Rozdział X: Rodzinne Więzy Krwi

2.2K 245 11
                                    

- Jesse, wstawaj - odezwała się Aeryn, szturchając moje ramię.

Leniwie podniosłem się z łóżka, przecierając zmęczone oczy swoimi rękoma. Chwilę potem zerknąłem ozięble na siostrę, uśmiechającą się pod nosem. Nie wiem czemu, ale miałem ochotę chwycić dziewczynę za nadgarstki, zaciągnąć do piwnicy, po czym w niej ją zamknąć. Przynajmniej wtedy miałbym święty spokój z siostrą.

"Głupia Ryn"...

- Ej! – powiedziała trochę wkurzona. Zwinęła rękę w pięść i nim się obejrzałem, poczułem silny ból w barku.

- Au! – jęknąłem, rozmasowując rozbolałe miejsce. Prawdopodobnie będę miał siniaka. – A to za co? – zapytałem retorycznie, bo doskonale wiedziałem, że na to zasłużyłem. – Przecież nic takiego nie zrobiłem – dodałem po chwili.

Dziewczyna spojrzała na mnie z politowaniem.

- Doskonale o tym wiesz – podeszła do łóżka, siadając obok mnie. – Potrafię czytać w myślach, jakbyś zapomniał.

Ach, ona i jej "mniejszy dar". Miała szczęście, że urodziła się z tą "mocą". Dzięki niej, uniknęliśmy wiele sytuacji, które mogły się skończyć tragicznie w skutkach. Niestety, nie mogłem się tym samym pochwalić. Nie posiadałem żadnej mocy, ani nawet "mniejszego daru". Po prostu byłem "normalnym" człowiekiem.

- Nie, pamiętam o tym – odparłem zgryźliwie. – Za to powinienem przypomnieć naszym rodzicom, o twoim darze.

W jej oczach dostrzegłem iskierkę gniewu. W sumie nie dziwiłem się siostrze. Rodzice nie mogli się o tym dowiedzieć. Wtedy odesłaliby ją do szkoły magii w Ares. Rozstalibyśmy się na dobre kilka lat. A tego obydwoje chcielibyśmy uniknąć.

- Nie powiesz im tego?! – warknęła lekko wystraszona. Najwyraźniej dała się na to nabrać.

– Owszem, powiem – droczyłem się z nią, próbując się nie roześmiać.

– Powiesz co? – do mojego pokoju weszła mama, a ja poczułem, jak mój żołądek wywija koziołki.

Wymieniłem z siostrą porozumiewawcze spojrzenie. Jej źrenice rozszerzyły się; mogłem w nich zobaczyć swoje odbicie. Chwilę potem zerknąłem na usta dziewczyny. Przez cały czas ruszały się, układając jedno zdanie:

Wymyśl coś.

– Yyy... – nie wiedziałem, co powiedzieć rodzicielce. Cały czas wpatrywała się nas, z założonymi rękami na piersi, czekając na odpowiedź. – Po prostu...

– Jesse nie może się doczekać pójścia do lasu po jagody – odparła wymijającą, zakrywając moje usta swoją ręką. Na jej twarzy zagościł wymuszony uśmiech.

– To prawda, Jess? – zapytała dla pewności. W duchu odetchnąłem z ulgą. Najwidoczniej połknęła haczyk, który przygotowała dla niej Aeryn.

– Tak – odpowiedziałem pewny siebie, przy okazji ściągając rękę siostry z ust. – Ryn ma rację – dodałem po chwili.

Kobieta zmarszczyła brwi.

– I dlatego nie chciałeś mi o tym powiedzieć? – spytała troskliwie, na co pokiwałem głową. – Oh, Jesse... – westchnęła głośno. – Nie masz się czego obawiać. Przecież nic bym ci za to nie zrobiła.

– Wiem – rzekłem, chodź miałem mieszane uczucia do tego, czy mówiła prawdę. – Już następnym razem powiem ci i ojcu o wszystkim.

Golden BloodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz