Rozdział 82

17 2 0
                                    

Wojtek otrzymał list od matki już następnego dnia bardzo wczesnym rankiem.
-Dzięki Bogu.-szepnął, a jedna łza spłynęła mu po policzku. Był szczęśliwy, bardzo szczęśliwy.-Chłopaki wstawać!!!-krzyknął. Remus i James podskoczyli na swoich łóżkach że strachu, Peter przykrył głowę poduszką, a Syriusz spadł z łóżka.
-Co...co się dzieje?!-spytał zrywając się na równe nogi.
-Obudziła się!!-krzyknął Wojtek.-Obudziała!!
Syriusz podszedł do niego i wyrwał mu list z ręki. Szybko przeskanował pismo Felicji tak podobne do pisania Jagody i zamarł.
-Obudziła się.-szepnął.-Ona się obudziła!!!
-Na Godryka Gryffindora!!-krzyknął James.-W końcu!! Jak się czuje? Na pewno wszystko dobrze?
-Mama pisze, że tak i, że być może za miesiąc wruci do szkoły.
-Dlaczego dopiero za miesiąc?-spytał Peter z pod swojej poduszki.
-Przecież straciła bardzo dużo krwi, uzdrowiciele nie dawali jej wiele szans.-odparł Remus.-Prawie umarła Syriuszowi na rękach.
-Jak dorwę Bellatrix...
-Już ją dorwałeś. Lepiej tego nie powtarzaj bo cię wywalą. Poza tym oni jeszcze leżą w skrzydle szpitalnym. A ty cały czas jesteś jeszcze poobiajny.-przerwał mu James.
-Oni bardzo dobrze. Należało im się.-odparł Black.
-Chodźcie powiedzieć dziewczyną.-powiedział Wojtek i wyszedł z pokoju wspólnego. Zaczął wspinać się po schodach do dormitorium dziewczyn, ale zapomniał o jednej rzeczy. W połowie drogi schody zamieniły się w zjeżdżalnie i Dark na brzuchu zjechał do salonu Gryfonów.-Niech to szlak, zapomniałem o zaklęciu. Gdzieś z tyłu ktoś rzucił zaklęcie na zjeżdżalnie, która znów zamieniła się w schody.
-Teraz możesz już iść.-odezwał się głos Remusa.
-Dzięki Luniu.-podziękował Dark i znów zaczął się wspinać po schodach.
Zapukał do drzwi. Po chwili w dormitorium usłyszał czyjeś kroki i przed nim stanęła Marlena w rotarganych włosach i długiej, zielonej halce.
-Lix?-spytała przebierając oczy. Chłopak bez słowa wszedł do ich dormitorium. Lily siedziała na swoim łóżku, a Mery w łazience czesała swoje kędzieżawe włosy.
-Cześć Wojtek.-przywitała się Lily.
-Czym zawdzięczamy to wtargnięcie?-spytała Marlena opierając się ścianę.
-Obudziła się.-powiedział. Marlena otworzyła szeżej oczy, Lily otworzyła usta, a Mery wypuściła z rąk szczotkę.
-CO?!-krzyknęły wszystkie trzy.
-Obudziła się jakiś czas temu, ale mama dopiero dziś do mnie napisała.-odparł.
-To cudowna wiadomość!-krzyknęła Lily.-Kiedy wraca?
-Prawdopodobnie dopiero w maju.
-O, to trochę długi czas.-przyznała Mery wychodząc z łazienki.
-Wiem, ale podobno jest jeszcze bardzo słaba.
-Rozumiemy.-odparła Marlena.
-Idę, do zobaczenia później.-porzegnał się Dark i wyszedł z dormitorium dziewczyn.
Na lekcjach nie mógł się skupić, a wieczorem siedział jak na szpilkach i zastanawiał się czego rodzice mu nie mówią. Wiedział, że czegoś ważnego mu nie powiedzieli. Podejrzewał, że chodzi o Jagodę, ale nie wiedział co dokładnie jej jest. Wiedział tylko tyle, że się wybudziła. Zastanawiał się nad tym dosyć długo, ale potem jego myśli zaczęły krążyć wokół jutrzejszej pełni księżyca.
Remus nie wyglądał najlepiej. Zwykle.gdy zbliżała się pełnia nie wyglądał dobrze, ale teraz kiedy Luan trafiła do szpitala wyglądał jeszcze gorzej. Zresztą nie tylko on.
Chyba z nich ws,ystkich najgorzej było z Blackiem. Ten chłopak przechodził już ludzkie pojęcie. Wyglądał strasznie jakby był wampirem, ale nie jakimś hrabią(chociaż miał na to predyspozycje) tylko jak jakiś wampir, któremu cudem udało się uniknąć śmierci z rąk ludzi. Był blady jak kreda, miał zapadnięte policzki, cienie pod oczami i był strasznie niedożywiony. Ponad to nie spał prawie wogóle i żadko kiedy chodził na zajęcia.
Ale Lix miał nadzieję, że teraz kiedy dowiedział się, że Jagoda już się wybudziła będzie z nim dużo lepiej. I nie mylił się.

Nowi Huncwoci/Syriusz BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz