Rozdział 11

35 3 0
                                    

Następnego dnia po zajęciach Huncwoci udali się do pokoju życzeń  aby pociwiczyć animagę. Wojtek I Jagoda po raz pierwszy będą tego prubować, więc trochę się tym stresowali.
-Spokojnie, ćwiczenia czynią mistrza.-uspokoił ich James.
-Gracias James, realmente ayudaste.- powiedziała sarkastycznie Jagoda.
-Nie wiem co powiedziałaś, ale wiem, że to był sarkazm.-odparł chłopak otwierając drzwi, które dopiero co pojawiły się w ścianie. Kiedy weszli do środka ich oczom ukazał się duży przestrzenny pokuj z kominkiem, kanapą i dwoma fotelami.
-Agradable aqui.- powiedział Wojtek.
-Sí hermano.- przyznała mu rację siostra.
-No dobra, zaczynamy chłopaki.-powiedział James i razem z Syriuszem i Peterem wyszli na środek pomieszczenia. Jagoda, Wojtek i Remus usiedli na kanapie i obserwowali ich poczynania. Chłopcy po chwili zaczęli przemieniać się w zwierzęta. Jamesowi wyrosły rogi, kopyta i po chwili stał przed nimi majestatyczny jesleń. Peterowi wyrusł szczurzy ogon, zaczął się pomniejszać, aż w końcu po podłodze zaczął biegać szczur. Syriusz trochę zmalał, wyrosły mu łapy, czarna śerść i ogon i już po chwili obok jelenia pojawił się duży czarny pies.
-Inceríble.- wyszeptała blądynka.
-Iiiii...już.-powiedział Remus. Najwyraźniej musiał odbieżać czas.-Chłopaki nie zmieniacie się spowrotem. Macie już pełną formę, umiecie ją utrzymać...udało wam się.-pochwalił ich zielonooki.
-Czy my też możemy spróbować?-zapytał Wojtek.
-Pewnie. Remus instrukcje.-odezwał się nagle głos Jamesa. Chłopcy spowrotem przemienili się w ludzi.
-Ja nadal uważam, że to zły pomysł.-zaczął Syriusz.
-Och Sirius. Por favor, deja de estar de mal humor. Por favor.- powiedziała dziewczyna, podeszła do niego i niepewnie stanęła na palcach i pocałowała w policzek. Chłopak nie spodziewał się tego, zaczął się rumienić co nigdy mu się nie zdarzyło, a serce waliło jak młot. Ręce zaczęły mu się niespokojnie trząść, a od miejsca dotyku ust dziewczyny rozeszło się po jego cieli przyjemne ciepło. ,,Co się zemną dzieje?"zapytał spanikowany sam siebie.
-Syriusz ty się rumienisz.-zauważył roześmiany James.
-Odwal się Łosiu.-odparł Black otrząsając się. Usiadł na kanapie cały czas czerwony jak herb Gryffindoru.
-Dobra zostawmy to.-przerwał im Remus.-Jagoda, Wojtek wyjdźcie na środek. Teraz Zamknijcie oczy i skupcie się na tym że jesteście zwierzęciem. Wczujcie się w to. Myślcie tylko o tym, o niczym innym tylko i wyłącznie o tym.-dodał spokojnie Remus.
Bliźniacy posłuchali jego rad, zamknęli oczy i zaczęli myśleć o tym, że są zwierzęciem. Myśleli bardzo intensywnie. Po chwili otworzyli oczy i spojrzeli na przyjaciół. Reszta Huncwotów parzyła na nich z otwartymi ustami.
-Co się stało?-zapytała przerażona dziewczyna.
-Nie nic tylko...macie uszy.-odparł James.-Wam to wyszło szybciej niż nam.
-Serio?!-krzyknęli zdziwieni bliźniacy. Szybko doskoczyli do Remusa, który wyciągnął w ich kierunku lusterko. Faktycznie mieli po parze uszu. Jagoda miałych, a Wojtek rudych.
-Ale czad!-krzyknął chłopak.-Może nam to wyjdzie w krótrzym czasie niż wam.
-Bardzo możliwe. Czytałem gdzieś że członkowie rodu Amo, z którego wy pochodzicie mieli duże zdolności animagiczne. Oczywiście nie oficjalnie bo nie rejestrowali się, ale podobno tak było. Możliwe, że odziedziczyliście tę zdolność.-powiedział Remus.
-Nie miałam o tym pojęcia.-odezwała się Jagoda.-Tata nigdy o tym nie mówił.
-Zastanowimy się nad tym później.-powiedział jej brat. Po chwili ich uszy zniknęły i razem udali się na kolację do wielkiej sali. Po drodze spotkali Maćka.
-Witam was moi drodzy jak się żyje w Gryffindorze?-zapytał chłopak wpychając się pomiędzy Jagodę i Syriusza.
-Super. A co tam w wieży Raveclaw?-zapytała dziewczyna z chytrym uśmiechem.-Jak tam po naszych petardach?
-Powiem tak. Pomysł super, wykonanie też, ale cel zdecydowanie nie ten. Jak mogłeście mi to zrobić?-spytał udając załamanego.
-Może sobie na to zasłużyłeś.-odparł Syriusz. Nie przepadał za tym chłopakiem od samego początku. I chyba teraz zrozumiał dlaczego. Maciek był przystojnym chłopakiem o latynowskim wyglądzie. Był też zabawny i muły, a co najważniejsze był zbyt blisko Jagody. Black był po prostu zazdrosny.
-Och Syriusz, nie zauważyłem cię. Co tam mówisz?-zapytał Maciek. Tak Maciek też nie przepadał za Syriuszem. Uważał go za zarozumiałego i egoistycznego kretyna, który kręci się obok większości lasek, u których maił szansę.
-Och nic takiego.-powiedział Black przesadnie miło.
-Okej. To chodźmy już na tą kolację.- przerwała Jagoda. Maciek odłączył się od nich, a dziewczyna podeszła do Blacka.-¿Qué fue eso?- zapytała szeptem.
-No importa.- odparł krótko i wziął się za jedzenie. Dziewczyna nie zadawała więcej pytań, ale wiedziała, że na pewno się dowie o co w tym wszystkim chodzi.

*****
I oto następny rozdział. Jak widzicie pojawił się w nim Maciek, ale nie ma najlepszych stosunków z Syriuszem. Czy chodzi tutaj o Jagodę? A może po prostu nie lubią się z powodu odminności charakterów? Tego dowiedzie cię w następnych rozdziałach.

Nowi Huncwoci/Syriusz BlackWhere stories live. Discover now