~ Vincent Monet ~
Z daleka można było widzieć, że coś jest nie tak. Maddie zbladła i nie wydaje mi się, żeby było to od zimna. Na pewno się źle poczuła dlatego wolałem przyglądać się im jeszcze bardziej.
I nawet nie wiecie jak szybko zerwałem się z siedzenia jak zobaczyłem że moja siostra upada i uderza plecami dość mocno o ściankę.
— Maddie! — Usłyszałem jak Colin wykrzyknął jej imie. — Hej, nie odpływaj mi tutaj. —
Obiegłem lodowisko do miejsca, w którym była Maddie. Od razu, gdy tam dotarłem widziałem jak Colin próbował coś wydobyć z Maddie ale ona nie reagowała.
— Colin podaj mi ją. — Powiedziałem stanowczo. Próbowałem być spokojny, ale ledwo mi to szło. Strasznie się o nią bałem.
Colin wziął ją w stylu panny młodej i szybko mi ją podał. Od razu zacząłem iść w stronę wyjścia. Krzyknąłem, tylko żeby chłopak wziął rzeczy mojej siostry i przekazał swojej siostrze — przyjaciółce Maddie.
Położyłem Maddie na tylnym siedzeniu i ruszyłem do szpitala.
***
— Co mówili lekarze? — Spytał Will patrząc na dalej śpiącą siostre.
— To nic poważnego. Mówili, że to ze stresu. Uderzyła dość mocno w ścianke więc po wybudzeniu będą musieli jeszcze zrobić badania. Na razie trzeba czekać. — Wytłumaczyłem mu. Pokiwał głową i spojrzał na bliźniaków.
— Nie martwcie się, Maddie jest silna wyjdzie z tego. — Pocieszył ich. Spojrzałem na ich smutne twarzy, które wpatrywały się w ich śpiącą bliźniaczkę.
— Za nie długo będziecie jechać do domu, robi się późno. — Powiedziałem spokojnie i od razu usłyszałem parsknięcie Dylana.
— Ty to umiesz pocieszać Vince.
— Dylan. — Mruknąłem ostrzegawczo.
— Sorry. — Powiedział i uniósł ręce w geście obronnym. — Ktoś zostanie z nią tu? —
— Ja zostanę, wy i tak idziecie do szkoły a Will was przypilnuje. — Powiedziałem i od razu przeniosłem wzrok na dzwoniący telefon. Westchnąłem przeciągle przypominając sobie o spotkaniu w organizacji. — Will przyjedziesz tu o dziewiątej? Na jedenastą mam spotkanie w firmie. —
— Jasne. — Odpowiedział brat. Nie długo po tym zostałem sam z siostrą w sali.
***~ Maddie ~
Byłam w pięknej krainie. Serio.
Wszędzie ktoś grał na instrumentach i wszyscy byli na łyżwach.
Widziałam nawet konia. Właśnie gnał w moją stronę. Nagle zniknął a przedemną pojawiło się pianino. Usiadłam i położyłam palce na klawiszach i zaczęłam grać. Nawet nie wiem co grałam, nie pamiętam.
Nagle pojawiły się oczy i buzia niczym w jakiejś kreskówce. Pianino zaczęło do mnie coś gadać, ja coś brałam czy co?
Coraz bardziej dochodziły do mnie słowa wypowiadane przez "pianino".
— Maddie słyszysz mnie? — Spytał mnie.. Vince? Albo Will? Chyba Will. — Ona coś mamrocze. —
Otwarłam szerzej oczy i od razu zobaczyłam Willa i jakiegoś pana pochylających się nademną.
— Maddie, słyszysz nas? — Spytał nieznajomy. — Przepraszam, panno Monet. —
— Will? — Wymamrotałam dalej nie będąc pewna czy dobrze widze.
— Tak, Maddie? — Odpowiedział mi. A więc to Will. — Słyszysz nas? —
— Nie.
— Jak już żartuje to znaczy że jest dobrze. — Zaśmiał się ten nieznajomy. Uśmiechnęłam się na jego słowa. — A więc Panno Monet, jak się panienka czuje? —
— Niech pan mówi po prostu Maddie, to po pierwsze, a po drugie, Czuje się słaba i głowa mnie boli. — Odpowiedziałam lekarzowi. Dopiero teraz się skapłam, że to właśnie lekarz.
— Czyli normalne objawy, no dobrze weźmiemy cię jeszcze na kilka badań i zostaniesz 2 dni na obserwacji, jeśli wszystko pójdzie dobrze. — Wytłumaczył brunet. Uśmiechnęłam się słabo wiedząc że to znaczy tylko jedno -- strzykawki.
No i stało się tak jak mówiłam. Darłam się niemiłosiernie, gdy próbowali mi wbić te igły. Myślałam, że im zaraz wywalę. Serio.
— Panno Monet musimy Panienkę zbadać. — Powiedziała pielęgniarka trzymając w ręku strzykawke.
— Po moim trupie. — Powiedziałam poważnie.
— Zawołajcie pana Moneta. — Rozkazał lekarz a już po chwili w sali pojawił się Will.
Stanął przede mną i spojrzał na mnie z uniesioną ku górze brwią. Posłałam mu rozbawione spojrzenie.
— Maddie. — Powiedział stanowczo.
— Will. — Odpowiedziałam tym samym.
Brat patrzył na mnie nie dowierzając. No tak, dwóch lekarzy i trzy pielęgniarki nie umieli sobie ze mną poradzić. To już ich problem, nie umieją po prostu sobie poradzić z trzynastolatką. Rozumiecie, że jutro mam urodziny? Aha, spędzę je w szpitalu.
Po długich badaniach wróciłam do sali razem z bratem. Will od razu zajął się pracą a ja oglądałam Netflixa bo mi się nudziło za bardzo. Oglądnęłam trzy filmy świąteczne, bo dalej miałam vibe świąt, które w sumie były dwa miesiące temu, ale kto by się przyczepił.
Po oglądnięciu włączyłam sobie Spotify i zaczęłam śpiewać przy Willu piosenki. Pierwsza to była Fireball od Pitbulla. Uwielbiam gościa serio. Will patrzył na mnie i zaczął nagrywać jak robię kocie ruchy na łóżku.
Cały czas śpiewałam się przez śmiech i nie chciałam przestawać. Nawet Will do mnie dołączył, no ale szczęście nie trwało długo, nie?
Zrobiło mi się słabo przez co przestałam śpiewać i tańczyć. Will od razu to zauważył dlatego też przestał i podszedł do mnie. Opadłam powoli na łóżko i przymknęła powieki.
— Słabo mi się zrobiło. — Powiedziałam widząc nie pokój Willa.
— Już wezwałem lekarza, zaraz cię zbada spokojnie. — Powiedział głaszcząc lekko moją głowę.
Gdy lekarz przyszedł Will wytłumaczył mu co się stało. Lekarz powiedział, że to skutki przemęczenia. Powiedział też, że mam dużo odpoczywać i się nie stresować. Nie wiem, czy dam radę podołać temu jakże trudnemu zadaniu, ale spróbuje.
Na koniec dnia przyjechała reszta braci. Posiedzieli u mnie półtora godziny, bo jutro normalnie musieli iść do szkoły. Tony i Shane trochę po marudzili, że zepsułam im plany na urodziny, ale co ja mogłam zrobić? Nic.
I tak minął mi dzień w szpitalu.
Nie wiedziałam, że noc będzie bardzo ciekawa...
Mam nadzieje że się podobało!
(Rozdział sprawdzony)
CZYTASZ
Rodzina Monet| Maddie Inesa Monet
FanfictionMaddie Monet, najstarsza z córek Camdena Monet zostaje rozdzielona z braćmi na kilka lat. Bliźniaczka Tony'ego i Shane'a odnajduje się w swoim nowym życiu, ale musi wrócić do braci. Jak potoczy się jej historia? Duża ilość postaci jest od Weroniki A...