5. Złamana zasada

10 4 0
                                    

Promienie słońca zasłoniętego do połowy przez chmury wlatywały do salonu, w którym spał George z Alexą i Dinem. Dziewczyna leżała wtulona w swojego pupila na jednej stronie kanapy, jej nogi swobodnie zwisały ku ziemi, a ciało było okryte kocem. Czarnowłosy zajął miejsce po drugiej stronie z rękami pod głową i podkulonymi nogami. Byli zmęczeni, wręcz wycieńczeni wszystkim tym co ostatnio się działo. Bo mimo, że sobie radzili nikt nie powiedział, że chcieli.

Mieszkanie pogrążone było w przyjemnej dla ucha ciszy, przerywanej jedynie ćwierkaniem ptaków i szumem drzew dobiegającym zza okna. Było w tym coś niesamowicie kojącego. Spokój, który ich otaczał stał się otchłanią, z której nie chcieli wyjść. Ucieczką od całego zgiełku ich życia. W końcu jednak ten piękny, harmonijny nastrój odszedł w zapomnienie, gdy do salonu wbiegł uradowany chłopiec, potykając się o własne nogi. Najpierw podszedł do Dina, którego delikatnie pogłaskał i podrapał za uchem, na co czworonóg polizał go w policzek. Zaraz po tym obudził swoje rodzeństwo, które niechętnie wstało do pozycji siedzącej i spojrzało na niego karcącym wzrokiem. Jak zwykle z rana nie mieli jakichkolwiek chęci dożycia i woleli cały poranek spędzić w łóżku, ale mając młodszego brata, który energią nadrabiał za dziesięciu było to dosyć ciężkie. Zresztą mieli też sporo obowiązków, które musieli wykonać przed wyjściem z domu. 

Alexa od razu po wstaniu zrobiła całej trójce śniadanie w postaci kanapek z szynką, serkiem, ogórkiem i pomidorem. Gdy zjedli posiłek Will włożył naczynia do zmywarki i zaczął odrabiać lekcje z piątku, a pozostała dwójka zaczęła się sprzątaniem domu, jak co weekend. Uruchomienie robota sprzątającego i pralki nie potrwało długo, jednak oprócz tego musieli zetrzeć kurze w całym domu i pościerać podłogi, a to zawsze zajmowało im znacznie więcej czasu.  Na koniec zostawiali porządkowanie rzeczy w swoich pokojach, jednak ich niechęć do tej czynności była tak ogromna, że zrezygnowali z jej wykonania. W taki oto sposób po niespełna dwóch godzinach w domu wszystko było zrobione i został tylko ogród. Koszenie i sadzenie nowych kwiatów nie należało do najciekawszych zajęć, jednak pomoc Willa i Dina przyczyniała się do tego, że było znacznie zabawniej.

— Dino oddawaj mi buta! — krzyk George'a wydobył się z domu, a zaraz po tym wybiegł z niego czworonóg, trzymający w zębach buta chłopaka. Niósł go niczym trofeum, które udało mu się zdobyć po wielu próbach. Zaraz jednak z domu wybiegł za nim właściciel obuwia, który skacząc na jednej nodze, żeby nie ubrudzić sobie skarpetki, próbował odzyskać swoją własność. W końcu udało mu się do niego doskoczyć, ale gdy to zrobił, pies wyrwał mu się, uderzając przy tym w niego z takim impetem, że chłopak wylądował centralnie na mokrej i brudnej trawie. — Cholera jasna! Przerobię cię na pasztet! — powiedział, patrząc na niego ostrzegawczo, na co ten spojrzał na niego czarnymi oczkami, obracając głowę lekko w bok. Zaraz po tym znów uciekł. Alexa przypatrywała się całej tej scenie z niemałym rozbawieniem, szczególnie w momencie, gdy Dino podszedł do niej i wręczył jej buta George'a. 

O godzinie piętnastej wszyscy byli już umyci i gotowi do wyjścia. Alex i Will wybierali się wraz z Dinem i Katie do pobliskiego parku, w którym umiejscowiony był również plac zabaw, na który bardzo często chodzili z chłopcem. George natomiast w planach miał wyjście na miasto ze znajomymi z roku, na które niestety się spóźnił, bo musiał się iść przebrać po walce z Dinem. Brunetka napisała do swojej przyjaciółki, zarzucając na swoje ramiona ciemnozieloną kurtkę i zakładając tego samego koloru buty. Chwyciła jeszcze portfel i smycz, której koniec przypięła do obroży pupila, po czym wraz z młodszym bratem wyszła z domu. Droga do parku zajęła im przeszło kilkadziesiąt minut, a tuż przed jego bramą czekała na nich piękna blondynka ubrana w jasne jeansy i krótką, czerwoną bluzę z wyszytą po prawej stronie różyczką. Przywitali się, po czym ruszyli jedną ze ścieżek w głąb parku, a Will zaczął opowiadać blondynce o tym, co wczoraj udało mu się zrobić na lekcji. Ta dokładnie go słuchała, uśmiechając się za każdym razem, gdy opowiadał o czymś z taką ekscytacją, że aż podskakiwał w miejscu. 

Our DestinyWhere stories live. Discover now