Rozdział 7

146 10 0
                                    

Siedziałam na kanapie przpatrując się Ben'owi. Zadziwiające jak ten niski (a są wysokie?) Elf koncentrował się ma grze tak bardzo, że nawet nie zauważył mnie, chociaż siedziałam tuż obok niego. Toby był w kuchni i co dziwne nie robił gofrów tylko po prostu siedział przy stole.

-Hej Toby, co tam?- Wyrwałam go z zamyślenia.

Spojrzał na mnie tempo, kiedy dopiero się zorientował, źe coś powiedziałam.

-Nic... Tylko myślałem tak sobie, że za jakieś sześć dni sylwester no i nie ma Slenderman i to trochę dla mnie dziwne, bo zawsze był no i... Eeeee... No.

-Ej, Toby, co ty na to, żebyśmy sami zorganizowali sylwestra?- zaproponowałam.

-No ale Puppeter jest chory i nie ma kto zrobić pokazu fajerwerków.

-No weź, fajerwerki to nie problem. Ja się tym zajmę, okej?

Nie odpowiedział mi i wyszedł z kuchni. Kurde. Nagle usłyszałam jak coś krzyczy do creepypast w pokoju. Podeszłam do niego.

-Ludzie, zróbmy najlepszą imprezę sylwestrową, jaka kiedykolwiek się tu odbyła.

-Zamknij się, ja tu próbuje się koncentrować!- ktoś mu odpowiedział.

-Nie, to ty się zamknij. Nie ma Slendera, więc nikt nam nie będzie zwracał uwagi na nasze zachowanie, rozumiecie?

Wszyscy zwrócili się w jego kierunku. Po pokoju przeszły szepty takie jak "Młody ma rację." albo "Faktycznie, to może się udać".

-A więc ja i Wendy- przesunął się tak aby mnie było widać.- podejmiemy się tego wyzwania i przeprowadzimy przygotowania.

Dokładnie wiem, czemu tak powiedział. Jeżeli będziemy prowadzić przygotowywania nie będziemy musieli praktycznie nic robić, tylko dyrygować innymi. To samo bym zrobiła na jego miejscu. Dzięki Toby.

Resztę dnia spędziłam na mówieniu inny z czym mają wyrobić się do sylwestra. Ben zajmuje się muzyką, Hoodie i Sally zajmują się deklaracjami, Jeff kupuje szampana (znając go nie tylko), a ja z Maskym fajerwerkami. Wybrałam go, bo myślę, że dobrze będzie się nam razem pracować, chociaż nie za dużo rozmawiamy.

Kiedy się zciemniło zabrałam Masky'ego na dach, by omówić pokaz fajerwerków.

-Patrz, tam i tam są dwie polany. Ty będziesz na tej, a ja na tej, będziemy mieli krótkofalówki i wtedy powiem ci kiedy odpalić a potem...- wytłumaczyłam mu wszystko jak chcę zrobić pokaz i w ogóle. On na to tylko powiedział "Aha" i zszedł. Ja zrobiłam tak samo i poszłam do pokoju. Clockwork pewno znowu poszła zabijać, więc byłam sama. Zasnęłam bez problemu.

Ciszę przerwały kroki na korytarzu.

Skończył z nią teraz idzie do ciebie.

Słyszałam skrzypienie drzwi. Drżałam pod kołdrą.

Wiesz, źe nie możesz uciec. Już nie.

Czułam jak mnie obserwuje. W końcu poszedł sobie.

To nie koniec.

"Wiem" szepnęłam do siebie. Podeszłam do lusterka przy szafie. Spojrzałam na siebie. Ujrzałam dziesięcioletnią przerażona dziewczynkę. Drzwi ponownie się otworzył a ja krzyknęłam.

Krzyknęłam. Po chwili zrozumiałam, że to tylko koszmar. Leżałam na podłodze koło koca.Wróciły do mnie i nie pozbędę się ich tak szybko.

*********************************************************************************

31 grudnia

Shadow Killer I- Nowe Życie Where stories live. Discover now