Rozdział 16 (zakończenie 2)

18 2 7
                                    

- Jez, wszystko w porządku?- zapytał zaniepokojony Lewis.

- Tak, nie przejmuj się.

- No dobra. Wracajmy do pracy.

...

- ... pamiętaj we wszystkim ważna jest dyskrecja... Każdy idealny plan opiera się na elemencie zaskoczenia.

- Rozumiem.

- Świetnie. Wiedziałem, że najlepiej się do tego nadajesz.

...

- Jezebel, powiedz mi co się dzieje- naciskała Sally.- I nie mów, że nic. Widzę, że coś jest nie w porządku.

- Naprawdę dziękuję za troskę, ale nie potrzebnie. Radzę sobie- popatrzyła na mnie z powątpiewaniem.- Po prostu mam sporo roboty z tym mafią.

...

Z zeszłego tygodnia nie pamiętam dużo. Raczej urywki. Przez cały czas dawałam radę tylko dzięki amfetaminie.

Przestałam myśleć trzeźwo. Potrzebowałam narkotyku jak powietrza. Pomagał mi zapomnieć o istniejącym świecie. I w odcięciu się od uczuć. Mogłam uciszyć swoją rozpacz i ból. Chociaż na chwilę o nich zapomnieć.

W mojej głowie pojawiały się myśli, że nie ma dla mnie miejsca na świecie, że lepiej by było gdybym zniknęła.

Bez Nicka nie wyobrażałam sobie swojego dalszego życia. Nawet siebie.

Wyjęłam woreczek z pod łóżka. I całą jego zawartość wtarłam w zęby. Wiedziałam, że przesadziłam, że wzięłam za dużo, ale jakoś mnie to nie obchodziło.

Wyrzuciłam woreczek i poszłam do kuchni. Sięgnęłam po szklankę, ale zanim zdążyłam ją odstawić na blat wypadła mi z rąk. Zdałam sobie sprawę, że cała drżę. Uklękłam, żeby pozbierać szkło. Sięgnęłam po większy kawałek, ale przez przypadek zahaczyłam ostrą końcówką o dłoń. Poleciała mi krew.

Przez chwilę wpatrywałam się w nią jak zahipnotyzowana. Wstałam i chyba zrobiłam to trochę za szybko, bo okropnie zakręciło mi się w głowie. Oparłam się o blat, żeby utrzymać równowagę. Odsunęłam się zostawiając na marmurze krwawy ślad. Wytarłam rękę chusteczką i wróciłam do pokoju, zamykając za sobą drzwi na klucz.

Położyłam się na łóżku.

Moja migrena z minuty na minutę stawała się coraz większa. Nawet nie miałam siły wstać, żeby pójść po tabletkę. Miałam wrażenie, że coś zaraz rozłupie mi czaszkę, byłam bliska omdlenia i cała się trzęsłam. Nakryłam się kocem myśląc, że to z zimna.

Po kilku minutach okropnego bólu pozwoliłam swobodnie płynąć łzom.

Na zmianę robiło mi się zimno i gorąco. Nie miałam pojęcia co się dzieje. Zamknęłam oczy modląc się w duchu, żeby to się już skończyło. Myślałam co zrobić, żeby cierpienie ustało. I wtedy zrozumiałam, że tylko jedna rzecz, a właściwie osoba poprawi mi humor. Nick.

Pomyślałam o tym jak się do mnie uśmiechał, jak mnie przytulał i całował. O tym, że przy nim zapominałam o swojej dość przeszłości i pierwszy raz w życiu czułam się naprawdę bezpiecznie. Jak sama jego obecność i szybkie spojrzenia poprawiały mi humor. Brakowało mi tego, ale teraz czułam się trochę tak jakby był przy mnie. Czuwał nade mną.

I wtedy chyba zemdlałam.

W mojej głowie zaczęły pojawiać się obrazy, wspomnienia z mojego życia. Jak pierwszy raz zobaczyłam Sally i Lewisa. I wiedziałam od razu, że będziemy do siebie idealnie pasować i się uzupełniać. Później jak razem dorastaliśmy powoli podbijając tą dzielnicę. Jak stawaliśmy się coraz silniejsi i jak pogarszała się sytuacja w moim domu. Następnie spotkanie z ludźmi Spettro. Nasze uczestnictwo w mafii. Pierwsze próby, zadania i przysięgi.

A potem próba, do której przygotowywaliśmy się odkąd należymy do Spettro. I ja zgłaszająco się do głównej roli. Gdybym wiedziała, że się w nim zakocham, nie zgłosiłabym się. Pewnie padłoby na Lewisa. Każda chwila spędzona z Nickiem. I moje odczucia gdy z każdym spotkaniem uświadamiałam sobie, że będzie mi coraz trudniej usunąć go z mojego życia. To gdy powoli zaczęłam sobie uświadamiać, że jest dla mnie kimś więcej niż tylko ofiarą, że to jest pierwsza osoba, którą pokochałam całym sercem.

Nigdy nie zapomnę tego bólu i momentu kiedy stałam przystawiając pistolet do skroni Nicka. Moment, w którym nacisnęłam spust, a w jego głowę trafiła kula. Jego ciało całe we krwi. I ten delikatny uśmiech jakby cieszył się, że odchodzi. I mnie zostawia.

Reszta wspomnieniem była jak za mgłą. Nasz powrót do domu. Oficjalne przyjęcie do Spettro. Rozmowa z szefem podczas, której oznajmił, że to ja przejmę rządy. Moja rozpacz. Ucieczka w narkotyki. Troska przyjaciół. Moja ostatnia szczera rozmowa z Sally.

I to wszystko...

Nie miałam wielu wspomnień, ponieważ żyłam krótko. Dopiero za kilka miesięcy miałam mieć osiemnaste urodziny.

Tak, zdałam sobie sprawę co zrobiłam. Już wiedziałam, rozumiałam. Przedawkowałam amfetaminę. Sama postanowiłam zakończyć swoje życie. Wiedziałam co mi grozi, gdy zażyłam taką dawkę narkotyku.

Nie żałowałam, że to koniec. I tak całe moje życie było bez sensu, a za sobą zostawiałam same zranione osoby.

Umieranie wcale nie jest takie straszne. Może to dlatego, że ja umarłam już wcześniej. Razem z Nickiem.


Więc tak... to już koniec. no chyba, że więcej głosów będzie na 1 zakonczenie to wtedy może będzie druga część. ale i tak chciałam sie z wami pozegnać. i podziękować. za to że byliście do końca i przeżywaliście wszystko razem z bohaterami. 

pamiętajcie, żeby napisac w kom które zakończenie bardziej sie wam podoba. 

Nie mogę cię kochaćWhere stories live. Discover now