30. Potrzebuję cię.

7.4K 360 76
                                    

Po programie wszyscy udaliśmy się do pobliskiego klubu na afterparty. Bawiłam się nawet dobrze, żartując i wygłupiając się z chłopakami, i ludźmi z ich ekipy. Lało się dużo alkoholu i wszyscy szybko wprawili się w bardzo radosny stan.

Śmiejąc się z kolejnej bezsensownej przepychanki Liama i Louisa, w trakcie której ten drugi wylądował dupą na podłodze, wyjęłam z torebki telefon, który chwilę wcześniej wibrował.

Jacy wy słodziaśni.

Napisała Carrie, zapewne odnosząc się do zdjęcia, który jakiś czas temu wstawiłam na Instagram.

Wiem.

Odpisałam tylko i wrzuciłam telefon ponownie do torebki. Po krótkim zerknięciu na zegarek na moim nadgarstku, zorientowałam się, że Harry'ego nie ma już od pół godzin, chociaż miał wyjść tylko na moment, by do kogoś na chwilę zadzwonić. Zaczęłam się martwić, więc znowu wyciągnęłam telefon i napisałam do chłopaka krótką wiadomość z pytaniem, gdzie jest.

Będę za chwilę x

I faktycznie, pojawił się niedługo później, bez słowa siadając obok mnie i objął mnie ramieniem.

- Wszystko w porządku? - zapytałam, ściągając lekko brwi. Spojrzał na mnie i przytaknął z uśmiechem, ale nie był to uśmiech szczery. To był jeden z tych wyćwiczonych, medialnych. Zmartwiło mnie to, chociaż gdzieś w podświadomości głosik mówił mi, bym się tak nie przejmowała. Nie angażowała. Ale to było silniejsze ode mnie. Położyłam dłoń na jego udzie, wbijając w niego spojrzenie. - Mnie nie nabierzesz tym uśmiechem - powiedziałam.

- Jestem zmęczony. Nic więcej - odpowiedział i szybko uciekł wzrokiem, przez co miałam pewność, że nie mówi mi całej prawdy.

- Więc może powinniśmy już wyjść - zaproponowałam. Zastanawiał się przez chwilę, patrząc pusto przed siebie, aż w końcu skupił wzrok na mojej twarzy.

- Może masz rację - przytaknął.

Zapytał, czy nie mam nic przeciwko, byśmy pojechali do jego domu, więc się zgodziłam. Wiedziałam, że właśnie tam będzie się czuł najlepiej, a skoro coś było nie tak, to zdecydowanie tego potrzebował. Pół godziny później byliśmy już u niego.

Uwielbiałam to miejsce. Chociaż Harry nie bywał tu za często, to było tak bardzo jego. Zawsze czułam się tu dobrze. Być może nawet lepiej i bardziej w domu niż w moim własnym mieszkaniu.

- Pokój, czy salon? - zapytał, odwieszając mój płaszcz na wieszak.

- Pokój - odpowiedziałam bez wahania. Spanie na salonowej kanapie po tym, co zaszło tam między nami ostatnim razem, gdy tu byłam, byłoby zbyt dziwne.

- Okej. Zaczekaj chwilę, zaraz ci pościelę. - Wyminął mnie i ruszył w głąb domu. A ja zaczęłam rozmyślać nad tym, co się z nim dzieje. Bo cholera, coś było nie tak. Mógł zaprzeczać ile wlezie, ale znałam go za dobrze.

Westchnęłam ciężko i poszłam do kuchni, by przygotować nam po kubku gorącego kakao, a potem przysiadłam na szafce, czekając aż się pojawi. Czekałam i czekałam, ale nie przychodził. Na pewno nie szykowałby dla mnie łóżka aż tak długo. Zeskoczyłam z szafki i cicho stąpając bosymi stopami po podłodze, zaczęłam wycieczkę po domu, szukając chłopaka.

Znalazłam go w jego pokoju. Siedział pochylony na łóżku, łokcie opierając o kolana, a twarz schował w dłoniach. Ścisnęło mnie w środku na ten widok. Nie potrafiłam patrzeć na niego w takim stanie i chciałam mu pomóc. Ale nie mogłam, dopóki nie wiedziałam, co jest nie tak. Podeszłam więc do niego i łapiąc za nadgarstki, odciągnęłam dłonie od jego twarzy. Wbrew temu, czego się spodziewałam, nie spojrzał na mnie. Ujęłam jego podbródek między kciuka i palec wskazujący, pociągając jego twarz do góry, by na mnie spojrzał.

Święta drugiej szansy || h.s. [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz