ROZDZIAŁ X SEKRETY

47 26 7
                                    

Perspektywa Grety Rukhadze

Szukałam długopisu w torbie, gdy nagle, ktoś położył rękę na ścianie tuż obok mnie. Spojrzałam się na osobę zakłócająca mój normalny dzień. No tak musiał to być on.

— Witaj Greto, jak podobał ci się mój wyścig?

Widziałam jak tym, że tam byłam połechtałam jego już dość wysokie ego.

— Przeciętny — powiedziałam, mijając go.

— Mogę powiedzieć ci coś, czego nikt ci nie powie.

Przystanęłam, ale nie odwróciłam się.

— Coś, co zostało przed tobą ukryte.

Odwróciłam się.

— A co ty niby możesz takiego wiedzieć?

— Spotkajmy się tam, gdzie spotkaliśmy się pierwszy raz. Wszystko ci wyjawię.

Podeszłam bliżej chłopaka, aby nie wyglądało to tak podejrzanie.

— Nie mam po co ci ufać.

— Wiem, że mój ostatni występek nie był godny podziwu, ale musisz mi wierzyć, że naprawdę chce ci pomóc.

Nie wierzyłam mu, ale ciekawość wzięła górę. Musiałam się dowiedzieć, co takiego chciał mi powiedzieć, czego nikt inny mi nie powie.

— Zgoda.

Wychodziłam właśnie z budynku, gdy zobaczyłam stojącego przy swoim aucie Samuela Martineza patrzącego prosto na mnie. Nie wiem, co mnie podkusiło, ale podeszłam do niego. Zza pleców wyjął rękę, w której trzymał białą różę owiniętą czerwoną kokardką. Wręczył mi ją. Przyjęłam podarek.

— Dziękuję.

— Bądź dziś gotowa o dwudziestej.

— Do czego?

— Chcę cię gdzieś zabrać.

— Skąd pewność, że z tobą pojadę.

Samuel nachylił się do mojego ucha, a następnie wyszeptał:

— Uwierz, chcesz. Ładnie się ubierz, bo zabieram cię na randkę.

Po tych słowach się odsunął i z uśmiechem okrążył samochód, aby potem wsiąść za kółko.

— Do zobaczenia Greto.

Ja to mam niesamowite szczęście. Dwóch wrogów Norvelów w ciągu jednego dnia. Wyśmienicie.

***

Wyszłam o równej osiemnastej i spojrzałam na tą przeklętą ławkę, na której poznałam Roya. Siedział tam. Poszłam w jego kierunku i się dosiadłam.

— Spóźniłaś się.

— Ciesz się, że w ogóle przyszłam.

Liam się uśmiechnął.

— A więc zagrajmy w pytania.

— Nie przyszłam tu, aby z tobą grać.

— Przyszłaś.

Już miałam wstać, kiedy złapał mnie za rękę, powstrzymując mnie przed tym ruchem.

— Informacje za informacje.

— Co chcesz wiedzieć?

— W jakim miejscu się urodziłaś?

To pytanie mnie zaskoczyło, ale skoro chciał wiedzieć, musiało to mieć dla niego znaczenie. Mogłabym skłamać, ale czy to miałoby jakikolwiek sens.

BORN OF HATE - The Rebellion Trilogy (część III) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz