Nieznajomy I zastępstwo (1/2)

83 8 7
                                    

Uruchamianie systemu. . .
0℅ //////////////////////////////////// 100℅
Otwieram energicznie oczy. Czuje ciepło...
- Wreszcie się obudziłaś!
Odwracam głowę w stronę od której pochodzi głos, stoi tam wysoki dron Morderczy, jego oczy, co prawda agresywnie czerwone, pałają gościnnością.
Białe średnie włosy były upięte w wysoki, krótki kucyk, ubranie zadziwiająco proste, jeszcze bardziej zbiło mnie z tropu brak opaski znaczącej na ramieniu, stał obok łóżka w którym leżałam i się uśmiechał.
- Kim jesteś?...
- Alex. Dawniej Serial Dessignation A
-Dawniej? - zapytałam ze zdziwieniem
- Dokładnie... Ale to nie ważne - uciął temat - co ci się stało?
- Co masz na myśli?
Przewrócił oczami.
- znalazłem cię na śniegu, prawie zamarzłaś.
Milczę. Co go obchodzą moje sprawy?
- Zadałem ci pytanie.
- nie twój interes.
- ehh... Słuchaj - schylił się - po prostu chce się dowiedzieć co przywiało cię za las.
- Co?! (Za landing podem jest długi las, przejście go całego zajmuje jakieś 5-6 godzin)
- no ja też się zastanawiam. Widać że jesteś z kolonii po drugiej stronie.
- to są inne kolonie?
- może są, może nie. Nie jestem pewny.
- 💭Co to za gówniana odpowiedź...
- Zrobię ci coś do picia - powiedział.
Pokiwałam głową.
Kiedy wyszedł, rozejrzałam się po pomieszczeniu. Zwykła dębowa chatka. Mała, przytulna. Obok łóżka stało małe biurko zawalone kartkami, mała lampka. Wstałam (z lekkim trudem) i podeszłam do biurka. Na pierwszej kartce z brzegu było napisane:
,,zombie drony stają się coraz bardziej niebezpieczne. Przestajemy mieć kontrolę nad Absolute Solver'em. Cyn nieustannie... ".
Tu kartka się urywała.
-...
Usłyszałam kroki. Puściłam gwałtownie papiery i skoczyłam na łóżko.
Poczułam ból na boku, jednak żeby nic nie zauważył to przygryzłam wargę i powstrzymałam łzy.

A wszedł do pokoju z kubkiem parującego oleju. Podał mi go.
- Bok ci krwawi (olei XD)
- Oh...
Podszedł do mnie.
- N-Nie dotykaj mnie...
- Nie zrobię ci krzywdy mała - pogłaskał mnie po głowie - przecież cię uratowałem.
Poszedł do łazienki, (a przynajmniej tak mi się wydaje) a po chwili wrócił z bandażem namoczonym czymś.
Popatrzył się na mnie ze skrępowaniem.
- Wiem jak to brzmi...Ale musisz podwinąć bluzę.
Już chciałam go zwyzywać od zboczeńców, ale ból był tak mocny, że po prostu patrzyłam się na niego wkurzona.
Podwinęłam tą bluzę a on kucnął i zaczął obwiązywać mnie delikatnie bandażem. Nie obyło się bez syków i tym podobnych ale w końcu się skończyło.
- ...
- Musisz być bardziej ostrożna- Uśmiechnął się.
Zaczął zbierać papiery do czarnego pudełka.

Po chwili ciszy zegarek na jego ręce zaczął dzwonić. Jego twarz spoważniała. Wyszedł z pokoju.
Chciałam się czymś zająć, znalazłam mój telefon i odpaliłam go.
Natychmiast zasypały mnie wiadomości ⅔ były od mojego ojca. Wyglądały mniej-więcej tak:
- gdzie jesteś?
- martwię się...
- Uzi masz szlaban!
- proszę... Wróć.

I tym podobne. Będę szczera, zrobiło mi się żal staruszka (XD).
O dziwo zobaczyłam też dwie wiadomości od N'a. (tak, on ma telefon '-')

- Hej...Uzi...przepraszam...ja naprawdę...po prostu nie chcę zostać wyrzucony na złomowisko za bycie bezużytecznym-

To było napisane tydzień temu...
(ona tydzień się nie budziła)
Druga wiadomość była z wczoraj.

- Hej Uzi! Dzisiaj poznałem nową botkę! Ma na imię Hana! (pomysł Gofero_) Zaprzyjaźniliśmy się! A jak tam u ciebie? ^w^

Zarumieniłam się. Jak zawsze jest pozytywny.

- 💭: słodziak.. ZNACZY-
Odrzuciłam telefon w kąt łóżka. Byłam dosłownym burakiem.
Schowałam twarz w poduszkę.
- debil!, debil!, debil...!
- co? - usłyszałam głos Alexa'a
Wyjęłam głowę spod poduszki. Jeszcze nie ochłonęłam, więc prawdopodobnie gapił się na mnie jak na idiotkę.
- Jutro wracasz do siebie. - powiedział.
- Aha...
Zauważyłam, że nie czuje już bólu. No tak, załamie się jednym, to raczej oczywiste że zapomnę o drugim..
- Kogo nazwałaś debilem? - zapytał się, sprawdzając coś w szufladzie obok łóżka.
- Nie twój interes. - odpowiedziałam twardym i zimnym głosem, w ogóle nie pasującym do mojego aktualnego samopoczucia.
Popatrzył się na mnie i westchnął.
- Udajesz strasznie zamkniętą w sobie.
- Bo taka jestem. Urodziłam się taka.
- Nikt się nie rodzi z takimi cechami..różne wydarzenia.. Traumy.. To one nas prowadzą do tych zachowań.
-...
Miał rację, nie mogłam zaprzeczyć. Czuje się... Jakbym go znała... Jakby on mnie znał....
Poczułam że chce mi się trochę płakać, zaczęłam się trząść.
- H-Hej! Coś nie tak?!
Zamknęłam oczy, ale łzy same zaczęły lecieć.
Poczułam że mnie obejmuje.
- Cii... Nie chciałem cię zasmucić...
Zasnęłam.
[...]
Stała na środku niczego...całkiem sama...
- gdzie jestem...?
Nagle usłyszała masakrycznie głośny krzyk. Pobiegła w jego stronę. Bała się. Nagle zobaczyła znaną sobie osobę:
- N...?
- Odejdź... Nie potrzebuje cię...
- Ale co ja-
Stanął mi twarzą w twarz..
- ODEJDŹ!
Uderzył ją w twarz... Bardzo mocno...
[...]
- N!!!
[...!]
Spadłam z łóżka. To był tylko zły sen.
Serce wali mi jak opętane. Moje oczy błądzą po pokoju. Po chwili znajduje to co chcę. Lina na stoliku w kącie pokoju.
Wstaje i powoli do niej podchodzę, nie wiem czemu ale od małego jak zaciskałam sobie czymś rękę, to uspokajałam się. Tym razem było tak samo.
Podeszłam do okna i wyjrzałam przez nie. Piękny widok. Ciemne niebo, z małymi punktami na nim. Poczułam dziwne ukłucie w sercu. Nawet odłożyłam na bok myśli o tym dziwnym... Przeniesieniu się w przeszłość... Znaczy... Myślałam o tym... Ale nie o samej niemożliwości tego... Ani nawet o widoku śmierci mojej mamy... Myślałam o N'ie... O tym... Że nawet wtedy był słodki... Nawet wtedy nie chciał atakować dronów roboczych... A teraz?...
Teraz pomaga tropić mnie... A do niedawna wydawało się że zależy mu na mnie...
Właściwie komu by zależało na takiej debilce i kurwie jak ja..? Nikomu. Nawet mi na sobie nie zależy... Mój ojciec... Zawsze mnie ignorował... Za bardzo przypominałam mu matkę.. A o niej chciał zapomnieć... Wszyscy z mojej klasy mieli mnie za jakąś pierdolniętą rebeliantkę...nikogo nigdy nie obchodziłam...
(⚠️UWAGA! W TYM FRAGMENCIE POJAWIA SIĘ MYŚL I PRÓBA S@M0BÓJCZA!⚠️)
Zdejmuje linę z ręki i zaczynam się nią bawić. Jakimś (✨magicznym✨) cudem związuje się w dosyć...Znaczący kształt... Zastanawiam się..
💭: a może po prostu to zakończę...? Przecież i tak jestem tylko nic nie znaczącym... I przy okazji nie obchodzącym nikogo dronem.... To wszystko jest już bez sensu...
Łapię linę, otwieram okno i wychodzę na zewnątrz. Biorę głęboki wdech. Zaczynam iść bardziej w las..
Po paru minutach jestem już gdzieś... Nie wiem nawet gdzie..
- Ten las jest zbyt wielki... Nikt mnie tu nie znajdzie...Równie dobrze mogłabym położyć się na śniegu, wtedy bym zamarzła...
Ale że jestem atencyjną idiotką to chce się...
...
Podlatuje już delikatnie stwardniałymi od zimna skrzydłami do najbliższego drzewa. I przywiązuje do niego linę...
To uczucie... Przekładam przez nią głowę... I liczę do trzech..
1...
Skrzydła mnie jeszcze trzymają..
2...
Powoli je chowam i...
3..!
Wieszam się...
Przez chwilę się duszę, rozumiem swój błąd, ale skrzydła mi już zamarzły, próbuje się wydostać.
- nie...! Nie...! POMOCY!
Lina jest za bardzo przyciśnięta do mojej szyi...
Za bardzo... Każda próba kończy się mocniejszym zaciśnięciem... Ale dalej walczę, mama mi zawsze powtarzała..."walcz do ostatniej chwili"...."walcz do ostatniej..." "walcz do...." "walcz..."
Zasłużyłam sobie na to. Nie ma już dla mnie ratunku...Czuje jak coś w środku mi pęka, a z ust zaczyna płynąć mi olej....Odpływam...Ktoś mnie łapie...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
(NIE TO NIE KONIEC!)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Po drugiej stronie lasu...na małej polanie siedziały dwa drony. Jeden był wysoki, miał kędzierzawe srebrne włosy, żółte oczy i uśmiechał się promiennie, radośnie rozmawiając o różnych rodzajach psów.
Obok niego siedziała niska botka, z orzechowo-jasnymi włosami,związanymi w jeden mały kucyk, zielonymi oczami, w szkolnym mundurku. To byli N i Hana.
- Hej - zagadnęła dziewczyna.
- Tak?
- kim właściwie jest ta "Uzi"? Nie widziałam jej jeszcze w szkole.
- To moja...przyjaciółka... - w głosie bota można było usłyszeć mieszankę stresu, poczucia winy i zawstydzenia.
Mimowolnie się zarumienił.
- Podoba ci się?
Chłopak szybko odskoczył, jego twarz poczerwieniała jeszcze bardziej.
- N-NIE! Z-Znaczy..to tylko przyjaciółka...nic więcej..
- Taa, na pewno.
- No na pewno!
Przez chwilę milczeli.
- opiszesz mi ją? jej wygląd?
- No dobrze...ma fioletowe włosy.. z przodu zgarnięte na prawą stronę, z tyłu są ułożone w takie jakby...górki - zachichotał - oczy też ma fioletowe, często pałają złością, ale umie się uśmiechnąć...- jego głos stał się rozmarzony- ma bardzo ładny uśmiech...ale jakby...często próbuje to ukryć...nie wiem czemu..ale wracając-
- Podoba ci się - w głosie Hany nie ma już sympatii i śmiechu. Bardziej można w nim usłyszeć zdenerwowanie.
- Sam nie wiem...do niedawna podobała mi się V...
- Ta w srebrnych krótkich?
- Taa..-
- Wyglądacie jak rodzeństwo. ty, V i ta niska trzecia.
- M?
- mhm...- mówi dziewczyna bawić się swoimi okularami.
- Nie jesteś pierwszą osobą która mi to mówi - zachichotał.
Jednak po chwili spoważniał.
- Wracając... Ale ostatnio V stała się taka... Nieswoja... Znaczy- od kiedy tu przylecieliśmy zaczeła mnie ignorować.. Ale ostatnio stała się jeszcze bardziej taka...
Próbował znaleźć odpowiednie słowo...
- No taka agresywna wobec mnie...
Hana popatrzyła się na niego z zmartwieniem.
- Już sam tego nie ogarniasz?
- Taa...
Oboje po chwili usłyszeli kroki.
Nad N'em zawisnęła wyższa od niego botka z niebieskimi włosami.
- N, potrzebujemy cię. Mamy parę problemów...
Chłopak wstał i spojrzał na Hanę.
- Muszę już iść.
- Jasne, do następnego.
{...}
Droga do landing pod'a trochę im zajęła. Kiedy znaleźli się w środku, K zaczeła:
- Widzę że szybko znajdujesz sobie zastępstwo na "najlepszą przyjaciółkę" co?
Chłopak wzdrygnął się z szoku. Czy K właśnie nazwała Hanę "zastępstwem" za Uzi? Nie! Ona nie jest zastępstwem po prostu.... A może jest...?
- Słuchaj N... - K zmieniła temat - pamiętasz... Cyn..?
Chłopak pobladł, jego ekran pokazywał czysty terror.
- M...Mhm...
- To dobrze.. Nawet bardzo dobrze! Pomożesz nam!
Jak to mogło być dobre..? N dałby wszystko żeby ktoś usunął mu Cyn z pamięci...
- Może jednak nie będę ci na razie tym zaprzątać głowy, to był dla ciebie ciężki tydzień...
Oboje udali się na dach statku. K podała chłopakowi kubek z ciepłym olejem.
- Dzięki... To naprawdę miłe.. K..
Siedzieli tak chwilę w ciszy.
- Wiesz - zaczeła K delikatnie, targając chłopakowi włosy (tak, K jest wyższa od N'a)
- Jak żegnałam się z tobą... Przed pierwszą misją, byłeś taki malutki, miałeś gdzieś 5 latek (na ludzkie ofc)
Bot się zaśmiał.
- No co? Nie kłamie, opiekowałam się tobą! Nazywałeś mnie mamą!
- Mhm...
- ....
- K... Muszę ci się z czegoś zwierzyć... Ja... Ja chyba... Lubię Uzi... Tak.. Lubię lubię...
W oczach starszej pojawiły się gwiazdki.
- Serio?!
- Znaczy.. Nie jestem pewny.. Ale.. Zawsze przy niej czuje takie ciepło... O tu - wskazał na swoją klatkę piersiową.
- awww, to słodkie.
Na twarzy N'a pojawiają się małe rumieńce.
Wtedy usłyszeli huk i krzyk.
- KURWA M!
Zbiegli na dół. Zobaczyli tam V leżącą pod stertą kartonów, a obok niej M.
- Ups.
- Nie "ups" tylko mi pomóżcie!
Wszyscy zaczęli ściągać pudła.
Z jednego wypadło zdjęcie przedstawiające dwa drony przytulające się. Chłopak i dziewczyna.
Wyższy całował niższą w czoło.
- K!
- Hm?
- Tutaj jest K!
Wszyscy podeszli do M trzymającej zdjęcie. Rzeczywiście.
- Nie wiedziałam że miałaś chłopaka-
- MIAŁAM!
- O-Okej?
Z tyłu zdjęcia było napisane
"KxA foreva"
- Ale słodziutko~ - stwierdziła V.
- U-Ugh! Walcie się! - po chwili szepnął - to zdrajca...
- ???
- Nie ważne...
Cała czwórka usłyszała ciche pukanie.
- właśnie o tym mówiłam, mamy.... Gościa..

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~1771 słów (bez tego) 5 miesięcy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
1771 słów (bez tego)
5 miesięcy.
Nie miałam pomysłu, ale teraz z wątkiem Hany będzie coś na dwa rozdziały.
A co się stało Uzi? Kto odciągnął Uzi od próby samobójstwa? Tego dowiecie się w drugiej części tego rozdziału, który postaram się wstawić wcześniej, ale niczego nie obiecuje
Kocham was pierniczki <3
1824 słowa

Pokochaj Mnie (N x Uzi)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz