0️⃣7️⃣ - Decathlon🪻

1.1K 48 14
                                    

~ Maddie ~

Fakt że oni wiedzieli jaki mam rozmiar buta i ciuchów mnie przeraził. Dosłownie miałam stalkerów którzy przechytrzyli Vincenta. VINCENTA.

Zanim pojechaliśmy na lodowisko, okazało się że musimy jeszcze jechać kupić dla mnie łyżwy. Estella musiała coś załatwić dlatego Victor ze mną pojechał.

- A więc jak podoba ci się twój pokój? -- Spytał po długiej chwili ciszy. Spojrzałam na niego i przewróciłam oczami.

- Jest okej. -- Odpowiedziałam obojętnie.

- Słuchaj.. -- Zaczoł. -- Będę szczery. Namieszałaś dużo. -

- O serio? Tak się składa że nie chciałam więc możesz mnie zwrócić do domu. -- Powiedziałam odwracając głowe w jego strone.

- Chciałbym. To nie tak że cie tu nie chce, po prostu nie chce twojego cierpienia. Nikt z nas nie chce. -- Dodał. -- Patrz gdyby nie Santan i my siedziałabyś gdzieś w jakiejś piwnicy. Adrien nie mógł pozwolić na twoją krzywde a ja znałem twojego ojca, dlatego nie chciałem żeby ta krzywda ci się działa. -

- Znałeś mojego ojca? -- Spytałam zdziwiona a zarazem zaciekawiona.

- Tak, nawet twoją mame. Nasze rodziny się przyjaźniły. No do czasu.. -- Powiedział poczym posmutniał.

- Co się stało? -- Spytałam widząc jego ponurą twarz.

- Miałem brata, Roy'a, przyjaźnił się z twoim ojcem. Kiedyś wyszli razem gdzieś się spotkać. Niestety mój brat już nie wrócił. -- Powiedział łamiącym się głosem.

- Współczuje.. to znaczy że mój ojciec go.. -- nie dokończyłam.

- Nie wiemy, ale twój ojciec nie chciał nic powiedzieć. Dlatego też jesteśmy w innych organizacjach oraz innych krajach. Nie chciałem zostawać w Pensylwanii, za dużo mi o nim przypominało. -- Wytłumaczył i już widziałam że wjeżdżamy ma parking.

- Przepraszam.. -- Powiedziałam. Nie wiem po prostu miałam wyrzuty sumienia.

- Nie masz za co. -- Westchnął. -- Chodź idziemy.-

Wyszłam z auta z gorszym humorem niż wcześniej i odrazu skierowałam się za Victorem do sklepu.

Decathlon jak każdy inny sportowy sklep prezentował się potężnie. Odrazu poszliśmy na łyżwy bo mieliśmy to szybko załatwić.

- Wybierz sobie a ja spojrze tylko na jedną rzecz. Za chwile wróce. -- Powiedział brunet a ja skinęłam głową.

Odrazu wybrałam białe łyżwy które przymierzyłam. Rozmiar 38 był dla mnie idealny dlatego też ten zostawiłam i grzecznie czekałam na Victora.

Po jakimś czasie gdy Victor nie przychodził a w sklepie zrobiło się strasznie cicho, postanowiłam zadzwonić.

- Odbierz do cholery. -- Powiedziałam cicho przechodząc po każdej alejce. Miejsce jakby nagle opustoszało.

Coraz szybciej przemierzałam alejki i wkońcu ktoś wciągnął mnie za ramie do jednej alejki przykładając dłoń do buzi abym nic nie mówiła.

- Hmm! -- Próbowałam coś powiedzieć.

- Csii! -- Wyszeptał brunet który mnie trzymał. Razem z nim była blondynka oraz jeszcze jeden blondyn.

Gdy już się uspokoiłam brunet mnie puścił ale dalej miał palec ustawiony przy buzi w geście że mam być cicho.

- Chyba czysto. -- Wyszeptała blondynka.

- Mieliśmy tu czekać na rodziców i Victora nie będe się z tąd ruszać. -- Powiedział brunet i dalej nasłuchiwał.

Rodzina Monet| Maddie Inesa MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz