Rozdział 2

39 2 5
                                    

Poczułam ból pleców.Masakryczny ból pleców. Otworzyłam oczy nie do końca wiedząc czego się spodziewać, pierwsze co zauważyłam z pod półprzymrużonych powiek....niebo? Niebo po prostu niebo bez żadnych chmur po prostu  niebieskie niebo. Powoli dochodziły do mnie pojedyncze bodźce, usłyszałam głosy jakichś dwóch mężczyzn krzyczących na...siebie? nie jestem w stanie określić czy krzyczeli na siebie czy na kogoś innego. Jedyne co byłam w stanie określić to to że przed chwilą miałam wypadek.Zamknęłam oczy żeby coś sobie przypomnieć, usłyszałam płacz mojego przyjaciela.Nagle jak za dotknięciem różdżki wszystkie wspomnienie z przed chwili zaczęły wracać.Kierowca w czerwonym ferrari który był dziwnie mi znajomy, nasz wypadek który przeżyliśmy dzięki temu że zachowałam spokój, a później....uderzenie auta we mnie.
Automatycznie nie zważając na ból pleców, podniosłam się do siadu. Jak już podparłam się rękami za plecami popatrzyłam na mojego przyjaciela i..... Lucasa . Najpopularniejszego chłopaka w szkole oczywiście był to typowy uczeń ,,gorszego" sortu, tatuaże, sygnety,roztrzepane ciemnie włosy, ciemne niczym węgiel oczy,brak marynarki czyli brak mundurka szkolnego, fajki za szkołą na ruinach starych łazienek,własna banda zjebów i takie tam, zawsze obojętny chłopak.Ale wtedy zauważyłam ich kłócących się z facetem który mnie potrącił. Nie czułam żebym miała coś złamane, więc odrazu wstałam bez żadnego wysiłku i było dokładnie tak jak myślałam. Byłam trochę potłuczona ale nic nie miałam złamane. Kiedy Aiden zerknął w moją stronę prawie oczy wyszły mu z orbit, odrazu ruszył w moją stronę a Lucas dalej kłócił się z facetem który mnie potrącił.

-Boże słońce nic ci nie jest?!-powiedział Aiden z nadal otwartymi szeroko oczami i nie spokojnym oddechem

-Tylko trochę bolą mnie plecy i głowa ale jestem pewna tego że nic nie mam złamane-odpowiedziałam mu

Dobrze wiedział że pod względem złamania może mi ufać bo już nie raz opatrywałam swojego starszego brata Alexa po bójkach w klubie czy na mieście.

-Dobra to dobrze- odetchnął z ulgą-Mamy mały problem...- podrapał się po karku-nie możemy jechać do szpitala bo jak mój tata się dowie o aucie i o tym że miałaś wypadek wyśle mnie do matki do Szwecji-powiedział na jednym wydechu

-Spokojnieee-przeciągnęłam ostatnią literkę-Aiden naprawdę nic mi nie jest tylko będę miala trochę siniaków- machnęłam ręką lekceważąco wiedząc jakim potworem jest mama Aidena-rodzice już pojechali do pracy więc wrócę do domu i ogarnę się. Przyjdę na 9 ,jedź i powiedz Panu Adamsowi że korki są i się spóźnię.

-No dobra ale nie masz jak wrócić do domu a, poza tym sama sobie nie opatrzysz pleców-odpowiedział mi chłopak

-Ja z nią pojadę-powiedział nagle męski niski głos obok mnie który mógłby należeć tylko do jednej osoby.... Odwróciłam głowę w stronę Lucasa

-Lucas naprawdę nie trzeba dam radę- pokręciłam głową

-Daj spokój-powiedział chłopak marszcząc brwi-przecież nie opatrzysz sobie miejsc typu plecy bo jeżeli cię bolą to tak samo nie schylisz się po nic. Trzeba sprawdzić czy nic sobie też nie stłukłaś.

-Dobra-zgodziłam się w końcu wiedząc że sama sobie nie dam rady

Chłopak nie mówiąc nic więcej podszedł bliżej mnie obejmując mnie jednym ramieniem tak żebym nie musiała iść sama jakbym nie potrafiła.
Nagle poczułam jak jego ciepła duża dłoń schodzi do talii na co odrazu zamarłam.

-Ale łapy przy sobie-powiedziałam wyraźnie oburzona i uderzyłam go w rękę która cały czas znajdowała się na mojej talii, w reakcji na moje uderzenie chłopak zacisnął palce na mojej talii, odrazu pisnęłam

-Daj spokój ślicznotko przecież cie nie obmacuje tylko chce ci pomóc-powiedział chłopak z ironicznym
uśmieszkiem na twarzy i poluźnił uścisk na talii

Help Me [Zawieszone]Where stories live. Discover now