𝟒. 𝐖𝐨𝐰, 𝐇𝐚𝐢𝐥𝐢𝐞!

2.5K 95 122
                                    

- Dzień dobry, Hailie. - Vincent wszedł do kuchni. Jadłam akurat śniadanie, ale byłam sama, bo w środy mam trochę później do szkoły, a Dylan i bliźniaki nie.

- Cześć, Vincent. - Uśmiechnęłam się do niego delikatnie.

Widywałam go już kilka razy na korytarzu, raz nawet się zapytał co u mnie słychać.

- Wiem, że jesteś u nas dopiero półtora tygodnia, ale jak pewnie zdajesz sobie sprawę, od piątku rozpoczynają się ferie.

- Och, naprawdę? Tylko, że w Anglii już miałam raz taką przerwę zimową. Na samym początku stycznia. - Przekrzywiłam głowę, z niemałym zawstydzeniem się na niego patrząc. A raczej wodząc wzrokiem po blacie i jego dłoniach.

Byłam bardzo speszona. Każdy z braci powodował u mnie coś takiego, ale on dodatkowo mnie najbardziej z nich, przerażał.

- W takim razie będziesz miała dwa razy. - Chłopak zrobił sobie kanapkę i usiadł na przeciwko mnie. - W sobotę wylatujesz z Dylanem, Tony'm i Shane'm do Meksyku. Na dziesięć dni.

- Och, naprawdę? Wow... dziękuję.

- Oczywiście. Zamieszkacie w naszym wakacyjnym domku. Może uda wam się trochę zżyć? Wiem, że czasami rozmawiacie, ale wiesz o co mi chodzi.

- Mniej więcej.

- Te wakacje mogą być w pewnym sensie integracją.

Nie wiedziałam co mam o tym myśleć.

Z jednej strony się na maksa cieszyłam, no bo kurczę, to jest jednak Meksyk, a ja nigdy nie byłam za granicą.

A z drugiej strony mam spędzić dziesięć dni sam na sam z chłopakami. Nie będę siedzieć w pokoju, gdy jestem na wakacjach, co pewnie będzie skutkowało przebywaniem w ich towarzystwie.

~

- Serio? Meksyk? Wow, Hailie! - Laurestine aż podskoczyła, gdy to usłyszała.

- Yhm, też się cieszę.

- Nie wydaje mi się. Czemu jesteś takim smutaskiem? Wszystko w porządku? - Dotknęła mojego ramienia, wpatrując się w moją buzię. Kochana.

- No... Ekscytuje się, ale nie wiem jak to będzie. Nigdy dotąd nie byłam za granicą.

- Ach, ale tym się nie przejmuj! Będzie super, mówię Ci. A poza tym jako ich siostra często to się będzie zdarzało. - Uśmiechnęła się szeroko i rozmyślając nad czymś. - Zazdroszczę Ci. Ja, na przykład, spędzę je u babci, robiąc na drutach.

- Ja bym się cieszyła.

- To nie jest tak, że ja się nie cieszę. Kocham ją bardzo, ale to kontra Meksyk. Tutaj zimno, tam upały.

- Może masz rację...

W środę miałam dosyć dużo lekcji, jednak takich bardziej luźnych, typu plastyka. Minęły w miarę szybko i nadeszła pora na wf. Mój pierwszy wf w tej szkole, ponieważ wcześniej nauczyciel był na chorobowym.

Nie lubiłam go. Szczególnie, że w mojej starej szkole wuesfista był... dziwny.

Często podglądał dziewczyny, w czasie kiedy się przebierały, i na moje oko ciut za często dawał nam ćwiczenia typu przysiady.

Po muzyce, wyciągnęłyśmy ze swoich szafek torby z strojem sportowym.

Każdy otrzymywał taki razem z mundurkiem. Wszystkie były takie same. Granatowe dresy, biała i zapasowa, czarna, koszulka, oraz rozpinana bluza w kolorze spodni.

Hailie Monet - 12yWhere stories live. Discover now