Szklanka.

1.1K 65 31
                                    

LISSE

Nabrałam w usta powietrza, a następnie zanurzyłam się pod wodą. Starałam się odprężyć, lecz w mojej głowie cały czas pojawiały się sceny z piwnicy. Podświadomie wiedziałam, że dobrze, że udawałam pierdolniętą, napaloną dziwkę, bo dzięki temu uratowałam życie sobie i braciom. Ale to nie zmieniało faktu, że się sobą brzydziłam.

Nienawidzę się, całego swojego ciała. Czuję wstręt sama do siebie. Jestem obrzydliwa. To nieważne, że grałam. Bez znaczenia, jakie były moje intencje. Stało się, a ja czuję się z tym okropnie. Jak gdyby to było teraz, czuję jego obecność i gesty. Wzdrygam się, zbiera mi się na wymioty.

Wynurzam się. Pamiętam dotyk jego obmierzłych łap, na moich pośladkach czy policzkach. Przeszywa mnie dreszcz. Czuję się brudna, skażona, nieidealna. Wracają do mnie wszystkie emocje. Tak bardzo się bałam, że podstęp się wyda. Że bracia umrą, z mojej winy.

Nieważne, jak bym wtedy postąpiła i tak czuła bym się źle. Zacisnąwszy powieki, czuję gorące łzy, wypływające na moje chłodne policzki. Całe to wydarzenie, kształtuje traumę, wypełniającą mój umysł, dźwięczącą w zakamarkach umysłu.

Dlaczego to mnie spotykają pasma nieszczęść? Z reguły, nie narzekam na swoje życie, jestem optymistką, doszukuję się pozytywów. Lecz to są dla mnie zupełnie nowe doświadczenia, z którymi sobie nie radzę. Po prostu mnie to przerasta, wszystkiego jest za dużo. Wiem, że powoli opuszczają mnie siły, wszystko co trudne i złe, mnoży się przy mnie z zawrotną prędkością. Śmierć matki i babci, która zawsze była moim oparciem, fałszywi ludzie, którzy chcą mojej przyjaźni dla zysku,  uprzedmiotawiająca mnie płeć męska w szkole. Porwanie i siostra która mnie nienawidzi... Wszystkiego jest zbyt wiele.

Wyszłam z wanny i popatrzyłam w lustro. Na szczęście nie widać było, że płakałam. Na publiczne chwile słabości mogłam pozwolić sobie naprawdę sporadycznie. Ale w sumie niedawno wyczerpałam ich limit, więc nawet jeśli ktoś wejdzie do pokoju i zorientuje się, że płakałam, to wyjebane. Nie... nie wyjebane.

Ubrałam się w piżamę, składającą się z krótkiego, luźnego crop topu i tak samo luźnych bawełnianych spodni. Zrobiłam pielęgnację twarzy moimi zaufanymi kosmetykami a następnie chwyciłam za szczoteczkę do zębów. Nałożyłam całkiem sporo pasty i zaczęłam szorować szkliwo oraz język. Fizycznie, z ciała, mogłam usunąć tamten pocałunek i dotyk. Ale mentalnie już nie. Dobrze o tym wiedziałam, więc raz po raz wstrząsały mną dreszcze. Drżałam na całym ciele. Wspomnienia były zbyt świeże, aby móc tak po prostu chociażby starać się wyrzucić je z głowy. Przez tę świadomość bezsilności, robiło mi się wewnętrznie słabo.

Otworzyłam drzwi od łazienki i wyszłam do pokoju, z zamiarem rzucenia się na łóżko, przytulenia się do grubej poduchy i zakopania pod kołdrą.

- Co ty tu robisz?- Zapytałam zdecydowanie zaskoczona, po ujrzeniu Tony'ego. Siedział na mojej pościeli i wpatrywał się we mnie.

- Jeśli chcesz mogę wyjść. - Powiedział prędko zmieszany, a następnie opuścił nogi na podłogę, ewidentnie z zamiarem odejścia.

- Nie, nie przeszkadzasz mi, czy coś. Zostań jeśli chcesz. - Odparłam, siląc się na uśmiech. On wrócił do poprzedniej pozycji, nadal się we mnie wpatrując. Podeszłam do okazałej toaletki, podłączyłam suszarkę, a następnie wziąwszy szczotkę rozpoczęłam suszenie włosów. Gdy skończyłam, odłożyłam rzeczy i podeszłam do łóżka. Wzięłam do ręki książkę i otworzyłam na zaznaczonej stronie. Nie mogłam się jednak skupić na lekturze, bo Tony cały czas rzucał mi zagadkowe spojrzenia. Wyglądał, jak gdyby go coś gryzło, ale nie pytałam. W końcu odezwał się.

Ta gorsza bliźniaczka Rodzina Monet.Where stories live. Discover now