𝟐𝟏. 𝐊𝐢𝐥𝐤𝐚 𝐦𝐢𝐥𝐢𝐦𝐞𝐭𝐫ó𝐰

1.4K 73 10
                                    


Już idąc w stronę ganku, zauważyłam ojca stojącego z cygarem w ręku. Wokół jego głowy unosił się szary dym, a wzrok miał utkwiony gdzieś daleko, na morzu.

Widząc mężczyznę, gwałtownie się zatrzymałam, przez co Will mnie delikatnie popchnął do przodu, bo szedł tuż za mną.

- Przepraszam. Co jest, malutka? - Otoczył mnie ramieniem.

Nie musiałam mu odpowiadać, bo zaraz powiódł za mną spojrzeniem.

- Jesteś gotowa, by z nim porozmawiać?

Byłam gotowa?

Niby chciałam się dowiedzieć paru rzeczy, ale mam wrażanie, że ten facet wzbudza we mnie zbyt dużo emocji, nie do końca pozytywnych.

Wierzyłam jednak już, że jest moim ojcem. Po pierwsze; gołym okiem można zobaczyć podobieństwo. Tylko on, ja i Dylan mamy brązowe oczy w rodzinie, ale za to jakie podobne! No i włosy po nim odziedziczyłam.

Moja mama Gabriella, miała piękne rude loki, natomiast ja stosunkowo proste, ciemno brązowe. Po nim.

No i po drugie; wierzyłam Will'owi, a i Blanche raczej by mnie tak nie okłamała.

Wzruszyłam więc po prostu ramionami. Mój brat spojrzał się na mnie z troską, po czym zaczął kierować w stronę tarasu.

Will i ojciec już się zapewne widzieli. Nie witali się, a jedynie do siebie uśmiechnęli, podczas gdy ja siadałam na tej samej kanapie.

- Będę się kręcił po domu. - Mruknął Will, i faktycznie tam wszedł, a ja przeniosłam wzrok na faceta.

- Eee... to może zadam pytanie jeszcze raz, tylko proszę, nie uciekaj. Co chciałabyś się dowiedzieć?

Przełknęłam ślinę i podniosłam wyżej podbródek, mówiąc i tak łamiącym się głosem:

- Dlaczego mnie zostawiłeś?

Spojrzał się na mnie, jakby oceniając ile ma mi powiedzieć i w jaki sposób. Westchnął nawet głośno, podczas gdy ja zaczynałam bawić się palcami.

- To nie do końca tak, że Cię zostawiłem i nie chciałem kontaktu. Powiem ci wszystko szczerze, nie robiąc z siebie niewinnego. Ani nie robiąc potwora z twojej mamy.

Zaszkliłyby mi się oczy, na wspomnienie tak bliskiej mi osoby, gdyby mnie nie zaintrygował, więc pokiwałam szybko głową.

- Nie znam Gabrielli z czasów jej ciąży. W każdym razie spotykaliśmy się dwa lata po... śmierci mojej żony, mamy chłopców. Jak tylko dowiedziała się o tobie, kazała mi odejść.

- Dlaczego? - Zmarszczyłam brwi.

- Bała się. O ciebie.

Moje pytające spojrzenie było wystarczające, aby zaczął mi opowiadać.

- Dobrze wiesz, że nasz świat jest popaprany. To wszystko przez organizacje. Twój brat Vincent, pracuje w niej i zajął moje miejsce, po tym jak umarłem. Zresztą znasz już tą historię, tak?

- Yhm. Blanche mi opowiadała. - Przyznałam cicho, na co on pokiwał głową. A ja zanotowałam sobie w swojej, aby podpytać o tą całą "organizację".

- Najbardziej jednak ogarniał ją lęk o to, że spotka Cię podobny los, co... Lindsay Monet.

- Co się jej stało? - Wypaliłam, domyślając się, że to jest matka moich braci. - To znaczy przepraszam...

- Nie szkodzi, jednak uważam, że to... jeszcze nie na to jest czas. Nie chcę Cię przestraszyć. Nie na twoje uszy... Jednakże możesz się domyślić: została porwana i nigdy nie została zwrócona w takiej samej... formie.

Hailie Monet - 12yOnde as histórias ganham vida. Descobre agora