𝟐𝟗. "𝐉𝐚 𝐳𝐚𝐰𝐬𝐳𝐞 𝐦𝐚𝐦 𝐫𝐚𝐜𝐣ę"

1.3K 83 38
                                    


A dzisiaj? Jak myślicie, kto powiedział tekst z tytułu rozdziału? 🫶➡️

- Myśleliśmy o Francji - oznajmił Shane, gdy usiedliśmy w jakiejś knajpce na lunch.

- Spoko - wzruszyłam ramionami. - Zawsze chciałam zobaczyć Francję. Chociaż... to chyba nie najlepsze miejsce do ucieczki przed strzelaniną.

- Już przed nią nie uciekamy, pamiętasz? Nasza szkoła jest w remoncie.

- Mieszka tam nasz wujek i ciocia.

- Co? - szybko podniosłam wzrok, zawieszając wzrok na Dylanie, który wypowiedział te słowa. Nie zwróciłam nawet uwagi, że kelner przyniósł nasze zamówienia, w tym moją kanapkę z jajkiem w koszulce i awokado.

- Wujek Monty i ciocia Maya. Pobrali się w tamte lato. Wuj jest naszym opiekunem prawnym.

- Waszym...?

- Naha, pamiętasz, my mamy szesnaście lat, Dylan siedemnaście, więc jakiegoś musimy mieć - starszy z bliźniaków się do mnie wyszczerzył, a jego zęby były całe w czekoladzie, bo przed chwilą wziął gryza swoich naleśników.

- Mamy rodzinę we Francji?! - aż wstałam, gdy to do mnie docierało. - I jutro mam ich poznać?! Nie, nie... Ja się boję.

- He? Ale czego? - tym razem to Tony nieco się zdziwił, i jestem pewna, że gdyby właśnie pisał wiadomość, dodałby „XDD".

Wzruszyłam ramionami, po czym usiadłam i oplotłam się rękami.

- Słuchaj, myślę, że się dogadacie z Mayą. Jest w wieku Willa, czasem za dużo gada... Zawsze za dużo gada, ale jest spoko. Zaczęła mi piszczeć do słuchawki, gdy dowiedziała się, że prawdopodobnie jutro do nich
pojedziemy - Shane jako jedyny w jakiś sposób starał się mnie uspokoić. - Monty też jest spoko.

- No... - pokiwałam wolno głową i powiedziałam nieprzekonana - no dobrze...

Po czym z naburmuszoną miną wzięłam dużego gryza mojego śniadania i spojrzałam się w bok.

***

Z wahaniem postawiłam pierwszy krok poza samolotem, odrazu dostrzegając rządek trzech czarnych aut i jednego różowego. Mimowolnie uniosłam jeden kącik ust, choć tego nie chciałam, więc przygryzłam wargę.

Nie schodząc jeszcze ze schodów, obserwowałam jak wysiada z niego niska kobieta w miniówce i szpilkach koloru samochodu i długich, nieco pofalowanych blond włosach. Po niej zrobił też to wysoki mężczyzna, bardzo podobny do ojca - Monty, jego brat.

Oboje szybkim krokiem podeszli do Dylana i Shane'a, którzy już stali na dole. Zaczęli się witać, jednak ja już na nich nie patrzyłam, bo ktoś położył rękę na moim ramieniu, delikatnie popychając do przodu. Tony.

- Blokujesz przejście.

- Spadaj - przewróciłam oczami, jednak stawiając pierwszy krok prawie zleciałam na samą ziemię, bo chłopak podłożył mi nogę.

Już chciałam coś do niego warknąć, ale wtedy usłyszałam, że ktoś głośno wymówił moje imię.

- Czy to Hailie?!

Kiwnęłam głową, a kiedy już zeszłam, nie zdążyłam się nawet rozejrzeć, bo zostałam zamknięta w uścisku, w szczerze, bardzo nie wygodnej pozycji.

- Tak się cieszę, że nareszcie Cię poznałam! Ale śliczność z Ciebie kochana! A jakie włosy... - złapała mnie za ramiona, oglądając od stóp do głów.

Hailie Monet - 12yWhere stories live. Discover now