Rozdział 14 (zakończenie 2)

10 3 0
                                    

Najbliższe dwa dni były dla mnie jak sen. Nie wiedziałam co się dzieje. Jechałam na mocnych tabletkach uspokajających. Miałam jakby dziurę w pamięci. Gdy próbowałam sobie coś przypomnieć widziałam tylko rozmazaną białą plamę.

Dzisiaj się trochę ogarnęłam, bo miał odbyć się pogrzeb Nicka. Siedząc pomiędzy przyjaciółmi cały czas wpatrywałam się w trumnę pustym wzrokiem.

Po ceremonii podeszła do mnie mama Nicka.

- Dzień dobry, pani Evans- przywitałam się.

- Witaj, dziecko. Boże, nie mogę uwierzyć, że to się dzieje naprawdę, przecież Nick nic nikomu nie zrobił. Zawsze był grzecznym i miłym chłopcem- zaszlochała.- Dla ciebie na pewno też jest to duża strata. Naprawdę go kochałaś.

Głos uwiązł mi w gardle. Kobieta wyciągnęła ramiona i przyciągnęła mnie. Gdy się od niej odsunęłam powiedziałam:

- Ma pani rację. Nick nie zasłużył na coś takiego. Zdecydowanie dostał za mało czasu na tym świecie...- głos mi się załamał.

I już tydzień później byliśmy w domu. Siedzieliśmy w głównej siedzibie Spettro.

- Jezebel, Sally i Lewisie chciałem wam pogratulować. Świetnie sobie poradziliście z tym zadaniem. Zdaliście próbę. Mimo, że wcześniej też się udzielaliście, ale teraz oficjalnie należycie do naszej organizacji. Wiedziałem, że na was można polegać i wszystko wykonacie dokładnie. Jednak największe brawa i wyróżnienie należy się Jezebel- powiedział nasz szef. Później przeszedł do bardziej formalnych spraw. Rozdzielił zadania uczestnikom nowej misji. Ja nie byłam w tym składzie. I dobrze. Musiałam trochę odpocząć.

Spotkanie się zakończyło. Razem z przyjaciółmi ruszyłam do drzwi. Nagle poczułam czyjąś rękę na ramieniu. Szybko się odwróciłam. Za mną stał nasz przywódca.

- Zostaniesz chwilę?- zapytał.

- Oczywiście.

Zaprowadził mnie do swojego gabinetu. Usiadł w fotelu za biurkiem. Ja usiadłam naprzeciwko niego.

- Naprawdę mi zainponowałaś. Morderstwo z zimną krwią w tym wieku. Jesteś twarda.

- Dziękuje.

- Gdy pierwszy raz zwróciłem uwagę na twoją grupę, chodziło mi głównie o ciebie. Masz w sobie to coś, że nadajesz się idealnie. Twoi przyjaciele są w porządku, ale bez ciebie nie zdziałali by dużo.

- Och, tylko nie rozumiem po co mi pan o tym mówi.

- Bo chcę, żebyś wiedziała, że jesteś wyjątkowa. I mam dla ciebie dobrą wiadomość, ale i wielką szansę. To ciebie wybrałem, abyś kierowała Spettro po moim odejściu. Wiem, że mnie nie zawiedziesz, a to co stworzyłem będzie miało świetlaną przyszłość z tobą na czele.

Wmurowało mnie. Patrzyłam się na niego z szeroko otwartymi oczami. Ja miałabym kierować mafią? Nie wyobrażam sobie tego. Przecież ja ledwo się trzymałam po śmierci swojego chłopaka, którego sama zabiłam.

- To wielki zaszczyt- wykrztusiłam w końcu.- Ale nie jestem pewna, czy sobie poradzę. Dam radę wykonać wszystkie zadania i w ogóle, ale kierowanie taką dużą organizacją to chyba dla mnie za wielka odpowiedzialność.

- Niczym się nie stresuj wszystko ci pokażę i tobą pokieruje. Na początku zawsze będę obok, żebyś mogła się mnie poradzić- ale gdy nadal nie byłam przekonana dodał:

- Potraktuj to jako wyzwanie. Podejmiesz je czy stchórzysz?

Dobrze wiedział gdzie uderzyć, żebym się zgodziła. Uśmiechnęłam się groźnie.

- Przyjmuje wyzwanie. Na mnie możesz liczyć. Nie zawiodę cię- odparłam.

- Tak myślałem.

Wyszłam z budynku i spojrzałam na zegarek. Miałam jeszcze 5 minut. Szybko pobiegłam na miejsce gdzie miałam spotkać się z dilerem. Okazało się, że już czekał.

Wyciągnęłam z kieszeni kilka banknotów i podałam je mu. W zamian dał mi kilka woreczków. Była to szybka wymiana, ale dla mnie bardzo ważna. Pierwszy raz kupowałam narkotyki. Zdecydowałam się na amfetaminę.

Szybko wróciłam do domu. Od razu pobiegłam do pokoju.

Trochę wiedziałam o zażywaniu prochów. Zanim się za to zabrałam, przygotowałam się. Wiedziałam ile i w jakich odstępach zażywać.

Wysypałam trochę proszku na kartkę po czym wtarłam w zęby. Poczułam się lepiej z samą świadomością, że to robię. To był chyba mój sposób na radzenie sobie ze stratą. Będę szczera, na trzeźwo już nie wytrzymywałam, nie bez Nicka.

Woreczki schowałam pod obluzowaną deską pod łóżkiem. To była taka moja tajemna skrytka. W dzieciństwie trzymałam w niej kamienie, muszelki, suszone kwiaty, jakieś rysunki i najważniejsze: zagadki od mamy.

Teraz trzymałam tam kasę, chwilowo narkotyki, jakieś zdjęcia z przyjaciółmi i kilka pamiątek po Nicku. W tym lusterko w kształcie gwiazdy.

Usiadłam na łóżku i przejrzałam, już chyba po raz setny od swojego powrotu, wszystkie rzeczy, które dostałam od chłopaka i nasze wspólne zdjęcia. I znowu się poryczałam. Prochy dodatkowo wzmocniły moje emocje. Zmęczona płaczem usnęłam.


Okej, przyznaję że po przemyśleniu tego stwierdzam że zakończenie 2 bedzie miało więcej niż 3 rozdziały.

Miłego czytania<3333

Nie mogę cię kochaćWhere stories live. Discover now