Rozdział 1

6K 403 18
                                    

Jimin pov.

- Jimin! Jesteś spakowany? Pośpiesz się!

- Tak, chwila! - niezbyt cieszyłem się na tą wyprowadzkę. Nowe miejsce, otoczenie... Wszystko nowe. Trudno mi będzie się z tym wszystkim zapoznać. Długo zajmie mi oswojenie się z nowym życiem w nowym mieście.

Wziąłem torby i zszedłem na dół, gdzie już czekali na mnie rodzice.

- Gotowy na nowy etap?

- Niezbyt... - wymusiłem uśmiech.

Nie chciałem się wyprowadzać... Mam tyle wspaniałych wspomnień... Spędziłem tu całe moje szesnaście lat.

- Poradzisz sobie, dasz radę. My już idziemy, czekamy na ciebie w samochodzie - ojciec wziął wszystkie nasze torby i razem z matką wyszli przed dom spakować walizki do samochodu.
Ubrałem buty. Ostatni raz spojrzałem na mieszkanie. Będę tęsknił za wszystkim związanym z tym miejscem... Wyszedłem z domu.

- Wsiadaj synu - rodzice siedzieli już w aucie. Wsiadłem. Wyjąłem z kieszeni telefon oraz słuchawki. Podłączyłem je do urządzenia i włączyłem pierwszą, lepszą piosenkę na mojej ulubionej playliście, a po chwili odpłynąłem.

***

- Jimin, wstawaj. Jesteśmy na miejscu - mama trzymała mnie za ramię i lekko nim potrząsała.

- Już? Ile jechaliśmy? Długo spałem? - przetarłem oczy. Schowałem telefon i słuchawki z powrotem do kieszeni.

- Ponad 4 godziny - uśmiechnęła się lekko i wyszła z samochodu. Ojciec już wyjmował z bagażnika walizki.

Wysiadłem i pomogłem mu. Mama otworzyła drzwi od mieszkania, a my wnosiliśmy torby. W aucie została jeszcze jedna.

- Daj kluczyki. Pójdę po ostatnią walizkę i zamknę samochód - wyciągnąłem rękę do niego, a on dał mi klucze.

Wyszedłem z domu. Poszedłem po walizkę a następnie zamknąłem auto. Już miałem iść do domu, kiedy zza bramy usłyszałem krzyki, bodajże grupki chłopaków.

Spojrzałem tam i zauważyłem pięciu chłopaków, mniej więcej w moim wieku, jeden z nich patrzył na mnie. Uśmiechnąłem się, on również.

Bacznie go obserwowałem. Po chwili wszedł ze swoją paczką na posesję domu obok. Stanął chwilę na podwórku przy płocie, nadal na mnie patrząc.

Obydwaj patrzyliśmy na siebie nie odzywając się słowem. Pewnie głupio to wyglądało, dlatego po prostu wziąłem tą walizkę i poszedłem do domu.

Nowy [ZAKOŃCZONE] Where stories live. Discover now