Rozdział 98

8 3 0
                                    

Kiedy Jagoda i Syriusz wrócili z błoni do salonu można było oficjalnie zacząć świętować. Takiej imprezy Hogwart jeszcze nie widział. Została zaproszona chyba połowa szkoły. Trunkom i tańcom nie było końca. Prezentom i życzeniom również. Syriusz nigdy w swoim życiu nie przypuszczał, że dostanie tyle prezentów.
-Mam rozumieć, że nie ma tu Ślizgonów?-spytał Black.
-Nie....no może kilku.-odparł podpity James.-O tam stoi dziewczyna twojego braciszka.- Syriusz odwrucił głowę. Faktycznie, Cadence stała niedaleko nich rozmawiając z jakąś Krukonką. Syriusz jeszcze nie miał okazji jej podziękować za podsunięty pomysł z wyznaniem miłości. Pomyślał więc, źe to dobry moment.
-Hej Lindsay!-krzyknął przepychając się w tłumie. Rudowłosa odwruciła się i spojrzała na niego swoimi zielonymi oczami.
Była podobna do Lily, ale jej włosy były promieniście rude w przeciwieństwie do Evan, której włosy zaczęły robić się kasztanowe, a oczy Cadence przypominały flagę Slytherinu. Jej twarz też była inna. Jeszcze kiedy była w czwartej i piątej klasie Lindsay wyglądała jak dziecko. Teraz mogłaby startować w konkursie na Miss Hogwartu i zapewne znalazłaby się w pierwszej trójce.
-Och Syriusz. Czy coś się stało?-spytała swoim uprzejmym tonem.
-Nie....znaczy tak jakby.-odparł Łapa i spojrzał na Krukonkę stojącą na Lindsay.-Moglibyśmy pomówić na osobności?
-Pewnie. Linda przynieś proszę coś do picia.-poprosiła swoją towarzyszkę. Krukonka z niechęcią odeszła do stolika z napojami.
-Chciałem ci podziękować. Dzięki twoim radą w końcu odważyłem się wyznać Luan uczucia. Przedtem nie było jakoś okazji żeby ci podziękować. Więc jeszcze raz wielkie dzięki.-powiedział chłopak.-I cieszę się, że mój brat ma taką dziewczynę. Przynajmniej jedną dormalna osoba będzie u Blacków.
-A Jagoda?
-Nooooo.....nie powiedziałbym, że jest całkiem normalna skoro związała się z tym głupszym Blackiem.
-Na pewno jest zakochana.
-No w to nie wątpię. Wielkie dzięki jeszcze raz i do zobaczenia mam nadzieję.
-Cześć Syriusz.-odparła Cadence i poszła szukać swojej znajomej Krukonki.
Black też poszedł w swoją stronę, a dokładniej rozkręcać tę balangę.
Chyba nikt nie zaprzeczy, że imprezy Huncwotów są najlepsze. Ta różniła się tylko tym, że była jeszcze lepsza niż najlepsza.
-Kocham.....cię.
-Wiemmmm. Mówiłeś to...już z piętnaście...razy.
-Im by już....starczyło.-przyznał Lix. Czy Huncwoci byli pijani? Tak. Czy Lix też? Owszem. Czy Syriusz i Jagoda znowu zaczęli sobie wyznawać uczucia po pijaku? A jakże inaczej.
Jedyną w miarę trzeźwą osobą w tym towarzystwie była Lily i Remus. No bardziej Lily.
Imprezka zakończyła się o piątej rano, co skutkowało tym, że wielu uczniów spało w pokoju wspólnym Gryfonów. Huncwoci natomiast zasnęli we własnym dormitorium. No, a Luan razem z nimi. W pewnym sensie to też jej dormitorium.
Kiedy Łapa się obudził uważnie przyjżał się przyjaciołom. James spał na swoim łóżku w dziwnej pozycji, Remus jako jedyny spał w miarę normalnie, Peter musiał spaść ponieważ jedną nogę zały czas trzymał na krawędzi łóżka, Lix wisiał głową w duł leżą w poprzek na swoim, a Jagoda zasnęła w nogach łóżka Łapy. Tak ciasno zwinęła się w kłębek, że zajmowała naprawdę mało miejsca.
-Lenie pobudka!!!!-krzyknęła Marlena z chukiem wchodząc do pokoju.-Jest po dwunastej, a wy jeszcze śpicie.
James i Lix spadli z łóżek, nogą Petera całkowicie z niego zleciała, Remus podskoczył, a Jagoda z cichym piskiem się przebudziła.
-Nie strasz ludzi MacKinnon.-powiedział Syriusz przeciągając się.
-To nie śpijcie do pierwszej po południu.
-Nie śpimy do pierwszej.-zauważyła Jagoda.-Obudziłaś nas dokładnie za dziesięć pierwsza.
-Oj Dark.-westvhnęła-Trudno. Zejdźcie przynajmniej na obiad.
-Postaramy się.-odkrzyknął Peter.
-Idę dalej spać.-oświadczył Black.
-Ja też!-zgodzili się wszyscy poza Glizdogonem, który już szykował się na obiad.
Luan tym razem przytuliła się do swojego chłopaka i zasnęła w mgnieniu oka zamknięta w szczelnym uścisku.

Nowi Huncwoci/Syriusz BlackWhere stories live. Discover now