6. Dlaczego

2.6K 156 51
                                    

Usłyszałam okrzyki i wiwaty. Odepchnęłam od siebie Minho, a on zdziwiony, jakby nic się nie stało, patrzył na mnie pytająco.
Wszyscy nagle zamilkli. Byłam zdezorientowana, czułam na sobie wzrok innych.

Jak on mógł to zrobić tak obojętnie? Chyba, że jest już tak pijany, że nie zdaje sobie sprawy z tego co przed chwilą zaszło.
Jestem tu zaledwie trzy dni, tego pikolonego Azjate zaledwie niecały jeden dzień, a on już mnie całuje? Hola, hola. Nie jestem rzeczą, szanuje się i mimo wszystko mam swój honor. Lizanie się po nie całym dniu znajomości? Sorry, to nie dla mnie.

- Pikol się - powiedziałam i uciekłam w stronę lasu.

Naprawdę Heather? Nie było cię stać na nic lepszego, tylko jakieś wyzwisko w ich języku? Porażka..

- Heather! Heather! - usłyszłam Newta.

Nie miałam zamiaru się zatrzymywać. Biegłam przed siebie, czułam wiatr we włosach.
Gdy przebiegłam mniej więcej trzy-czwarte lasu, zatrzymałam się obok dużego drzewa i usiadłam pod nim. Ughh.. za dużo wrażeń jak na jeden dzień? Zdecydowanie tak.
Nie chcę widzieć Minho! Szlak, przecież mam u niego spać! Brawo dla mnie, znów czeka mnie noc na drzewie, a do tego jutro powinnam zacząć pracę, więc powinnam się wyspać. Pomartwię się o to później.

Nagle za sobą usłyszałam trzask łamanej gałęzi. Nim się obejrzałam, przedemną stał zziajany Newt z kolorowym słoikiem w ręku.

- Tu jesteś, wszyscy cię szukamy, a Minho chyba zaraz oszaleje bo..

- Nie rozmawiajmy o nim proszę - przerwałam mu.

- Heather, posłuchaj.. - powiedział i usiadł koło mnie. - Ten sztamak nie miał do czynienia z kobietą od ponad dwóch lat. Dziewczyna dla nas to nowość, nie wiemy jak z tobą rozmawiać, postępować. A Minho.. - przerwał.

- Minho co - burknęłam.

- Ten pikolony sztamak, chyba odkrywa co to jest zauroczenie. - powiedział.

- Ale ja do niego nic nie czuje! Jestem tu zaledwie jeden dzień, a już ktoś się ze mną chce ślinić! - krzyknęłam zbulwersowana.- Nawet nie pytając mnie o zdanie..

- Rozumiem Njubi, Minho pewnie jest teraz tak pijany, że nawet nie wie zabardzo co się stało.. Ale to nie wyklucza tego, że postąpił głupio.

- Taak.. Newt?- zapytałam.

- Huh? - odpowiedział biorąc łyk alkoholu ze słoika.

- Bo jest mały problem.. - zaczęłam. - Jutro mam pracę, a mam spać u Minho..

- I?

- Nie chcę z nim na razie rozmawiać.. Muszę sobie to wszystko poukładać, więc nocowanie u niego odpada. A skoro jutro mam pracę to powinnam być wypoczęta, prawda?

Newt'ie potaknął.

- Mogę dziś u ciebie przenocować? - Zapytałam robiąc oczy szczeniaczka. - Proooooszę.

- Jasne, mi to tak rybka Njubi- odparł.

- Jej! Dzięki. - pisnęłam z radości i rzuciłam mu się na szyję.
Po chwili zdezorientowany chłopak, odwzajemnił uścisk.

- Idziesz się jeszcze bawić? - zapytał.

- Nie.. Jestem już zmęczona, gdzie jest twój pokój?

- Drugie drzwi na lewo jak wejdziesz do bazy. Weź sobie jakieś moje rzeczy do spania, chyba, że stwórcy zaopatrzyli cię w piżamke - parsknął śmiechem.

- Niestety nie - zrobiłam najbardziej sztuczną, smutną minke na świecie.- Mogę spróbować? - zapytałam, pokazując palcem na kolorowy słoik.

- Tego? - odpowiedział zdumiony Newt.

- Tak - uśmiechnęłam się.

- Jeżeli chcesz.. ale uprzedz.. - Nie dokończył, ponieważ szybko zabrałam mu słoik z ręki i wzięłam dwa łyki.

- Purwa! - charknęłam.

Newt stał i szczerzył swoje białe ząbki. Ten napój palił mi gardło! Ale było to przyjemne.. dziwne. Postanowiłam wypić do dna. Chwilę później oddałam Newt'owi pusty słoik. On nadal stał, patrząc na mnie w osłupieniu.

- Dzięki, do zobaczenia Newt'ie. - oddałam mu naczynie z uśmiechem na twarzy i odeszłam, zostawiając go ze zdziwioną miną.

Kierowałam się do jego pokoju, aby w końcu odpocząć. Byłam już przed wejściem do bazy, gdy nagle zobaczyłam jakiegoś chłopaka, oddalonego o około dziesięć metrów ode mnie. Świdrował mnie wzrokiem, w którym kryła się nienawiść? Na jego twarzy były nabrzmiałe fioletowe żyły.

- Eeem, Cześć? Pomóc ci w czymś? - zagadnęłam ostrożnie.

- Ty! To wszystko przez ciebie! Widziałem cię podła szmiro, współpracujesz z nimi! - Krzyknął.

- O co ci chod.. - Nie zdążyłam dokończyć, ponieważ ten chłopak rzucił się na mnie.

Zacisnął swoje ręce na mojej szyji, zaczął mnie dusić. Próbowałam się wyrywać, ale na darmo był przynajmniej dwa razy silniejszy ode mnie.

- Pomocy! Newt! Minho! - zaczęłam wołać, a raczej charczeć.

- Nikt ci nie pomoże, tak zapłacisz za to, że nas zdradziłaś.

Jego uścisk na mojej krtani stawał się coraz mocniejszy. Miałam mroczki przed oczami, odpływałam. Resztką sił uderzyłam chłopaka w bok, kamieniem leżącym obok. Nawet tego nie poczuł.

- Jerry, do jasnej cholery co ty robisz krótasie! - Krzyknął znajomy mi głos. Nie rozpoznałam dokładnie jego właściciela, bo ledwo co kontaktowałam. Nagle uścisk się rozluźnił i ciężar tego sztamaka spadł ze mnie. Moje serce biło jak oszalałe.

- Trzymaj się Heather - ktoś szepnął mi na ucho. - będzie dobrze, nie poddawaj się!

Usłyszałam te słowa i przed moimi oczami pojawiła się ciemność.

************************************

I oto jest! Nie za długi, ale kolejny postaram się bardziej rozpisać :) Parę spraw się nam pokomplikowało :D Do next'a! :*

BUNTOWNICZKA || The Maze Runner ||Where stories live. Discover now