1.Pudło

5.6K 203 102
                                    

- Cholera.. Moja głowa, chyba zaraz wybuchnie.
Gdzie ja jestem? Kim jestem? Co tu robię? W mojej głowie jest za dużo pytań. Wdech, wydech, wdech. Uff, już lepiej.
W nosie kręci mi się zapach metalu, a w uszach świdruje huk i.. Czy ja jadę.. Windą?!

Okej, po przeżytym szkoku którego doznałam przed chwilą, ręce nadal trzęsą mi się jak oszalałe.
Z pozycji leżącej podnosze się i przechodzę w siedzącą, opieram o jeden z boków 'klatki'? Czy czegoś podobnego, którym jadę.
Opieram się i rozglądam dookoła, widzę wokół siebie kartony, jakieś klatki, mniejsze i większe pudełka.

'Winda' nadal jedzie w górę.

- Dreszcz jest dobry. - Nagle usłyszłam w swojej głowie głos..
Należał do mężczyzny.
Dziwne. Albo serio wariuję i słyszę głosy, albo..
- Nie, nie zwariowałaś. Słuchaj się nas, a nie pożałujesz. -
Nie było mi dane dokończyć moich myśli, ponieważ owy głos znowu się odezwał.
Spokojnie.. Yyy? No tak nie pamiętam nawet swojego imienia. Super.

- Walcie się. - Odpowiedziałam.
Niewiem czemu, ale miałam przeczucie, że nie mogę im ufać.
Tajemniczy głos w mojej głowie zamilkł. Położyłam moje ręce na spodniach i natknęłam się na kieszeń w której ewidentnie coś było. Rozpięłam zamek i delikatnie włożyłam rękę do środka.

-Auć.- Syknęłam z bólu.
Poczułam na opuszkach palców ciecz. Tak, to musiała być krew. Zaczepiście, brakowało tylko tego, żebym się skaleczyła.
Nie zważając na skaleczenie, wyjęłam z kieszeni przedmiot. Czy to był sztylet? Chyba tak, dziwne, ale po mimo wszystko nadal trzymałam moją 'broń'? Tak, chyba mogę tak to nazwać, w ręku.
Resztki zaschniętej krwi wytarłam o spodnie, były to bodajże bojówki z dużą ilością kieszeni, sprawdziłam je i w jednej wymacałam kawałek papieru. Nie zobaczyłam za wiele na tej karteczce, ponieważ było ciemno.
Schowałam ją do kieszeni i zaczęłam przyglądać się pierwszemu znalezisku.

Nagle winda się zatrzymała.
-Nareszcie. - Mówiąc to uśmiechnęłam się, sama do siebie.
Górna klapa tego czegoś czym jechałam, zaczęła się otwierać.
Poczułam jak promienie słońca lekko muskają mnie w moją rękę.
Odruchowo zasłoniłam sobie nią oczy, ponieważ jechałam w egipskich ciemnościach, dlatego nagłe światło to nie był dla moich oczu najprzyjemniejszy widok.

Nic nie widząc, nadal siedziałam w tym miejscu co przedtem.
Ni z tąd, ni z owąt usłyszłam nad moją głową ciche i głośniejsze rozmowy, szpety. Tylko dlaczego wszsytkie były męskie?
Ściągnęłam dłoń z oczu i mój wzrok odrazu powędrował w górę na chłopaków. Było ich dużoo.. Po wstępnym spojerzeniu na nich naliczyłam przynajmniej 35. Ich oczy były skierowane na mnie, a usta niektórych układały się w literkę 'o'.
Muszę przyznać, czułam się trochę niezręcznie w zaistniałej sytuacji.

- To dziewczyna! Niemożliwe..- Zaczęli komentować chłopcy.

- Zaklepuję!

- Ona jest moja!

- Jaka ładna!

- Poznajcie moją nową dziewczynę!

Czy te komentarze były skierowane do mnie? Oby nie..
Chwyciłam pewniej mój sztylet, w ciągu sekundy podniosłam się na nogi i wystawiłam go przed siebie.
Zaczęłam nim wymachiwać, musiało to wyglądać komicznie, ponieważ z ust większości osób które stały wokół mnie, usłyszłam parsknięcia śmiechem.

- Nawet nie próbujcie się do mnie zbliżać! Bo inaczej nie zawacham się tego użyć!- Wysyczałam.

- Ojoj, nasza Njubi chyba się trochę wkurzyła.-powiedział ktoś z tłumu. Na co inni zaczeli się śmiać.

BUNTOWNICZKA || The Maze Runner ||Where stories live. Discover now