Rozdział 13 (zakończenie 1)

12 2 0
                                    

Gdy się obudziłam leżałam wtulona w tors Nicka. Chłopak uśmiechnął się do mnie, widząc, że już nie śpię.

- Dzień dobry, płomyczku. Jak się spało?

- Lepiej niż kiedykolwiek- odparłam też się do niego uśmiechając.

Razem zrobiliśmy śniadanie. Trochę nam to zajęło, bo ciągle coś przypalaliśmy albo po prostu źle robiliśmy. Gdy w końcu udało nam się dojść do ładu z posiłkiem usiedliśmy przy stole.

- I co teraz?- zapytałam gdy zjedliśmy.

- Ja to bym wrócił do łóżka i powtórzył wczorajszy wieczór- w jego oczach błyszczały złośliwe iskierki.

- Nie o tym mówię. Ogólnie. Ja zawaliłam zadanie, a ciebie i tak ktoś zabije. Spettro nie robi nic sobie tak po prostu, dla zabawy. W twojej śmierci mają jakiś cel, więc szybko nie zrezygnują.

- Hm, racja. Może po prostu uciekniemy? Wyjedziemy gdzieś daleko i się ukryjemy?- spytał z nadzieją.

- Nie, to nie zadziała. Potrzebujemy czegoś co ich zmyli, zgubi nasz trop...- nagle dostałam olśnienia.- Wiem! Musimy zginąć- uśmiechnęłam się groźnie.

- Chyba właśnie tego chcemy uniknąć- mruknął Nick.

- Nie. Znaczy tak- pogubiłam się.- Chodzi o to, że musimy upozorować swoją śmierć. Niech wszyscy myślą, że nie żyjemy, a my wyjedziemy. Może do Japonii?

- Tak, to dobry pomysł i jeśli dobrze to rozegramy może się udać.

- Tylko czy jesteś gotów porzucić całe swoje dotychczasowe życie? Rodzinę, przyjaciół, wszystko?

- Dla niektórych osób warto- odpowiedział poważnie.

I tak zrobiliśmy. Sfałszowaliśmy nasz wypadek samochodowy. Samochód, którym rzekomo jechaliśmy do szkoły wjechał w budynek i wybuchł. Żeby było bardziej wiarygodnie podrzuciliśmy kilka rzeczy, które mogłyby być resztkami naszych ciał. Wszystko poszło zgodnie z planem. Nikt nie podejrzewał, że mogliśmy przeżyć.

Razem wyjechaliśmy do Tokio. Zmieniliśmy nasze dane. Nasze życie nie mogło się ułożyć lepiej. Oboje dostaliśmy się do mafii znanej na całym świecie, Yakuzy. Wszystko szło idealnie.

Pewnego dnia po drodze na zebranie wstąpiliśmy do kawiarni na śniadanie.

- Jez?- usłyszałam za sobą znajomy, zszokowany głos.

Szybko się odwróciłam przygotowana, żeby w każdym momencie wyciągnąć broń. Zmieniłam imię. Nikt z osób, które znałam teraz nie mogło mnie tak nazwać.

Widząc te dwie osoby byłam tak samo zaskoczona jak oni.

- Sally, Lewis. Nie- wyszeptałam.

- Ty żyjesz- odparła Sally.- Jak mogłaś nam to zrobić? Myśleliśmy, że nie żyjesz.

W oczach dziewczyny pojawiły się łzy.

- Zrobiłaś to wszystko dla niego?!- wrzasnął Lewis.- Dla wszystkich stałaś się wzorem. Poświęciła się dla wykonania zadania. Nie! Uciekła z ukochanym- powiedział z pogardą.

- Proszę, obiecajcie, że nikomu o tym nie powiecie- powiedziałam cicho, ale natarczywie.- Inaczej będę musiała was zabić...


Hejka! to pierwsze zakończenie tej powieści. jak wam sie podoba?  jeśli to bardziej sie wam spodoba to postaram sie napisać drugą część.  

Nie mogę cię kochaćWhere stories live. Discover now