Rozdział 21. Przyjaźń to podstawa

269 9 0
                                    

Opatrywanie ran po walce było dla mnie nowym doświadczeniem. Po wszystkim, Tyler pojechał z Ellie do domu, a ja wróciłam z chłopakami i Paige do swojego. Obiecałam pomóc brunetowi ogarnąć się po walce, więc tylko nas odprowadzili pod drzwi i już ich nie było. Chłopak dotarł do swojego pokoju z zawieszoną ręką na moim ramieniu. Kazałam mu usiąść na łóżku i poczekać chwilę. Poprosiłam Aishię o pomoc w poszukiwaniu jakiejś apteczki. Obiecała zachować dyskrecję, nie mówiąc nic ani ojcu, ani matce Alexa. Przebywali na kolacji z jakimś klientem i nie mieli pojęcia, gdzie byliśmy tego wieczora. Chłopak wspomniał mi, że oboje wiedzą o walkach, ale nigdy tego nie pochwalali. Lepiej było ich nie denerwować.

– Kurwa, ale piecze – syknął chłopak, gdy tylko zbliżyłam wacik z wodą utlenioną do otwartej rany na jego ramieniu. – Mogłabyś delikatniej mnie tym macać?

Przycisnęłam mocniej, przez co chłopak ścisnął moją dłoń. Triumfalny uśmieszek pojawił się na moich ustach, widząc jego wkurwione spojrzenie.

– Oh, przepraszam! Myślałam, że powiedziałeś mocniej. – Zrobiłam niewinną minkę, przykładając drugi wacik. W jego oczach odczytałam istną furię, ale nie przejęłam się tym zbyt bardzo. Wiedziałam, że nic mi nie zrobi. Może to głupie i złudne, lecz ufałam mu. – Czyli chcesz bym cię macała, tylko delikatniej? – spytałam przesłodzonym głosem.

– Wolałbym doświadczyć tego w innych okolicznościach – odparł, siadając wygodniej. Rozszerzył nogi, dając mi lepszy dostęp. Skorzystałam z jego uprzejmości i weszłam pomiędzy nie. – Na przykład, gdy leżałabyś pode mną.

Słowa chłopaka zawisły w powietrzu, a ja byłam przekonana, że moje policzki pokrył rumieniec. Odkaziłam wszystkie rany, ignorując intensywne spojrzenie bruneta. Nakleiłam plastry w odpowiednich miejscach i wyrzuciłam wszystkie zużyte produkty. Na sam koniec obejrzałam raz jeszcze głowę, by upewnić się, że niczego nie pominęłam. Alex złapał za moje biodra w momencie, w którym delikatnie się nad nim pochyliłam. Spojrzałam mu w oczy, widząc narastającą dzikość.

– Alex... – niepewnie się do niego zwróciłam, obawiając się jego następnego ruchu.

Zostałam pociągnięta i przekręcona tak, że leżałam plecami na materacu, a on zawisł nade mną, drażniąc mnie swoim srebrnym łańcuszkiem, który zwisał mu z szyi. Zablokował ruch moich dłoni, ściskając moje nadgarstki tuż nad moją głową. Uśmiechał się łobuzersko, a z jego tęczówek dało się wyczytać, jakie miał wobec mnie plany.

– Teraz jest zdecydowanie lepiej – mruknął w moją szyję, zostawiając na niej mokre ślady. – Mówiłem, że leżenie pode mną o wiele bardziej do ciebie pasuje, niż stanie nade mną.

– Wiesz, co jest jeszcze lepsze? – Spojrzał na mnie z góry, czekając cierpliwie na moją odpowiedź. Ja również się uśmiechnęłam, chcąc go tym zdezorientować. – Kobiety, to niesamowicie sprytna płeć, wiesz? – Uniosłam się nieznacznie, by przybliżyć nasze twarze. – Lubimy dominować, zwłaszcza nad wami, mężczyznami. Dla was liczą się tylko dwie rzeczy, cycki i tyłek, ale dla nas przede wszystkim charakter. Przykro mi, ale nie mieścisz się w moich preferencjach.

Wykorzystując jego przeniesienie uwagi na moje słowa, popchnęłam go na lewy bok i usiadłam na niego okrakiem. Ciche przekleństwo było, jak miód na moje uszy.

– Jak tam na dole? – spytałam prześmiewczo, gładząc jego potargane włosy.

– Fajne widoki – rzucił w odpowiedzi.

Zaśmiałam się, poprawiając się na jego biodrach. Był to bardzo zły ruch, ponieważ poczułam coś, czego zdecydowanie nie powinnam.

– Williams, do kurwy. Masz dwie opcje, albo cię teraz przelecę, lub zejdź ze mnie i nie prowokuj tego, na co zdecydowanie nie jesteś gotowa – ostrzegł chłopak, napinając całe swoje ciało. – Wybieraj, byle szybko.

Night Of DestinyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz