Rozdział 2

46 19 4
                                    

Rano wspólnie przygotowaliśmy śniadanie.

- I jak? Wiesz jak go poderwiesz?- rzuciła od niechcenia Sally, ale wiedziałam, że zależy jej aby poznać odpowiedź.

- Chyba tak- uśmiechnęłam się delikatnie.

- No tak uwiedziesz go jednym spojrzeniem- rzuciła złośliwą uwagę.

- Nie ty razem- oboje spojrzeli na mnie zaskoczeni.- Przejrzałam jego zdjęcia. W szkole jeszcze się upewnię, ale mam wrażenie, że lepiej będzie gdy np. mi w czymś pomoże albo uratuje.

- Już widzę jak udajesz biedną damę w opresji- rzucił drwiąco Lewis.

Wszyscy wybuchliśmy śmiechem.

- No, zapomnieliśmy o twoim 6 zmyśle, który przewierca ludzi na wylot. Powodzenia, łowczyni.

Ubrałam się w czerwony sweter, który odkrywał mi ramiona. Włosy rozpuściłam.

Na terenie szkoły były trzy budynki. Pomiędzy nimi był duży plac.

Pierwszą mieliśmy matmę. I faktycznie nasz szef nie kłamał. Gdy weszliśmy do klasy od razu rzuciły mi się w oczy czekoladowe włosy. Nick razem z przyjaciółmi czekał w sali.

Sally i Lewis zawahali się w drzwiach. Ja ruszyłam w stronę grupki. Weszłam w środek grupy. Moi przyjaciele trzymali się z boku.

Uśmiechnęłam się delikatnie.

- Cześć. Mam na imię Jezebel, ale mówcie mi Jez. Jestem tu nowa.

- Och, hej. Ja jestem Nick. To są Chris, Jack, Blaise, Lexi i Rashel- przedstawił mi wszystkich.- Jak chcesz to na długiej przerwie pokażę ci szkołę.

- Bardzo chętnie- przysunęłam się do niego bliżej.

- Usiądziesz ze mną?

Rzuciłam przepraszające spojrzenie Sally.

- Jasne.

W tym momencie zadzwonił dzwonek i do klasy wszedł nauczyciel.

No cóż, nie zapunktowałam u pani od matmy. Przez całą lekcję rozmawiałam z Nickiem. Okazał się naprawdę fajnym chłopakiem. Zbliżyliśmy się do siebie.

Na jednej z przerw chłopak mnie oprowadził. Szkoła była duża i różniła się do rudery do której chodziłam wcześniej .Nick na każdych zajęciach siadał ze mną. Lunch zjadłam z jego przyjaciółmi oraz Sally i Lewisem. Grupa Nicka przyjęła nas bardzo przyjaźnie.

- Facet od w-f jest okropny. Uważajcie na niego. Nie chcecie mu podpaść- powiedział Jack z udawanym przerażeniem.

- Za to nauczycielka od muzyki jest cudowna- odparła Rashel.

-Fajnie, fajnie- rzuciła znudzonym tonem Lexi.- Słyszeliście, że Mike zerwał z tą zołzom Evelyn? I teraz jest wolny.

W szkole odnalazłam się świetnie. Przyjaciele Nicka okazali się naprawdę fajni. Włączyliśmy się do ich ekipy, a oni nie mieli nic przeciwko. Świetnie się dogadaliśmy. Okazało się, ze mamy sporo wspólnych tematów.

Raschel była drobną brunetką. Raczej spokojna, dobrze się uczyła. Zaczytana, ale była naprawdę fajna i można było z nią o wszystkim pogadać. Pomocna i troskliwa.

Lexi była jej przeciwieństwem. Głośna, radosna, wszędzie było jej pełno, ale nie była nachalna. Lubiła być w centrum uwagi. Lubiła zakupy, była w szkolnym klubie cheerleaderek, do którego mnie zachęcała.

Chris był po prostu uroczy. Słodko się uśmiechał, martwił się o wszystkich i troszczył.

Jack i Blaise byli w drużynie koszykarskiej. Zabawni, ale nie głupi.

Wszyscy w tej grupce się wspierali. Zauważyłam też, że byli dla siebie jak rodzina. Słodko. Chyba ich zaboli jak zabiorę jednego z nich.

Nie mogę cię kochaćTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang