Rozdział 26

17 3 0
                                    

Dni miały, a chłopcy wrucili już do Hogwartu. Nie było tak samo jak kiedy Luan z nimi była. Chłopcy nie byli sobą. Byli nadwrażliwi, poddenerwowani, ale przede wszystkim smutni i rozrzaleni. Najgorzej było z Syriuszem i Wojtkiem. Dziewczyny też nie były sobą były strasznie roztargnionione i jakby nieobecne.
Huncwoci ostatnio na zajęciach to była żadkość. Jedyne co robili to ćwiczyli animagę z Wojtkiem w pokoju życzeń. Dark już umiał się zamienić w zwierzę, ale na krótko dlatego musiał ćwiczyć. Jego zwierzęcą postacią stał się rudy lis z białym okręgiem na lewym oku.
-Nie mam już siły.-oznajmił w końcu Rogacz.-Nie mogę tak dłużej. Tęsknię za nią. Dlaczego wasi rodzice nic nie przysyłają?
-Nie mam pojęcia. Nie widziałem ich od miesiąca. Nic mi nie napisali, a jedyne co wiem to to, że żyją i są w Mungu.-odparł Lix.
-Musimy coś zrobić.-oznajmił Potter.-Nie wiemy co dzieje się z naszą przyjaciółką, wariujemy z nerwów i strachu, a jedyne co wiemy to to, że prawdopodobnie żyje.
-Ale co chcesz zrobić?-spytał Remus.
-Nie wiem. Syriusz?-spytał przyjaciela Rogacz. Łapa nawet nie drgnął. Jego stalowe tęczówki były czerwone, załzawione i podkrążone, a policzki zapadnięte. Nie wyglądał najlepiej.-Black!!!
-Co?-spytał wyrwany z zamyślenia.
-Żyjesz? Mówimy coś.-odparł Peter.
-Sorry.
-No więc jakieś pomysły?-zapytał Rogacz.
-Może pogadamy z Dumbledorem?-zaproponował Remus.
-To jakiś pomysł. Ale nie wiem czy najlepszy.-powiedział Wojtek.
-Warto spróbować.-dodał James i wyszedł z pokoju życzeń, a chłopcy pobiegli za nim.

*****

Tymczasem w szpitalu im.św.Munga Felicja Dark od miesiąca odchodziła od zmysłów. Jej mąż Sam niestety został niedawno wezwany na jakąś misię dlatego kobieta siedziała w szpitalu sama. Była przerażona tą niewiedzą na temat zdrowia swojej córki.
-Pani Dark. Zapraszam panią. Pani córka.....obudziła się.-oznajmił uśmiechnięty lekarz trzymając różdżkę w ręku. Kobiecie łzy spłynęły po policzkach. Uśmiechnięta wpadła do sali szpitalnej i uśmiechnęła się jeszcze szerzej widząc swoją córkę całą i zdrową lerzącą na łużku szpitalnym.
-Jagoda!-krzyknęła i podbiegła do łóżka córki. Łzy płynęły po jej policzkach jak z wodospadu.
-Córak jeszcze przez jakiś tydzień będzie musiała zostać w szpitalu, ale potem będzie mogła spokojnie wrucić do szkoły.-oznajmił lekarz czytając wyniki z lewitującej karty pacjęta. Potem machnął jeszcze raz i taca stojąca na stoliku przy drzwiach przyleciała na stolik przy łóżku Jagody.
-Kochanie moje.-szlochała kobieta.
-Nie płacz mamo.-odezwała się zachrypniętym głosem dziewczyna.-Wszystko jest już dobrze.
-Tak się martwiłam i tata też i.....na niebiosa Wojtek przecież nie wysłaliśmy ani jednego mu listu!!
-Spokojnie pani Dark. Może pani spokojnie iść na Pokątną i wysłać list do syna.-powiedział lekarz. Kobieta zabrała torebkę i wybiegła ze szpitala. Wiedziała gdzie jest ulica Pokątną ponieważ kilka razy była w Londynie ze swojm mężem na czrodziejskich zakupach. Lekarz zadał Jagodzie kilka pytań i podał lekarstwa, a potem pozwolił jej odpocząć.
Tymczasem Felicja weszła na sowią pocztę i podeszła do stolika aby napisać na szybko list.

Wojtuś
Jagoda się obudziła. Obudziła się synku. Za tydzień będzie już w Hogwarcie. Pojnformuj waszych przyjaciół, a ja wyślę jeszcze list do taty.
       Kocham cię mama

Wsadziła list do koperty i zapłaciła za wysyłkę i podała kopertę sowie. Potem napisała jeszcze jeden list do swojego męża i wyszła z poczty. Wruciła do szpitala i spędziła tam resztę dnia.

Nowi Huncwoci/Syriusz BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz