2️⃣9️⃣ - Drinki bezalkoholowe. 🪻

613 39 18
                                    

~ Maddie ~

Dni mijały szybko a ja spędzałam je spokojnie z moją rodziną i przyjaciółmi. O Victorze i Estelli nic nie usłyszałam, za to Adrien się przyznał że mu grozili. Nigdy nie był w ich organizacji, to była tylko przykrywka.

Dzisiaj był 13 luty — czyli moje urodziny. Wstałam rano miejąc nadzieje że zapomnieli o moich urodzinach.

Po tym jak wstałam to się oczywiście ogarnęłam — Przebrałam się, uczesałam i zrobiłam lekki makijaż. Zostałam w pokoju, bo nie miałam ochoty iść do kuchni i przyjmować te wszystkie życzenia. Oczywiście bogowie mnie wysłuchali i robią mi pod górkę.

Do pokoju gęsiego weszła Ashley, Dylan, Tony i Shane. Spojrzałam na nich pytająco i odłożyłam telefon.

— Sto lat, sto lat, niech żyje żyje nam! — Zaczęli śpiewać wszyscy a ja się uśmiechnęłam.

— Jeszcze raz, jeszcze raz, niech żyje żyje nam! Niech żyje nam, a kto?! Maddie!! — Wykrzyczeli wszyscy po czym rzucili się na łóżko. Zaśmiałam się głośno i oparłam się na łokciach.

-- Boże wkońcu w ten dzień nie płacze! -- Wykrzyczała Ashley na co ją przytuliłam mocno.

-- A ja wkońcu nie będe jutro płakać. -- Odpowiedziałam i poczułam jak ramie Shane'a mnie obejmuje.

Wszyscy postanowili abyśmy przeszli do salonu gdzie siedziała również Hailie. Brunetka podeszła do mnie i mocno mnie przytuliła składając życzenia.

-- No to co dzisiaj idziemy na impreze? -- Spytała zadowolona Ashley. Spojrzałam na braci którzy pokiwali głowami.

-- A moge też iść? -- Spytała błagalnie Hailie. Chciałam już się zgodzić ale Dylan mnie wyprzedził.

-- Nu nu nu dziewczynko jesteś za mała. -- Powiedział na co Hailie przewróciła oczami. Spojrzałam na Dylana a później na Vincenta który właśnie wszedł do salonu.

-- Wszystkiego najlepszego Maddie. -- Powiedział na co się uśmiechnęłam.

-- Dziękuje Vince. -- Skinęłam głową poczym dodałam. -- Vincent a czy Hailie może pojechać dzisiaj z nami na impreze? Obiecuje będę jej pilnować. --

-- Nie ma mowy, Hailie jest za mała. -- Odpowiedział pospiesznie Dylan.

-- Za mała? To chyba nie chcesz słyszeć co ja robiłam w jej wieku.. -- Odpowiedziałam mu na co on już chciał coś powiedzieć. -- Nie Dylan, jak Hailie nie idzie to ja też nie. --

-- Maddie ma racje, Hailie też może iść. -- Wstawiła się za mną Ashley.

-- Nie Maddie, jeszcze nie teraz. -- Powiedział stanowczo po czym podszedł do mnie i szepnął. -- Przygotowałem coś dla ciebie, jako wynagrodzenie za te trzy lata rozłąki. --

-- Nie musiałeś Vince. -- Powiedziałam ale on jedynie odwrócił się i poszedł w swoją strone.

Spojrzałam smutna na Hailie ale ona wzruszyła ramionami. Obiecałam jej że bedzie mogła mnie wyszykować.

— Następnym razem zabieram cię Hailie ze sobą i Vincent nie ma nic do powiedzenia! — Powiedziała Ashley poczym dostała poduszką od Dylana.

***

Po wyszykowaniu się i pożegnaniu z Hailie byliśmy gotowi.

Po krótkiej gadce Vincenta szybko poprawiłam makijaż i wyszliśmy z domu. Oczywiście nie byliśmy sami — Vincent wysłał za nami czterech ochroniarzy i na dodatek Ashley i Colin mieli dwóch. Nie narzekałam jednak, nie ufałam do końca Victorowi i jego ekipie. Chcieli mnie zabić i napewno nie odpuszczą tak łatwo.

Podchodząc do wejścia ochroniarz nas zatrzymał.

— Stop. Jest kolejka. — Powiedział nie wzruszony.

— Zamawiałam loże.. — Zaczęła Ashley ale mężczyzna jej przerwał.

— Jest kolejka. —

— ..Na nazwisko Santan. — Dopowiedziała blondynka na co ochroniarz odrazu się spiął. Skinął głową i otworzył nam drzwi obok gdzie czekał na nas inny ochroniarz który zaprowadził nas do loży.

— Nigdy nie znudzi mi się mina ochroniarzy gdy słyszy nasze nazwisko. — Szepnęłam do Ashley a ona się zaśmiała głośno.

Trzymałam się blisko braci bo mimo tego że ochroniarze byli wszędzie, to nikomu nie ufałam jak im. Widzieli że się trochę stresuje i rozglądam cały czas dlatego Shane objął mnie ręką.

Gdy już ogarneliśmy jak wygląda klub i gdzie co jest rozpoczęliśmy zabawę. Dylan razem z Ashley poszli zamówić nam drinki, oczywiście wszyscy prawie wzięli alkoholowe, oprócz mnie. Ja stwierdziłam że nie mam ochoty na alkohol a jak już to pójdziemy na imprezę już w stanach.

— Pamiętasz że Colin powiedział że cię kocha? — Zagadnął Shane patrząc na naszego bliźniaka i blondyna. Śmiali się właśnie z czegoś i nie zwracali na nas uwagi.

— Tak, pamiętam. — Westchnęłam. Spojrzałam na bruneta który uśmiechał się dwuznacznie.

— No zagadaj do niego. — Zaśmiał się i szturchnął mnie w ramie na co parsknęłam.

Dylan i Ashley akurat wrócili i dziewczyna odrazu zaczęła śpiewać piosenkę która właśnie leciała. Ja za to wzięłam mojego drinka i zaczęłam go pić przez rurkę. Miał bardzo dziwny smak jak na to że był bezalkoholowy, ale stwierdziłam że to wina nowego miejsca i po prostu tego drinka jeszcze nigdy nie próbowałam.

I w tym momencie popełniłam bardzo duży błąd..

Dobra Mad lecimy na parkiet! — Pisnęła Ashley i poszłyśmy w stronę tańczących ludzi.

Zaczęłam tańczyć do piosenek które idealnie się nadawały do tego. Ashley zniknęła gdzieś chwile temu z Dylanem, ale widziałam ich gdzieś na parkiecie. Wiecie kogo jeszcze widziałam? Adriena i Will'a zamawiających drinki. Vincent chyba nam nie zaufał w 100 procentach.

Nagle poczułam czyjeś dłonie na talii. Odwróciłam się gwałtownie ale widząc za sobą Colina uspokoiłam się. Tańczyłam z nim a jego dłonie błądziły po mojej talii. Gdy się zmęczyliśmy, poszłam z Colinem zamówić drinka, i później kolejnego, i kolejnego.. Ale wszystkie były bezalkoholowe!

Zaśmiałam się widząc Tony'ego który zarywa do tej samej laski co Shane wcześniej. Shane przestał po tym jak chłopak tej dziewczyny podszedł do niego i prawie zaczął się z nim bić. Tony'emu jak narazie dobrze idzie, a chłopaka nigdzie nie widzę.

Około 23:00 zaczęłam się gorzej czuć. Dostałam bólu brzucha i kręciło mi się w głowie, ale ignorowałam to bo chciałam się dobrze bawić. Ashley też nie wyglądała za dobrze dlatego przystałam na rozmowę z nią.

— Maddie, pójdziesz ze mną do łazienki? — Spytała mnie słabo. Zmartwiłam się ale również musiałam iść do łazienki dlatego zgodziłam się i poszłam z nią.

W łazience Ashley zwymiotowała, a ja mimo tego że było mi strasznie nie dobrze, nie zrobiłam tego. Ashley wyszła z kabiny prosząc o to abym ją zaprowadziła na dwór bo jej słabo. Nie podobało mi się to, miałam te same objawy i było to strasznie podejrzane.

Idąc w kierunku drzwi mi samej zrobiło się słabo. Złapałam się za skroń i obejrzałam się w okół. Wszystko wirowało ale mogłam dalej zauważyć Adriena.

— Hej, wszystko okej? — Spytał patrząc to na mnie to na Ashley.

— Tak.. pójdziesz z Ashley na dwór? Trochę źle się czuje i chciała wyjść na świeże powietrze. — Zapytałam a Adrien się zgodził. Chciałam iść w strone loży ale poczułam jak ktoś gdzieś mnie ciągnie.

Miałam nadzieje że to Adrien chciał też abym szła z nimi, ale oczywiście nadzieja matką głupich..

Rodzina Monet| Maddie Inesa MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz