TONY
Trzasnęły drzwi. Odwróciłem się w ich stronę, zdejmując słuchawki. I w tym momencie zamarłem z przerażenia. W drzwiach stała zapłakana Lisse. Cała się trzęsła.
-Lisse, Liss ! Co się dzieje?! - Próbowałem się z nią porozumieć ale ona zaczęła się odsuwać. Panikowała, a ja razem z nią. Nie miałem pojęcia czemu jest tak roztrzęsiona. Próbowałem z nią nawiązać jakikolwiek kontakt, lecz była tak przerażona, że zaczęła krzyczeć.
- Kurwa mać, Liss, błagam powiedz co się dzieje! - Byłem cholernie przestraszony. - Ej, młoda, to ja, spokojnie. To ja, Tony! - Na dźwięk mojego imienia lekko się uspokoiła. Po chwili usiadła na podłodze płacząc.
- Spokojnie jestem tu, nic ci się nie stanie. - Mówiłem do niej, starając się panować nad sytuacją. Kurwa, dziwne że nie pojawił się jeszcze któryś z braci. Powoli podszedłem do siostry i kucnąłem. Wziąłem jej dłoń w swoją i coś tam do niej pierdoliłem. Sam już nie wiem co.
- Tony... ja miałam sen. - Wyjąkała w końcu, przez łzy.
- Chodź, położysz się. - Powiedziałem i chciałem ją wziąć na ręce. Ale jej reakcja wystarczyła mi za odpowiedź. - Okej, okej, nie idziemy nigdzie. - Pomogłem jej wstać. - Chcesz się przytulić? - Spytałem cicho i niepewnie. Liss kiwnęła głową i natychmiast wtuliła się w moją klatkę piersiową. Moczyła mi bluzę łzami, ale nie obchodziło mnie to. Liczyła się tylko ona. Jedną dłonią gładziłem ją delikatnie po włosach, a drugą przyciągałem do siebie. Po chwili uniosłem ją i położyłem na łóżku. Wziąłem kołdrę i przykryłem ją. Wyglądała na ledwo żywą.
- Tony, nie idź nigdzie proszę. - Poprosiła cicho. Natychmiast więc położyłem się obok niej. Lisse wtuliła się we mnie i objęła rękoma. Przygarnąłem ją do siebie. Cieszyłem się, że mam ją tak blisko. I martwiłem się o nią jednocześnie.
LISSE
Obudziłam się w innym niż mój pokoju. I natychmiast przypomniały mi się wydarzenia z minionej nocy. Zerknęłam na zegarek wskazujący godzinę 7.38. To chyba znaczy, że nie idziemy dziś do szkoły. Okręciłam się i ujrzałam mojego brata, rozwalonego na pościeli tuż obok mnie. Niechętnie zwlokłam się z łóżka, bo wiedziałam, że już nie zasnę. Z każdym krokiem, który robiłam w stronę drzwi, coraz bardziej się bałam. Ogarniały mnie mroczne sceny z mojego snu. Odetchnęłam kilka razy głęboko i wyszłam na korytarz
W pokoju chwyciłam jakieś przybory toaletowe, byle jakie ciuchy i ręcznik. Nie chciałam zostawać sama. Wymknęłam się więc szybko do pokoju mojego brata, i rozpoczęłam dwudziestominutowe oblężenie łazienki. Po chłodnym prysznicu, który przegnał traumatyczne wyobrażenia, nareszcie odczuwałam ulgę. Byłam bezpieczna. Uśmiechnęłam się delikatnie do swojego odbicia w lustrze.
Tony mnie kocha. Gdyby było inaczej, nie zaopiekował by się mną w nocy, gdy miałam koszmar.
Wyszłam z łazienki, tylko po to aby głęboko westchnąć. Tony nadal smacznie sobie spał. Zajebiście. Potrzeba tornada aby budzić braci Monet. Tych młodszych. A więc będę tornadem.
- Tonyyy, pobudkaaaa. Wstajemy. Raz raz. - Powiedziałam, wisząc bratu nad uchem. On coś tam mruknął i uchylił powieki. Zobaczywszy mnie, zerwał się do pozycji siedzącej.
- O, hej. - Powiedział wyraźnie rozbudzony. Popatrzyliśmy sobie w oczy. Zrozumieliśmy się bez słów. On wiedział, czego tak bardzo się bałam. Też tego się bał, ale jeszcze bardziej bał się o to, że coś mi się stanie.
- Chodź tu. - Powiedziałam z leciutkim uśmiechem i wyciągnęłam ręce. Tony wstał i przytulił mnie. Gdy się odsunął, zorientowałam się, że cały czas płakał bezgłośnie w moje ramię.
- Kocham cię. - Powiedział przez łzy.
- Też cię kocham, Tony. - Odparłam bez wahania.
Wtedy to poczułam. Maleńki plaster skleił właśnie w całość kilka odłamków mojego serca.
YOU ARE READING
Ta gorsza bliźniaczka Rodzina Monet.
ספרות נוערHailie i Lisse Monet. Dwa przeciwne charaktery. Czy Lisse znów zostanie postawiona na miejscu gorszej siostry? Niesamowicie uderzająca prawda...