŁO.

Autorka: KOKU, NIE UMIERAJ!

Po chwili mi przeszło, gdy przybiegł piesek Autorki. A zaraz po nim wparował Rui z podwiniętym rękawem.

&quot;Dwunastka w wolnym czasie 2&quot; knyWhere stories live. Discover now