Rozdział 25. Zbieg niefortunnych zdarzeń

264 7 0
                                    

Wczesnym rankiem zadzwonił telefon. Zane uwielbiał mnie budzić o nieludzkich godzinach, zwłaszcza w weekendy. Prawie rzuciłam smartfonem, gdy dostrzegłam na wyświetlaczu znajomy numer. Była dopiero szósta. Powieki mimowolnie mi się zamykały. Ledwo kontaktowałam, więc tylko intuicyjnie poruszałam palcami po ekranie, aby włączyć tryb głośnomówiący.

– Halo? – odezwałam się zaspanym głosem.

– Otwórz mi drzwi – poprosił, a ja zrobiłam wielkie oczy.

W tamtej chwili zaczęłam się zastanawiać czy na pewno ocknęłam się całkowicie. Podniosłam się do siadu, przecierając zmęczoną twarz.

– Zane, nie jestem w nastroju na żarty – ostrzegłam go. – Po co mnie obudziłeś?

– Mówię poważnie. Otwórz drzwi, bo przed nimi stoję.

Nie wierzę w niego.

Z głośnym przekleństwem zeszłam z łóżka. Zarzuciłam na siebie szlafrok i zbiegłam na dół po schodach, uważając by przy tym nikogo nie obudzić. Przekręciłam klucze w zamku, odblokowując drzwi. Ujrzałam prawdziwego Zane'a Landera, szczerzącego się jak jakiś klaun, za którymi nie przepadałam. Z racji, iż panowała wczesna pora, ja byłam wkurzona, zmęczona i rozżalona, nie podzieliłam jego entuzjazmu.

– Wyjaśnisz mi jakoś swoją obecność? – spytałam ze zmieszaniem.

Mężczyzna nie wspominał nic o żadnej wizycie.

– A to już nie można wpaść bez zapowiedzi do ulubionej chrześniaczki? – Uniósł brwi, obejmując mnie swoimi silnymi ramionami.

– Nie masz więcej chrześniaczek – przypomniałam mu, na co chłopak machnął dłonią. – Po za tym, jak z twoją pracą? Mogłeś pozwolić sobie na wyjazd z Chicago od tak, czy zbierasz materiały dowodowe?

– Mam kilka spraw do twojego ojca, jedno śledztwo i chęć przebywania bliżej ciebie, jak na najlepszego wujka przystało. – Mrugnął do mnie. – Zdobyłem bilety do kina. Pomyślałem, że może fajnie będzie spędzić trochę czasu razem. Dokładnie tak, jak za dawnych lat.

Zane to taki wujek, ojciec, brat i przyjaciel w jednym. Towarzyszył mi przez całą dotychczasową drogę życia. Ufałam mu we wszystkich kwestiach, wiedział o mnie wszystko. Doszliśmy do etapu, podczas którego nie wstydziłam się rozmawiać z nim o kobiecych sprawach, seksie i faktach z nim związanych. Zawsze był gotowy mnie wysłuchać, zresztą ze wzajemnością. Na mnie też mógł polegać. Lubił żartować, że jestem jego skarbcem sekretów.

– Zjemy karmelowy popcorn i wypijemy bardzo drogie pepsi kupione w sklepiku kinowym? – spytałam nieco ożywiona na ten pomysł.

– Bez tego nie byłoby zabawy – odparł rozbawiony mężczyzna. – Seans jest o piętnastej. Możesz wracać do łóżka, jeśli chcesz. Ja już sobie poradzę.

– Na pewno? – upewniłam się. Przytaknął. – Zostajesz tutaj czy masz jakiś hotel? Pytam, bo nie wiem, jak wygląda sytuacja. Rozmawiałeś z Howardem?

– Mam hotel, Mel. Przyjadę po ciebie godzinę przed filmem – oznajmił, czochrając delikatnie dłonią moje włosy. – Chciałem się tylko przywitać i osobiście zaproponować wyjście. Do zobaczenia, małolato.

Odszedł w kierunku swojego samochodu, a ja zamknęłam za nim drzwi. Weszłam na chwilę do kuchni, by nalać sobie szklankę wody. Stojąc tyłem, usłyszałam, że ktoś wszedł do pomieszczenia. Byłam pewna, że to nie mógł być Alex, ponieważ nie nocował w domu. Za wiele czasu na zastanowienie nie miałam, gdyż zaledwie kilka sekund później usłyszałam za sobą najbardziej irytujący głos świata.

Night Of DestinyWhere stories live. Discover now