Rozdział 26

4.9K 114 41
                                    

Julie

Ostatnie trzy dni minęły mi wyjątkowo przyjemnie. Dzisiaj miałam spotkać się z Lorettą. Alex zaproponował, że pójdzie tam ze mną, czym nie pogardziłam.

Postawiłam na szare dresy, oraz czarną bluzę. Rozczesałam włosy, a na rzęsy nałożyłam sobie warstwę maskary.

Chwilę później, gdy wkładałam wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy do torebki rozległo się pukanie do drzwi. Byłam sama w pokoju, ponieważ Veronica gdzieś wyszła oczywiście nic nie mówiąc, Val wyjechała na weekend do domu, a Emma musiała iść do pani Cooper. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam. W progu stał mój chłopak. Wpuściłam go do środka, a ten jakby nigdy nic wszedł w głąb pokoju i rozłożył się na moim łóżku. Nie skomentowałam tego, a jedynie zaczęłam zakładać buty, a następnie kurtkę.

- Wyglądasz ślicznie- powiedział nagle- zresztą jak zawsze. Chociaż bez tylu warstw ubrań wyglądasz jeszcze piękniej.

- Jesteś pojebany- rzuciłam w jego stronę.

- To się nazywa okres dojrzewania skarbie- oznajmił po czym wstał i do mnie podszedł.

Przytulił mnie nagle i pocałował w czoło. Wtuliłam się w jego tors czując bijące od niego ciepło.

- Napewno jesteś pewna, że chcesz tam iść?- spytał z troską w głosie.

- Nie, ale jeśli teraz tego nie zrobie to już się nigdy nie odważę. Jeśli chce się spotkać jestem w stanie jej wysłuchać, ale nie ma dla niej miejsca w moim życiu.

Chwilę później wychodziliśmy z budynku, oczywiście trzymając się za ręce. Gdy dotarliśmy do samochodu, Alex otworzył mi drzwi od strony pasażera, a sam chwilę później wsiadł od strony kierowcy.

- Niedługo razem z Joshem zaczniemy się uczyć jeździć- powiedział odpalając silnik.

- Raczej podziękuje. Z waszą dwójką prędzej dostane załamania nerwowego niż nauczę się jeździć.

- Czemu?- oderwał wzrok od jezdni, aby na mnie popatrzeć z oburzeniem.

- Hmm no nie wiem pomyślmy może dlatego, że oby dwoje nie wiecie co to wolna jazda, nawet gdy ruszacie to na pełnym pedale tak, że się za wami kurzy, a w dodatku mam jeszcze dwa lata zanim będę mogła jeździć.

- Wypraszam to sobie ja jeżdżę bardzo ostrożnie i wolno, a co za tym idzie i przepisowo.

- Hahaha dobry żart.

Chłopak już nie zamierzał tego komentować. Resztę drogi przejechaliśmy w ciszy. Gdy w końcu znaleźliśmy się pod galerią, Alex zaparkował na wolnym miejscu i skierowaliśmy się do budynku. Po wejściu do galerii od razu skierowaliśmy się do strefy z jedzeniem, bo tam się umówiłam z Lorettą.

Gdy tylko odnalazłyśmy się wzrokiem dziewczyna najpierw zlustrowała mnie, a później mojego chłopaka.

-Aż tak się mnie boisz, że potrzebujesz ochrony- zaśmiała się tak, że aż mnie skręciło w żołądku.

- Uważaj na słowo ty mała kurwo- chłopak wycelował w nią palec.

- O widzę że doberman ci się trafił- skomentowała.

- Ty mała..- już miał się na nią rzucać lecz  przed  nim stanęłam.

- Okej, a więc chciałaś się spotkać tylko i wyłącznie po to, aby zwyzywać Alexa?

- Nie sorry, usiądźcie- wskazała miejsca przed sobą.

Zajęłam miejsce naprzeciwko jej i gdy już myślałam, że Alex zajmie jedno z wolnych miejsc ten stanął za mną i oparł się rękami o oparcie krzesła.

failure in lifeWhere stories live. Discover now