Prolog

6.7K 431 68
                                    

- Uciekaj! - krzyknął ktoś z tyłu. - Nie zatrzymuj się!

W ciągu pięciu minut biegania straciłam już dużo energii, bym mogła w jakikolwiek sposób przyspieszyć. Moje nogi powoli odmawiały posłuszeństwa. Piekło mnie gardło, lecz starałam się to ignorować. Natomiast oddech stał się tak głęboki, że musiałam brać powietrze wielkimi haustami.

Dalej, Nancy. Oddychaj.

Las Lyall wydawał się nie mieć końca. Rozrastał się praktycznie na całą długość doliny Avalia. Rosło w nim wiele drzew od liściastych i iglaków, aż po mieszane. Miały różne wysokości. Jedne dziesięć-piętnaście metrów, czyli tyle co miało sześćdziesiąt procent powierzchni całego lasu. Pozostałe zaś miały powyżej normy, około dwadzieścia pięć-trzydzieści metrów. Tylko nieliczne przekraczały pięćdziesiąt.

Było czuć magią. Tak, magia była w całej dolinie, jednak w lesie było jej najwięcej. Co jakiś czas można było zobaczyć, jak Amesty - jedne z roślin, rosnące tylko w Lyall, rozkwitały, a wiatr potrząsał nimi, unosząc magiczny pył w powietrze i pozwalając mu „lecieć" w nieznane. Osoby, które urodziły się z żywiołem, mogły z niego skorzystać. W tym ja...

Ale nie władałam jednym z czterech żywiołów. Kontrolowałam coś o wiele potężniejszego, niż inni...

- Doganiają nas! - krzyknął Nixon, mój najlepszy przyjaciel.

Zerknęłam w stronę drzew. Wtedy ich zauważyłam. To byli oni.

Łowcy.

Zaczęli otaczać nas z każdej strony, uniemożliwiając nam ucieczkę. Jedni celowali łukiem w naszą stronę, drudzy mieli przygotowane sieci. Wiedzieli, że zbliżamy się w ich stronę.

Oni tylko czekali na odpowiedni moment, by zaatakować...

Spojrzałam się za siebie. Oczywiście to był błąd. Nie udało mi się zauważyć żadnej znajomej twarzy, jednak dostrzegłam, że jest ich coraz więcej.

Usłyszałam dźwięk cięciw łuków, które oznaczały wystrzelenie strzał w naszą stronę. Ludzie zaczęli krzyczeć z bólu, po trafieniu w nich pociskiem. Wszędzie lała się krew, a niektórych ciała, leżały na ziemi, utrudniając nasz bieg.

Wtedy zrobiłam coś, co mogłabym żałować po śmierci.

Zmieniłam kierunek biegu.

Skręciłam w lewo, gdzie nie widziałam ani jednej kręcącej się duszy. Las stawał się coraz ciemniejszy, co oznaczało, że wkraczam na jego zakazany obszar. Już nie było tak zielono, jak wtedy, a zamiast Amestów, rosły Zairy - kwiaty, które odurzały każdego, niezależnie czy władał żywiołem, czy nie. Była teraz wiosna, więc przekwitały, wskutek czego w powietrzu znajdował się ich pył.

Zakryłam nos i usta rękawem swojej bluzki i ruszyłam przed siebie. Przez jakieś 500 metrów było wszystko w porządku, ale potem obraz zaczął się przyciemniać.

Nie, Nancy! Nie mdlej. Nie teraz.

Wiedziałam, że zasłonięcie ubraniem połowy twarzy było beznadziejnym pomysłem. Ale było już za późno, na inne zabezpieczenie twarzy. Powoli zaczęłam słabnąć.

Wtedy nie zauważyłam, jak biegnę, bo potknęłam się o kamień. Upadłam na ziemię, nie mogąc się z niej podnieść. Odwróciłam głowę i zobaczyłam, że leżę przy niskim drzewie, którego gałęzie znajdowały się parę centymetrów nad ziemią. Było to Aponi - jedne z najniższych drzew, którego wysokość była maksymalna 2 metry.

Nie myśląc nad tym, chwyciłam gałęzi, która była na tyle nisko, bym mogła ją złapać. Ale po chwili skapnęłam się, że popełniłam błąd po raz trzeci tego dnia.

Moja rękawiczka była dziurawa...

Opuszek palca, który dotknął kory drzewa, spowodował, że drzewo w 3 sekundy zamieniło się w złote. Złote liście. Złota kora. Złote gałęzie. Wszystko w nim było złote. Całe drzewo mieniło się, pod wpływem promieni księżyca, które na nie padało.

Podniosłam się z ziemi i ruszyłam przed siebie. Jednak mój bieg dobiegł końca, gdy przekroczyłam 50 metrów. Ponownie upadłam na mokrą glebę. Mój wzrok zaczął być spowijany ciemnością.

Jedyne co pamiętam, to 6 par oczu, które wpatrywały się we mnie...

A potem nie widziałam nic.

--------------------------------

Witam Was w moim nowym opowiadaniu, nad którym myślałam od 3 miesięcy.

Przez miesiąc planowałam napisać prolog, jednak cierpiałam na lenistwo i nie mogłam.

Nie widziałam takiego pomysłu, więc jeśli jest, to przepraszam :/

Nie mam pojęcia, kiedy będę ją pisała. Wydaje mi się jak skończę "You'll Never Be Free" oraz "Onyks".

To... Do następnego <3

Julie

Golden Bloodحيث تعيش القصص. اكتشف الآن