Memento mori - powrót ukochanej ❤️🖤🖤

162 7 8
                                    

Severus Snape nie mógł się pogodzić z tragiczną śmiercią Hermiony Granger, która zginęła w czasie bitwy o Hogwart, chroniąc Harry'ego Pottera przed śmiertelnym zaklęciem rzuconym przez Lorda Voldermorta. Był to dla niego cios, który zburzył jego skrywaną miłość do młodej czarownicy.

W cichym, zapomnianym zakątku Hogwartu, Snape był zatopiony w ciężkiej, gorzelnianej woni a oczy miały głębszy blask niż kiedykolwiek wcześniej- właśnie postanowił wykorzystać swoją wiedzę z zakresu zielarstwa, eliksirów oraz czarnej magii, aby spróbować ożywić Hermionę, nawet jeśli miałaby być tylko cieniem tego, kim była.

Podobnie przed laty chciał przywrócić do życia jego pierwszą miłość -Lily, lecz wtedy nie miał takiej wiedzy potrzebnej do tego, a gdy już ją zdobył było za późno, zbyt wiele czasu minęło a ciało już gniło, pożerane przez robaki, lecz truchło Hermiony było "świeże" nie mógł więc pozwolić na to, aby kolejny raz stracić ukochaną.

Większość czasu spędzał w swojej szklarni, gdzie hodował rośliny oraz eksperymentował z nimi. Była to jego tajna oaza, gdzie mógł oddać się pasji i uciec od całego świata. Szklarnia ta była pełna egzotycznych i niebezpiecznych gatunków, które Snape traktował z szacunkiem i ostrożnością. Niektóre z nich wydzielały silne zapachy, inne miały kolce lub zęby, a jeszcze inne wydawały dziwne dźwięki. Mistrz eliksirów znał je wszystkie i wiedział jak się z nimi obchodzić. Ich podłe piękno wzbudzało wstręt i fascynację jednocześnie.

Wśród nich znajdowały się również jego ulubione rośliny, takie jak lilie o porcelanowej bieli - chłodne jak śnieg wydawały się zamarznięte w czasie, czerwone jak świeża krew róże, fałszywie delikatne pod słodkimi płatkami, ukrywały swoje kolce gotowe do zadania bólu tym, którzy im zaufają oraz orchidee o intensywnych barwach, prezentując kolory jak z wyobraźni artysty, które upiększały jego szklarnię i przypominały mu o Hermionie.

Jego ukochane lilie, symbolizujące niewinność i jego dawne uczucia do Lily Evans stały obok orchidei. Były one jego najukochańszymi kwiatami, wśród tych wszystkich odmian, które hodował. Podziwiał ich delikatność i urodę, którą widział w Hermionie. Gdy podnosił wzrok, zawsze zatrzymywał się na tych roślinach, które przypominały mu o tym, co stracił.

Przez wiele miesięcy pracował nad stworzeniem specjalnej mieszanki ziół i eliksirów, która miałaby moc przywrócenia życia w zimną pierś ukochanej

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Przez wiele miesięcy pracował nad stworzeniem specjalnej mieszanki ziół i eliksirów, która miałaby moc przywrócenia życia w zimną pierś ukochanej.

Zebrał najrzadsze i najpotężniejsze składniki takie jak krew jednorożca, łzy feniksa, łuski smoka. Jego dłonie poruszały się z precyzją chirurga, łącząc składniki w mrocznym tańcu.

Snape wiedział, że to co robi jest wysoce nieetyczne, ale nie obchodziły go żadne zasady ani konsekwencje. Jedyne co się liczyło, to odzyskać Hermionę

Snape często rozmawiał ze swoimi roślinami, zwłaszcza z tymi, które używał do swojego eliksiru. Opowiadał im o Hermionie, o tym jaka była piękna, mądra i dobra. O tym jak się w niej zakochał, choć nigdy jej tego nie powiedział. O tym jak bardzo mu jej brakowało i o tym jak bardzo pragnął ją zobaczyć. Opowiadał o bólu, jaki odczuwał po jej stracie i o desperackim pragnieniu cofnięcia czasu. Snape wierzył, że rośliny go rozumiały i wspierały w jego misji. Były jego jedynymi przyjaciółmi i pocieszeniem. W ich cichym towarzystwie próbował uśmierzyć własną rozdartą duszę.

Każdy dzień przypominał mu o tym, co stracił i co próbował odzyskać. Czas płynął wolno, a każdy dzień przynosił nową nadzieję jak i nowy ból. Snape tonął w morzu swoich uczuć, a szklarnia była jego enklawą w mrocznym świecie.

Serce Snape'a tętniło w rytm tych roślin, które były jedynymi świadkami jego walki z samym sobą. Chodził pośród nich, wchłaniając zapachy, czując ich istotę i skryte potencjały. To tutaj, wśród zielonych liści, poskręcanych pędów i pnączy Snape spędzał większość swego czasu próbując ujarzmić ból i tęsknotę poszukując idealnej mieszanki. Przez chwilę, pomimo cienia wątpliwości, znowu zajaśniała iskierka nadziei.

W końcu po wielu próbach oraz błędach Snape uznał, że jego eliksir jest gotowy a nadzieja ożyła w jego sercu. To co jednak stało się potem, było kolejną klęską dla niego, kolejnym zranieniem w jego sercu, które już tak wiele razy było pokaleczone.

Udał się do komnaty, w której ukrywał ciało Hermiony - zakonserwowane za pomocą eliksiru. Położył ją na stole i ostrożnie wlał świeżą mieszankę do jej ust. Następnie wypowiedział starożytną formułę, która miała przywrócić Hermionę do świata żywych.

Czekał z napięciem, obserwując twarz dziewczyny, która była blada i nieruchoma. Po kilku minutach zauważył, że zaczęła ona oddychać. Jej powieki drgnęły i otworzyły się, ukazując jej piękne brązowe oczy. Snape nie mógł uwierzyć, że się udało.

Z radością pochylił się nad nią i objął ją ramionami. -Hermiono, jesteś żywa! -wykrzyczał - Udało mi się Ciebie ocalić!

Lecz patrząc w jej oczy Snape ujrzał w nich pustkę, nieobecność duszy. Nie rozpoznawała tego świata, ani jego osoby, nie pamiętała też tego co się stało.

-Kim Pan jest? -zapytała słabo. -Gdzie ja jestem, co to za dziwne miejsce?

Nie czuła nic do niego, ani miłości, ani nienawiści. Była pusta i zagubiona. Była jak skorupa- nie odczuwała żadnych emocji. Żyła, oddychała, poruszała się, ale nie czuła nic, była obojętna na wszystko.

Snape stał tam, obserwując to, co zrodził. Poczuł, jak jego serce pęka. Zdał sobie sprawę z tego, że popełnił błąd. To nie było to, co zapamiętał. To nie była ona. To był cień, echo kogoś, kogo stracił.

Była jak marionetka bez sznurków, jak posąg bez życia. Nawet jej ruchy wydawały się mechaniczne, pozbawione naturalności. Nie ożywił Hermiony a stworzył potwora. Nie miała duszy ani wspomnień. Była tylko ciałem, które oddychało i mówiło.

Jej głos był pozbawiony emocji, które kiedyś były tak charakterystyczne dla niej. To zdanie, gdy nie rozpoznała go było wielkim bólem, wypowiedziane słowa były jak cios- uświadomiły mu, że jego pragnienie odzyskania Hermiony sprowadziło ją do wiecznego więzienia ciała bez duszy.

Jego serce drgnęło ze smutkiem, bo wiedział, że uczynił więcej szkód niż pożytku. Za wszelką cenę próbował wskrzesić jej duszę, lecz to co powstało było jedynie martwym odbiciem Hermiony. To nie było życie, lecz jedynie złudzenie życia.

Zrozumiał, że nie ma dla niej miejsca w tym świecie. Nie mogła żyć ani umrzeć. Była skazana na wieczne cierpienie.

Snape podjął trudną decyzję. Wyciągnął z kieszeni swoją różdżkę i skierował ją na Hermionę.

-Przepraszam, Hermiono- wyszeptał smutno- To było moje egoistyczne marzenie. Nie zasługujesz na to. Muszę Cię uwolnić.

Wypowiedział zaklęcie, które zakończyło jej życie. Hermiona nie zdążyła nawet krzyknąć. Jej oczy zamknęły się na zawsze, a jej ciało zastygło. Snape położył ją z powrotem na stole i przykrył białym prześcieradłem. Poczuł jak łzy spływają mu po policzkach. Stracił ją dwa razy. Stracił też wcześniej Lily. Nie miał już nic. Nie widział sensu aby dalej żyć.

Snape podniósł swoją różdżkę i skierował ją na swoje serce. -Do widzenia Hermiono. Może spotkamy się w innym życiu.

Wypowiedział zaklęcie, które zakończyło jego życie. Bezwładne ciało opadło na podłogę, obok ciała Hermiony. Byli teraz razem, choć oboje już nie żyli.

Ciemność pochłonęła to miejsce, gdzie próbował wskrzesić przeszłość za pomocą czarnej magii. Hermiona była stracona na zawsze a on musiał się tutaj tułać i znosić ciężar swoich grzechów oraz cierpień, które sam na siebie ściągnął próbując zmienić przeznaczenie.





Moc magii - Miniatruki SevmioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz