Rozdział 7.5

138 11 5
                                    

Nie musicie mi mówić jak bardzo ten rozdział jest spóźniony. Z resztą piszę to w czasie przyszłym, więc to już się stało. 030

_________________

31 grudnia
Prawie wszystko jest już uszykowane. 10 godzin do nowego roku. Dziwne jest to, że wszyscy słuchają się Toby'ego. On nie wygląda na takiego, co potrafiłby dowodzić grupą, a jednak. Sally i Hoody zrobili fajne dekoracje i porozwieszali je w salonie. Tak to mniej więcej wygląda.

Jak zwykle byłam w pokoju i pisałam leżąc na kocu. Zaniepokoiłam się tym, że znowu mam niedorzeczne sny o przeznaczonych wspomnieniach z dzieciństwa, ale nie pozwoliłam, by to zepsuło mi pierwszego sylwestra poza domem. Heh, to znaczy tu jest mój dom, ale... No.

Wstałam i poszłam na dół zobaczyć jak pracę idą. Wszyscy sprzątali, nieśli coś, albo tak jak ja, nie mieli co źe sobą zrobić. Nie żeby coś, nienawidzę sprzątać, czy coś, wolę się lenić. Cuż, taka już jestm. Byłam ciekawa, co robi teraz Masky. Polubiłam go. Tak na serio.

Miałam już wracać do pokoju i leżeć na kocu dalej, kiedy zobaczyłam, że Jeff wychodzi. Podeszłam do niego.

-Hej, Jeff! Gdzie idziesz?- spytałam, choć było to oczywiste.

-Pozabijać trochę jeszcze przed północą. - Dokładnie.- ... Chcesz iść źe mną... Zwykle nie pytam się ludzi, ale widać, że ty też raczej nie chcesz mieć nic wspólnego z tym, co tutaj teraz się dzieje.

-Zgadłeś i ta, czemu nie.- odpowiedziałam.

-...To może się ubierz, czy coś.

Spojrzałam na siebie. Byłam w mojej piżamie i starych tenówkach. Piżamie, to znaczy w dresch i niebieskiej koszulce heh.

-Wiesz, co?- założyłam moją bluzę która kiedyś tam powiesiłam na wieszaku.- Nie trzeba.

-Jesteś pew...- przerwałam mu.

-Jeff, idziemy zabijać, tak? Ludzi chyba nie obchodzi jak będę ubrana!

-ok.

Poszliśmy do jakiegoś niebieskiego domu. Jeff wszedł oknem do kuchni, a ja za nim. Poszłam sprawdzić pokoje u góry. Weszłam do sypialni. W łóżku leżała młoda para. Pewno niedawno mieli ślub, heh. Przykucnęłam przy nich. Oddech kobiety był spokojny i równy, za to mężczyzna chrapał. Usłyszałma płacz dziecka. Jeff chyba trochę przecenił swoje możliwości. Mężczyzna się obudził. Strach sparaliżował mnie. Jednak, co dziwne nie zauważył mnie. Poszedł w kierunku drzwi, które po chwili otworzyły się i wbiegł do pokoju Jeff dźgając faceta nożem i mówiąc "Idź Spać".

Spojrzał na mnie chyba pytającym wzrokiem, ale ja tylko wyruszyłam ramionami. Zabił kobietę i obojgu wyciął uśmiechy. Byliśmy jeszcze w jakichś dwóch domach. Ja tylko się przypatrywałam. Dziwne było to, że ludzie mnie.nie zauważali. Dokładnie jak w liceum. Mieliśmy już wracać, aby wyrobić się przed północą.

-Idź, ja jeszcze muszę coś załatwić.- powiedziałam.

-Jesteś pewna? W ogóle znasz drogę?- faktyczne, mię znałam.

Poprowadziłam go pod biały, stary dom. Mój dom. Chciałam tam ostatni raz wejść i zapomnieć na wieki. Drzwi były otwarte. Weszłam do środka i to co tam ujrzałam zaskoczyło mnie. Wszystko było dokładnie tak jak wtedy. W sensie tamtego dnia, co uciekłam. Myślałam, że ktoś się wprowadzi, czy coś. Minęły dwa miesiące. Poszłam do mojego pokoju. Postanowiłam zabrać trochę ubrań i rzeczy osobistych. Pakowałam T-shit'y do plecaka kiedy usłyszałam, że ktoś wchodzi do innego pokoju. Stare zawiasy zawsze skrzypiały. Pomyślałam, że to Jeff, ale i tak postanowiłam sprawdzić. Wszedł do pokoju mojego ojca.

Shadow Killer I- Nowe Życie Where stories live. Discover now