9. Narzeczony?

155 5 2
                                    

Dylan: 16:30 w kawiarni niedaleko fontanny

Ja: Okej

*

Trochę się spóźniałam ale to akurat miałam we krwi. Po tacie... Spóźniłam się tylko dziesięć minut, więc Dylan raczej powinien na mnie jeszcze czekać. I czekał. Weszłam do środka kawiarni, podobno sprzedają tu pyszne naleśniki.

- Hej. - przywitałam się niepewnie. W mojej głowie było tyle myśli, tyle emocji.
Gest Dylana tylko pogorszył sprawę. Chłopak wstał i mnie przytulił. Najmocniej jak potrafił. Z całej siły walczyłam aby nie oddać uścisku. Jak się domyślacie przegrałam. Odwzajemniłam przytulasa.
- Pachniesz... Inaczej. - powiedział a mnie to zdziwiło. Co miał na myśli?
- Słucham? - uniosłam jedną brew.
- Przepraszam. Pachniesz bardzo ładnie, ale nie jak kiedyś. - no brawo mózgu.
- Nie no spoko, minęły tylko dwa pieprzone lata. - warknęłam i zajęłam miejsce.

Siedzieliśmy przy wielkim oknie, które ukazywało uliczke niedaleko mojego domu. Środek kawiarni miał klimat. Mogę określić to jaki wanilię. Było biało, trochę kremowo, jednak większość mebli była urządzona na czarno lub brąz.

- Dziewczynko... - zaczął ale mu przerwałam. Bezczelny gnojek.
- Przejdź do rzeczy. Po co chciałeś się spotkać? Jest już ciemno a mi nie bardzo pasuje wracanie do domu o 21. - może trochę się zagalopowałam. Była dopiero piąta po południu.
- Opowiedz mi. - westchnął po krótkiej ciszy. - Opowiedz mi jak to wygląda i wyglądało z twojej perspektywy.

Zrozumiałam o co mu chodziło. Chciał wiedzieć jak mam brata, mamę, czy jestem z Tonym, czy jeszcze go kocham i wiele wiele innych.

- Rozumiem że zacznę od początku. Ty wyjechałeś mówiąc że robisz to dla mnie. Gówno prawda. Przez ciebie zmieniłam się może nie z wyglądu, ale z charakteru. Wiesz co się ze mną działo? Prawie popadłam w jakąś depresję czy coś. Tony mi pomógł. - pominęłam kilka faktów takich jak całowanie się. - przyjaźnimy się. Cóż, mój tata i Rose mają dziecko. Matta. Ale tylko bliscy mogą się tak do niego zwracać. - mówiłam uśmiechając się do siebie. Matthew był moim oczkiem w głowie. - Ma sześć lat. Jak? Cóż rodzice zwrócili go sobie chwilę przed moim nawróceniem. Nie mam kontaktu z Isla i innymi kłamcami. Samantha też była kłamcą wiesz? Ale Harry jest okej. Mam grupkę przyjaciół. Nie wiem co jeszcze. A co u ciebie? - zapytałam kiedy chłopak przetrawiał wszystko w głowie.

- U mnie... - nie zdążył odpowiedzieć bo podszedł do nas młody kelner.
- Dzień dobry, można już złożyć zamówienie? - mówił kiedy Dylan wyglądał na zirytowanego.
- Tak, dla mnie będzie naleśnik z bitą śmietaną, troskawkami i polewą czekoladową. Do tego gorąca czekolada. - dodałam bo za oknem zaczął lać deszcz.
- Dla mnie niech będzie to samo tylko zamiast czekolady latte karmelowe. - powiedział Dylan.
- Należy poczekać dwadzieścia minut. - uśmiechnął się do nas i puścił mi oczko.

Kolejny naiwniak.

- U mnie dziwnie. Byłem w Szwajcarii. A co z Mariana? - spytał ciekawski. Zmienił temat. Znam te gierki.
- Przyjaźnimy się ciągle. Aż zbyt dobrze dogaduje się nieraz z bliźniakami. - może będzie trójkąt. - Jej mama znalazła sobie narzeczoną. Niedługo się pobierają. .

Zdziwienie na jego twarzy było widoczne z drugiego końca ziemi. Uśmiechnęłam się lekko żeby nie wyjść na suke.

Nagle mój telefon zaczął dzwonić. Nieznany numer.
- Mogę wyj... - zaczął chłopak ale trochę bałam się zostawać sama.
- Nie. Zostań. Odbiorę przy tobie. - jak powiedziałam tak zrobiłam. - Lamira Williams z tej strony.
- Dzień dobry, mówi Alessia Hood, przedszkolanka Matthew.
- Niech zgadnę, po raz kolejny mam zapomniała go odebrać?
- Ehh, tak. Czy mogłaby pani po niego przyjechać?
- Przyjedzie po niego mój narzeczony. Ja niestety jestem w pracy i mam pilne wezwanie.
- Dziękuję.
- Do widzenia.

Dylan patrzył się na mnie z furią w oczach.
- Narzeczony? Masz kurwa siedemnaście lat. - mruknął.
- Ona myśli że mam 24. A narzeczony to takie małe kłamstwo bo inaczej Tony nie mógłby go odbierać. - powiedziałam obserwując go uważnie.

W jego oczach coś błysnęło. Złość, żal, smutek? Tak, ale nie tylko. Coś jeszcze, niestety nie wiem co to było.

Szybciutko wyjrecikam numer do Tony'ego.
- Cześć, mógłbyś podjechać po Matta? Przywieź go pod... - spojrzałam na Dylana nie znając adresu.
- Red river street.
- Pod Red river street. Jestem z Dylanem. - powiedziałam. Tony milczał przez chwilę.
- Okej, kocham cię i zaraz będę. Pa.
- Pa.

Dylan tak mocno zaciskał pięści się zaraz by mu się kości połamały.
- Tylko przyjaciel ta? - warknął ostro. Co za palant!
- Będziesz robił mi wyrzuty że jestem tak blisko z Tonym? On nie zniknął na dwa lata. Wręcz przeciwnie. Nie można tego nazwać związkiem ale to coś więcej niż przyjaźń. - odpowiedziałam tak samo ostro.
- Okej. - odetchnął. Wiedział że mam rację.

Nasze zamówienia właśnie przyszły. Grzecznie podziękowaliśmy kelnerowi i zabraliśmy się za jedzenie. Kiedy tu przyszliśmy było tu tłum ludzi. Teraz oprócz nas była jedna para oraz jeden nastolatek. Około czternaście lat.

Przez cały czas panowała uciążliwa cisza. Miałam już coś powiedzieć ale w tedy rozległ się dźwięk dzwonka, oznaczającego że ktoś wszedł to kawiarenki. Natychmiast spojrzałam w tamtą stronę i nie zdziwiłam się gdy ujrzałam jednych z najważniejszych chłopaków w moim życiu.
- Lamm! - krzyknął chłopczyk. Za nim stał wytatuowany chłopak. Wyglądali razem tak słodko.

- Hej słonko. - podbiegł do mnie i od razu mnie przytulił. Kilka par oczu zaczęły nam się uważnie przyglądać.
- Hej wujku Dylanie. - uśmiechnął się do starszego Moneta.
- Siema młody. - przywitał się z moim bratem.

Wstałam i przytuliłam Tony'ego na powitanie.
- Cześć królewno. Siema bracie.
- Cześć Tony. - mruknęłam w jego kurtkę.
- Siema. - przybił z nim piątkę Dylan.
- Muszę lecieć. Matt, przypilnuje żeby się nie pozabijali. - puścił mu oczko ciemno włosy i wyszedł.

- Jak było w przedszkolu? - zabrałam głos zwracając się do chłopca.
- Super! Jade się ze mną zaprzyjaźniła. - uśmiechnął się dumnie.
- To świetnie. - pocałowałam go w czoło. Wiedziałam też że Dylan nie przepadał za dziećmi.

Pogadaliśmy jeszcze chwilę o luźniejszych tematach, po czym wróciliśmy do domu. Nie zadałam jednak najważniejszego pytania: Dlaczego?

Będę miała jeszcze czas by je zadać. Bo to co miało wyjść na jaw miałam tuż przed oczami.

\\\\\\\\\ Hejo!

No kto by się spodziewał takiego zakończenia. Nawet nie wiecie jak jestem podjarana kontynuacją. Będzie się tyle rzeczy działo.

MIMO WSZYSTKO BARDZO PROSZE O PISANIE POMYSŁÓW NA NEXT W KOMENTARZACH LUB PRYWATNIE!!!

Pewnie nie każdy z was widział ale rozdziały będą pojawiały się około dwa razy w tygodniu. W poniedziałek i czwartek.

To chyba tyle z mojej strony.

Xo xo
Wasza K <3

Długo i szczęśliwie - Dylan Monet Where stories live. Discover now