Rozdział 11. Pogadajmy

276 8 0
                                    

Biblioteka wydawała się być najbardziej przyjaznym i bezpiecznym miejscem w świecie bogatych dzieciaków, którym zależało tylko na kasie i popularności. Był to mój czwarty dzień i już zdążyłam się zniechęcić do wszystkich żyjących istot, nie licząc oczywiście rodzeństwa Johansson, którzy jako jedyni wyciągnęli do mnie pomocną dłoń.

Siedziałam na podłodze, opierając się plecami o biblioteczkę. W uszach miałam założone słuchawki bezprzewodowe. Słuchałam mojej ulubionej piosenki Rihanny, czyli California King Bed. Kochałam ją całym sercem. Puszczałam ją, gdy było mi źle, bądź po prostu tego potrzebowałam. Ten utwór często leciał w głośniku mamy, kiedy wykonywała codzienne domowe rzeczy. Od dziecka uwielbiałam twórczość Rihanny, jednak to z tą konkretną piosenką mam wspaniałe, ale przede wszystkim też te smutne wspomnienia.

Czytałam It Ends With Us od Colleen Hoover już po raz kolejny, jednak ta historia wzbudzała we mnie tak silne emocje, że za każdym razem przeżywałam ją na nowo. Lily i Atlas byli moim ulubionym shipem książkowym ze wszystkich napisanych przez Colleen książek. Jego postawa wobec dziewczyny trafiła do mnie i dała nadzieję, że jeszcze tacy mężczyźni istnieją na tym świecie.

Raptownie wyjęto jedną słuchawkę z mojego ucha. Przez chwilę serce podskoczyło mi do piersi, bo pomyślałam, że to znowu Alex przyszedł mnie podręczyć. Od poniedziałkowej rozmowy, unikałam go. W domu też go nie widziałam. Z tego co powiedziała mi Aishia nie wrócił na trzy noce. Został u jakiegoś kumpla, co było mi jak najbardziej na rękę.

– Nasza książkara znowu w swoim wielkim świecie. – Roześmiany głos Tylera obiegł moje uszy. Zdmuchnęłam kosmyki, które opadły mi na twarz, kiedy chłopak zdjął okulary z moich oczu. – Potrzebuję ich, Tyler.

Założył je na siebie i próbował parodiować moją osobę. Wychodziło mu to dosyć nieudolnie, ale doceniałam jego starania.

– A ty znowu udajesz małpę z zoo po przejściach? – Dołączyła do nas Ellie, która na widok brata, załamana pokręciła głową.

– Przyszła panna idealna. Niszczycielka dobrej zabawy i dziecięcych marzeń. – Niezadowolony blondyn zdjął okulary i mi je podał. – Idź stąd. Sprawdź, czy nie ma cię przypadkiem w łazience.

– Dla twojej informacji właśnie stamtąd wracam – odparła z pewnym siebie uśmieszkiem. – Spójrz w lustro, bo wyglądasz, jakby piorun w ciebie pierdolnął.

Chłopak przywłaszczył sobie mój telefon i odpalił przednią kamerkę. Patrzył w ekran, poprawiając swoje rozwalone na milion stron włosy. W tej sytuacji wyglądał nawet uroczo.

– W takim razie ten piorun musiał mieć jakieś specjalne zdolności stylistyczne, bo wyglądam zajebiście.

Przez całe cztery dni znajomości z tą dwójką, zrozumiałam jedno. Kochali sobie dokuczać i to na każdym kroku. Jednak jeśli doszłoby, co do czego, jedno obroniłoby drugie. Prawdziwa miłość rodzeństwa była tylko wtedy, gdy panowała między nimi zdrowa nienawiść.

– Wybaczcie, że przeszkadzam, ale zależy mi na tej słuchawce, więc jakbyś mógł...– Johansson pokręcił głową i palcem, który uprzednio wyciągnął w moją stronę. – Co?

– Dostaniesz, dopiero gdy powiesz ,,tak" – powiadomił mnie, podczas gdy ja siedziałam opierając głowę o półkę z książkami fantastycznymi.

Zmarszczyłam brwi, jeszcze bardziej się w tym wszystkim gubiąc. Oboje stali nade mną, jakby czegoś oczekiwali. Tyle że ja nie miałam zielonego pojęcia, co wpadło do tych ich szalonych głów.

– Skomentujesz to jakoś? – Szukałam pomocy u Ellie, która wydawała się być tą bardziej ogarniętą w rodzeństwie. Tym razem i ona milczała, tajemniczo się uśmiechając.

Night Of Destinyحيث تعيش القصص. اكتشف الآن