Rozdział 4

178 9 3
                                    

Obudziłam się cała obolała. Nie żeby coś nowego. Głupia, twarda, skrzypiąca podłoga nie pomagała. Urodziłam się z chora na Fibromialgie. To przewlekła niezapalna choroba reumatyczna tkanek miękkich - tak brzmi jej pełna medyczna nazwa. Nie ma tu nic do mówienia. Po prostu każdy mięsień mojego ciała boli jak cholera. Najgorsze jest to, że obojętnie ile razy bym próbowała nie uda mi się przyzwyczaić do tego uczucia. Kiedyś brałam leki, ale miały one w składzie metale ciężkie. Cudem nie zginęłam. Spojrzałam na łóżko Clockwork, lecz jej tam nie było. Odkopnęłam koc i podeszłam do jej stolika nocnego. znajdował się tam budzik. Wskazywał godzinę 11:34. Usiadłam w moim koncie pokoju na kocu. "Nie, nie wychodzę z pokoju. Mam prawo mieć focha na cały świat. Nie potrzebna mi banda morderców, jak będę chciała się zabić, to sama to zrobię."-pomyślałam. Ale dłuższą chwilę potem zmieniłem zdanie. To uczucie kiedy budzisz się i wszystko jest ok, lecz nagle bardzo chce ci się do łazienki. Wstałam i zaczęłam łazić po pokoju. Ostatecznie jednak podeszłam do drzwi i otwierające je zobaczyłam moja współlokatorkę.

-Hej Clockwork!- powiedziałam przyjaźnie.

-Czego chcesz?- odparła zirytowana.

-Nic, tylko zastanawiam się gdzie tu są toalety... Może ty byś mogła mi powiedzieć?- od kiedy pamiętam byłam miła dla takich ludzi jak ona, by ich jeszcze bardziej wkurzyć.

-Nie.- próbowała wejść do pokoju, ale ja stałam w drzwiach.

-Oj no weź. Proszę.- nie odpuszczałam. Było lepiej zapytać się kogoś, niż szukać na własną rękę.

-Dobra, wygrałaś. Dwie są na dole na końcach głównych korytarzy przy schodach. Na tym piętrze tak samo, więc nie powinnaś mieć z tym problemów. Mogę wejść!?

-Ta.- zrobiłam jej miejsce by mogła przejść i sama wyruszyłam na szukanie kibla (to zdanie kiedyś pojawi się w mojej drugiej książce XD dop. aut.). Zgodnie z tym co powiedziała Panna Obrażona Za Nic miałam blisko do toalety, ponieważ wystarczyło przejść przez korytarz. Podłoga skrzypiała tak samo jak w pokoju, a co jakiś czas szara pożółkła tapeta odłaziła gdzie nie gdzie. Dobra wiadomość, dotarłam na koniec korytarza, zła po obu stronach znajdują się drzwi, ale tylko jedne prowadzą do kibla. Po chwili namysłu wybrałam te po prawej. Ostatnio miałam farta, to teraz oczywiście musiało być na odwrót. Otworzyłam je lecz nie skrzypiały. W środku zauważyłam dziewczynę w bieliźnie, która właśnie ubierała czarną sukienkę. Po sukience ubrała buty i dopiero wtedy mnie zauważyła.

-Hej co ty tu robisz!? - wydarła się na mnie.

-Łał, twój refleks mógłby równać się z internetem explorerem.- nie mogłam się powstrzymać od takiej reakcji.

-W ogóle kim ty jesteś!?- kiedy kontynuowała mogłam jej się dokładniej przyjrzeć. Miała biała skórę i czarne, kręcone włosy. Jej twarz wyglądała jak maska*.

-Ja jestem Wendy Keylers.- podałam jej rękę.

-Tutaj mówią na mnie Jane The Killer.- przedstawiła się zdezorientowana.

-Przepraszam, że weszłam tobie do pokoju, ale szukałam łazienki.- odeszłam od drzwi i weszłam do pokoju naprzeciwko.

Łazienka jak łazienka, lustro, umywalka, prysznic, klozet. Załatwiłam tam, co miałam, umyłam ręce i zaczęłam czyścić twarz brudną od ziemi i w niektórych miejscach od krwi. Potem zeszłam na dół. Na drugim końcu korytarza znajdował się salon. Na tej samej kanapie na której wczoraj się obudziłam siedział teraz jakiś elf i gościu w czarnej bluzie którego pół twarzy, które widziałam zasłaniała niebieska maska. Nie miał oczu, a z miejsca w którym powinny być wpływała czarna maź. Obydwoje grali w jakąś grę video. Dosłownie tuż obok mnie stał inny gościu podobny do Jane (w sensie skóra i kolor włosów i to wszystko), tylko z wyciętym uśmiechem. Ostrzył nóż.

-Haha! Znowu przegrałeś!- krzyknął elf.

-Już więcej z tobą nie gram ty cheaterze.- odpowiedział mu ten z maską i wstał z kanapy.

-Że kto? Ja?- elf zrobił niewinną minę.

Gościu w niebieskiej masce zmierzał w kierunku korytarza w którym stałam. Wpadł na mnie. To zrozumiałe, w końcu nie miał oczu.

-Ej, kim jesteś? Chyba cię nigdy tu nie widziałam- "to zrozumiałe, w końcu nie masz oczu" pomyślałam.

-Faktycznie, jestem tu nowa. Mam na imię Wendy.- odpowiedziałam jak gdyby nigdy nic.

-Taaaa... Ja jestem Eyeless Jack, w skrócie EJ. Masz jakąś historię?

-W sensie?- nie do końca byłam pewna o co mu chodzi.

- No wiesz jak zostałaś jedną z nas... W sensie creepypastą.- kiedy to mówił zauważyłam, że nikt inny nie zwraca na nas uwagi.

-Eeeeeeee... Wiesz co może innym razem. To dość długa historia. Serio. Nie chce zawracać tobie tym głowy.- Sama najpierw musiałam to przemyśleć.

-Daj spokój, chętnie posłucham. I tak nie mam dzisiaj nic specjalnego do roboty.- zachęcał.

-Jak już mówiłam, może innym razem.

Przeszłam przez pokój i weszłam do kuchni. Naprawdę nie wiem co go to obchodzi. W kuchni przy stole siedział Hoodie, a jakiś inny chłopak w pomarańczowych goglach i masce zakrywającej usta robił chyba naleśniki.

-Toby, weź zrób mi też. -Powiedział Hoodie.

-Sam se zrób.- Odpowiedział mu "Toby".

-Nie chce mi się. Trudno, dziś nie zjem śniadania.- "Śniadania!? Człowieku jest prawie 13, q ty jesz (albo nie jesz) śniadanie?" pomyślałam.

Dziwne było to, że tak samo jak w goście w salonie jak i Jane Hoody i Toby nie zauważyli mnie. Dziwne. Bardzo.

-Hejo.- odsunęłam krzesło od stołu i usiadłam na nim.

-O, hej Wendy, nie zauważyłem cię.- odpowiedział Hoody.

-Człowieku, przez jakieś pięć minut stałam w drzwiach, a ty mówisz, że mnie nie zauważyłeś?

-Zdarza się.- odparł i wzruszył ramionami.

Toby skończył przygotowywać naleśniki, nałożył je na talerz i usiadł obok mnie.

-Hej nieznajoma dziewczyną z która nigdy wcześniej nie gadałem. Chcesz naleśnika?

-Ej!- zareagował na to Hoodie.

-Jestem Wendy. I nie. Nie jestem głodna.- choć tak na prawdę byłam, ale nie. Bo nie.

-Musisz czuć się tu dziwnie nie znając tu nikogo, prawda?- zwrócił się do mnie Hoodie.

-Nie... - Patrzyłam jak Toby je naleśniki.- Znam ciebie, Clockowork, jest moją współlokatorką, Masky'ego, Jane, ona to za miła nie jest, EJ'a, teraz Toby'ego... Hej, mówiłam już, że mieszkam z Clockwork?

-Tak.

-Aha.

-Co ty na to, żebym przedstawił cię tym, których warto znać.- "A czemu reszty nie warto?"

-Dobra i tak nie mam nic lepszego do roboty.

-To chodź, mam jeszcze chyba trochę czasu. - Wyszedł z kuchni, a ja podążyłam za nim.

_____________
Mam nadzieję, że rozdział się wam spodobał. 5 gwiazdek i od razu biorę się za pisanie następnego, ok? Może jeszcze pojawi się w 2015 XD.

Shadow Killer I- Nowe Życie Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt