𝟔. 𝐎𝐝 𝐳𝐚𝐰𝐬𝐳𝐞 𝐤𝐨𝐜𝐡𝐚ł𝐚𝐦 𝐨𝐰𝐨𝐜𝐤𝐢

2.4K 102 69
                                    

Ciężko oddychałam, podpierając się na łokciach.

Miałam nadzieję, że moim krzykiem nie obudziłam braci. Szczególnie biorąc pod uwagę, że był dopiero wieczór, a oni byli bardzo zmęczeni i z tego co słyszałam, mieli w planach wstać dopiero rano.

Ku mojej uldze, nie słyszałam niczyich kroków.

Chociaż właściwie... może lepiej, gdyby ktoś tutaj był.

Bardzo powoli wstałam, pocierając bolący nadgarstek.

Z sporej odległości, delikatnie się wychyliłam i jeszcze raz zerknęłam.

Cofnęłam się jednak o krok, kiedy ponownie ujrzałam zwierzę.

Siedziało sobie na poręczy i jadło jakiś owoc. Taki zerwany naturalnie, co było nawet satysfakcjonujące.

Upewniłam się, czy napewno mam wszystkie okna zamknięte, i kiedy tak było, odważyłam się bliżej podejść.

Poznałam, że tym przesłodkim zwierzątkiem była małpka kapucynka. Kiedyś, jeszcze w Anglii, miałam wycieczkę do ZOO, i właśnie tam one były.

Kiedy mnie zauważyła, delikatnie się cofnęła, na tyle, ile pozwalała jej poręcz.

Była jednak odważna, i... całkiem ciekawa.

Ja również tam dzielnie stałam, z każdą chwilą coraz bardziej się nią fascynując, i coraz mniej się bojąc.

Miałam ochotę ją przytulić, lub pogłaskać.

To było by cudowne, ale...

A właściwie czemu nie? Wiem, że te małpki są bardzo przyjazne i raczej nie atakują aż tak często.

Ale z drugiej strony, to będzie dla niej bardzo stresujące.

W pewnej chwili, tak się w nią wpatrując wpadłam na świetny pomysł.

Cicho otworzyłam drzwi, i wyszłam na korytarz. Modliłam się, aby żadna deska nie zaskrzypiała. Na szczęście tak się nie stało i po chwili już byłam piętro niżej.

Muszę znaleźć kuchnię. Gdzie ona będzie? Raczej na parterze.

Z taką myślą, zeszłam jeszcze niżej, po zakręconych schodach. Z tego co pamiętam, w lewo jest główne wejście do domu, i nic więcej.

Zapewne to od drugiej strony jest ogród, taras, może basen, salon... no i kuchnia.

Nie myliłam się i mijając jakieś pomieszczenia, między innymi siłownię z widokiem na zieloną dżunglę, nareszcie dotarłam do poszukiwanego pomieszczenia.

Otworzyłam pierwsze lepsze szafki, jednak w każdej były jedynie naczynia. Po kilku sekundach, mój wzrok napotkał się jednak z jakimiś drzwiami.

Podeszłam do nich po otwarciu, ujawnił się przede mną pokój, co prawda o połowę mniejszy od poprzedniego, ale cały w najróżniejsze półki, na których leżały produkty spożywcze.

Mieliśmy zapas jedzenia, na około miesiąc, a nie kilkanaście dni, ale okej.

Odszukałam wzrokiem miejsce z różnymi ziarnami, musli, i tego typu rzeczami.

- granola czekoladowa, płatki owsiane... - Czytałam po cichu etykiety, przesuwając po nich palcem wskazującym. - O! Musli z orzechami i suszonymi owocami. - Nareszcie znalazłam coś idealnego.

Chwyciłam puszkę i wróciłam do pokoju. Na szczęście, małpka wciąż tam była.

Podchodząc do okna, nogi miałam jak z waty, i chyba nigdy nie przypuszczałabym, że przez takie coś, można być tak zestresowanym.

Hailie Monet - 12yHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin