Rozdział 18

7.1K 421 104
                                    

Siedziałam przy ognisku i wpatrywałam się w ogień. Czekałam aż Camila dojedzie na szkolne ognisko. Miała już tutaj być. Josh gdzieś się zgubił, więc ja zostałam sama. No, tak jakby. Byłam otoczona pijanymi nastolatkami, z którymi nic mnie nie łączyło, więc tak jakby sama, prawda? Został mi jedynie ogień.

Nagle ktoś zakrył moje oczy. Nie wystraszyłam się, ponieważ doskonale wiedziałam do kogo należą te gładkie dłonie.
- Hej, Lo. - Usłyszałam szept. Poczułam ciepły oddech na swojej szyi, który spowodował, że przez całe moje ciało przeszedł ten gorący prąd, który potrafi spowodować tylko jedna osoba. Uśmiechnęłam się od razu i wstałam. Zachwiałam się, i gdyby nie ręce dziewczyny, które przytrzymały mnie w talii - upadłabym.

- Kiedy zdążyłaś tyle wypić? - zapytała. No właśnie, kiedy?

W odpowiedzi wzruszyłam ramionami.

- Tęskniłam, Camz - szepnęłam patrząc na jej usta. Nie przejmowałam się tym, że wokół było pełno ludzi. Bez skrupułów wpatrywałam się w jej malinowe, pełne wargi, które właśnie zagryzła. Musi się ze mną drażnić, prawda?

- Nie rób tego - ostrzegłam. Ona zaśmiała się cicho i rozszerzyła ramiona. Od razu ją objęłam i przycisnęłam do siebie. Zaciągnęłam się jej zapachem - używa najpiękniejszych perfum jakie znam.

- Chociaż mogę Cię przytulić - wyszeptała. Uśmiechnęłam się. Chciałam coś powiedzieć, ale poczułam jak się ode mnie gwałtownie oddaliła. Ktoś dosłownie wyrwał ją z moich ramion. Spojrzałam na jej twarz, na której zobaczyłam strach i przerażenie. W jej oczach ujrzałam ból, gdy upadła na twardą ziemię.
- Głupie lesby! - krzyknął Josh. - Wybrałaś ją, naprawdę?! Tą sukę?

Skąd on wiedział?!

- Uważasz, że jest taka piękna? Dlatego ją wybrałaś?

- Jest najpiękniejsza, palancie - warknęłam zbierając się na odwagę. - Zostaw ją.

- O nie - zaśmiał się i gwizdnął. Po moich obu bokach pojawili się jego przyjaciele - Matt i Dave. Mocno chwycili mnie za ramiona, a ja nie wiedziałam co zamierzają. Miałam złe przeczucia.
- Gdy skończę, odkochasz się. - Uśmiechnął się fałszywie i podszedł do dziewczyny. Wiedziałam co zamierza, więc od razu zaczęłam się wyrywać, ale nie miałam szans. Oni byli za silni. Pieprzeni sportowcy.

Josh chwycił ją za włosy i pociągnął w górę. Zajęczała głośno z bólu, a jej oczy napełniły się łzami. Wymierzył jej pierwszy cios, drugi, trzeci.. A jedyne co ja mogłam zrobić to krzyczeć i próbować się wyrwać. Co oczywiście robiłam, ale nic nie pomagało. Nie mogłam patrzeć na to jak ona cierpi. Gdybym tylko mogła, zamieniłabym się z nią miejscem. Bez zastanowienia wybrałabym jej pozycję. Wolałabym być pobita do nieprzytomności niż widzieć jak on wymierza w nią chociaż jeden cios. Do mojego krzyku i wyrywania się dołączył płacz. Zaczepiałam wszystkich wokół, ale nikt nie reagował. Zupełnie tak, jakbyśmy byli niewidzialni. Co do cholery?
Spojrzałam ponownie na brunetkę - miała zapuchniętą i siną twarz. Jej wargi i łuk brwiowy obficie krwawiły. Nie miała siły, a ja wiedziałam, że już ją straciłam.

*

Zerwałam się gwałtownie do pozycji siedzącej. Oddychałam szybko, a twarz mokrą miałam od potu. Serce biło mi tak szybko i głośno, że sama mogłam usłyszeć jak ten charakterystyczny dźwięk odbija się w pokoju.

What if? /Camren Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum