Rozdzial 2.

8.9K 186 12
                                    

                                           Julie
Właśnie miałam wsiadać do Lamborghini Josha, kiedy nagle usłyszałam za sobą głos mojego irytującego brata.

- Młoda, ty do tyłu bo zabieramy jeszcze Nastie.

Anastazja Davis, wysoka blondynka z większym ego niż iq. Niewiem jak dostała się do tej szkoły, ale co sie dziwić skoro ma dzianych starych, którzy są wysoko postawieni w Nowym Yorku. Jej chłopak to jeden z najpopularniejszych chłopaków ze szkoły, jej brat to kapitan drużyny, a najlepsza przyjaciółka jest liderką szkolnej drużyny cheerleaderek. Nie dziwie się że ma wysoką samoocenę, bo pewnie gdybym była na jej miejscu to też bym się panoszyła.

Jednak nie to wkurwia mnie w niej najbardziej, a to ze pierdolona dziwka, od pierwszego spotkania ma do mnie problem.

- Chyba kurwa śnisz, że ta szmata będzie z nami jechać.- powiedziałam zdenerwowana.

- Po pierwsze Nastia nie jest szmatą, a po drugie chuj mnie to interesuje, jak masz problem to wypierdalaj na autobus.

- A żebyś kurwa wiedział, że mam problem.- powiedziałam po czym zarzuciłam torebke na ramie, wzięłam walizkę i ruszyłam w stronę przystanku.

Usłyszałam tylko jak mój bliźniak pyta sie Josh'a co sie stało, ale pierworodny ewidentnie nie miał mu zamiaru odpowiedzieć.

Gdy siadałam na ławce czekając na autobus, zobaczyłam biegnącego w moja stronę bliźniaka i wyjeżdżającego z podjazdu z piskiem opon Josha.

- Hej, nie przejmuj się nim to pierdolony kutas- wspominałam już, że John to mój ulubiony brat?- Jeśli ty z nim nie jedziesz to ja też nie.

- nie to moja wina, on niczemu nie zawinił. Wyzwałam Nastie od szmat i powiedziałam, że nie mam zamiaru z nią jechać.

-oww...- powiedział i po chwili kontynuował- wiesz, że on ma obsesje na jej punkcie i nie da ci jej obrażać.

- Wiem, ale i tak miałam rację.

- Wiem siora i tu musze się z toba   zgodzić, Anastazja to szmata.

Chwile później wsiedliśmy już do autobusu.
Jechaliśmy ponad dwie godziny bo musieliśmy przemieścić się z jednego końca Londynu do drugiego.

Gdy przyjechaliśmy do szkoły, od razu skierowaliśmy sie na ogromne boisko na którym miało się odbyć rozpoczęcie pierwszych, oraz drugich klas.

Dochodząc do boiska nagle jakaś dziewczyna na oko z 4 klasy nas zatrzymała.

- Hej,gdzie idziecie z tymi walizkami?

- Na rozpoczęcie roku.- odpowiedział bliźniak.

- Kochani, najpierw idziemy odkładać walizki, a nastepnie na boisko. Z której jesteście klasy?

- Ja z pierwszej D, a Julie z pierwszej B.- odpowiedział mój brat.

- Okej rozumiem- powiedziała po czym spojrzała na listę- w takim razie zaprowadzę was.

Ruszyliśmy za dziewczyną do prawego skrzydła.

- Tak w ogóle to jestem Kristin Wiliams. przewodniczącą szkoły i córka dyrektorki.

- Ja jestem Johnatan, a to moja siostra bliźniaczka Julie.-przedstawił się mój brat.

- Ej czekaj to wy jesteście tymi bliźniakami od Josha Millera?

- Niestety- odpowiedział mój brat.

- O mój boże. Wyobrażałam was sobie zupełnie inaczej. Chodziły podobno pogłoski ze jesteś ruda.

Zaśmiałam się cicho na te słowa.

-Okej, tutaj jest twój pokoj Johnatan. Bedziesz w pokoju z piątką innych jeszcze chłopaków.
Uważaj żeby nic nie zniszczyć, z tego co wiem to dwójka z nich już jest.

- Zdzwonimy sie.- powiedział do mnie, a następnie wszedł do pokoju.

- Tuż za rogiem jest twoj pokój.- powiedziała Kristin.- Ty dzielisz pokój z trojka dziewczyn.

- Okej, dziękuję i do zobaczenia.- powiedziałam po czym weszłam do swojego pokoju.

- Hejka .- zawołała jakas blondynka.- nazywam się Emma Harrison a ty?

- Julie Miller.

- O moj Boże czy ty jesteś siostra Josha Millera?

- Niestety  tak.

- Jak to niestety, ja tam ci zazdroszczę.

- Uwierz nie ma czego.

- Dobra pogadamy później bo musze lecieć. Papa.

- to do zobaczenia- odpowiedziałam, a dziewczyna wyszła z pokoju.

W trakcie gdy sie rozpakowywałam drzwi do pokoju sie otworzyły a w progu stanęła moja przyjaciółka.

Loretta Danova śliczna blondynka o oczach w kolorze oceanu. Dobrze sie uczy i zawsze wszystkim pomaga. Ma bogatą mamę, wiec zawsze chodzi w markowych ciuchach i ma idealny makijaż. Jej rodzice rozwiedli się gdy miała 10 lat. Ojciec zostawił je w najgorszym momencie, ale zostawił im również milion dolarow. Pamiętam jak w tedy płakała w moich ramionach, że bez niego sobie nie poradzą, że go nienawidzi i że ma go dość.

Odrazu do niej podbiegłam, aby się przytulić.
Nie widziałyśmy sie miesiac, ponieważ razem z mamą wyjechały do Włoch.

- Boże tak długo cię nie widziałam.- odezwała się Lori.

- Opowiadaj jak tam we Włoszech.

- No to przez pierwszy tydzień była totalna nuda.- zaczęła opowiadać a w miedzy czasie rozpakowywała walizkę- i jakoś na początku drugiego tygodnia mama powiedziała, że zostałyśmy zaproszone do jakiegoś typa na kolacje. No i idziemy tam i mama ogłasza że są razem.

- Ale to dobrze chyba co nie?- spytałam niepewnie.

- No niby tak, bo od kiedy tata nas zostawił mama nie chciała wchodzić w żadne relacje i skupiała sie w 100% na pracy.

- No, ale chociaż jest przystojny?

Dziewczyna posłała mi pełne zażenowania spojrzenie i zamiast odpowiedziec kontynuowała opowieść.

- No i my idziemy tam na ta kolacje wystrojone jak milion dolarów i wysiadamy z mercedesa mamy, a przed nami pałac. Dosłownie to był pałac. Tak jak my mieszkamy w villach tak autentycznie to był zamek. No ale dobra wchodzimy do środka i tam nas wita obsługa, idziemy w stronę stołu, a z kuchni wychodzi ten fagas- prychnelam pod nosem, a dziewczyna kontynuowała.- no i on sie tam wita z mamą, a nastepnie podchodzi do mnie i tam caluje moja dłoń mówi jakąś tam formułkę powitalną i tak dalej. No ale teraz najlepsze. Siadamy do stołu i ten typek szepcze coś do jakieś starszej babki, a ta idzie na górę i chwile później schodzi on.

- On czyli kto?

- Nathaniel Milano.

- Kto to?- pytam, bo za chuja go nie kojarzę.

- Dobra  nie ważne. W każdym razie usiadł i przez cały czas się na mnie gapił. Próbowałam unikać jego wzroku ale miał piękne zielone tęczówki. Boże  jaki on był przystojny- i to była ta strona Lori, którą uwielbiałam. Kiedy zaczynała się rozpływać na myśl o jakimś chłopaku.- no i pod koniec rodzice wychodzą, a on mnie pyta o insta. No to mu podaje i on mnie zaobserwował. Potem jeszcze kilka razy się widzieliśmy i teraz ciągle ze sobą piszemy.

- O jak romantycznie, czyli  co wyjazd udany?

- tak. Zdecydowanie, chociaż smutno tam było bez ciebie.

Nagle do pokoju weszła jakaś starsza pani.

- dziewczynki za chwile będzie rozpoczęcie chodźcie na dół.

Posłusznie zrobiłyśmy to co kazała nam ta kobieta, a nastepnie ruszyłyśmy w stronę boiska. Gdy już się tam znalazłyśmy zobaczyłyśmy mnóstwo ludzi.

Na samym środku stała rada pedagogiczna, a w okół nich uczniowie. Razem z Lorettą zajęłyśmy wolne miejsca na trybunach i czekałyśmy na przemowę dyrektorki.

failure in lifeWhere stories live. Discover now