Rozdział 44

5.9K 338 38
                                    

Nastał trzydziesty pierwszy grudzień, a wszystko zaczęło się komplikować. Wiedziałam, że moje szczęście nie będzie trwać długo. To po prostu nierealne. Nigdy nie mogę niczym się nacieszyć. Wszystko nagle zwaliło się na nasze ramiona. A zaczęło się od tamtego wieczoru, gdy byłyśmy na kolacji z moimi rodzicami, a znajomi jej rodziców nas widzieli. Tym razem nie uwierzyli, że to przypadek czy przewidzenie. Prawie w ogóle się ze sobą nie kontaktowałyśmy, jej rodzice surowo tego zakazali. Pilnowali jej na każdym kroku. Dziennie wymieniałyśmy tylko kilka wiadomości. Tęskniłam za nią. W nocy, gdy tylko do mnie zadzwoniła z płaczem i powiedziała, że się dowiedzieli, wiedziałam, że wszystko się skomplikuje. Nienawidziłam z całego serca jej rodziców za to jak ją krzywdzili. Dlaczego nie mogła być przy nich sobą? Do tego obwiniałam siebie. Kilkakrotnie napisała mi, że została przez nich wyzwana od najgorszych, a ja wiedziałam, że to moja wina. Mogłam to przewidzieć i poprosić mamę, aby przyszykowała coś w domu. To była moja wina i mimo że ona tego nie powiedziała, wiedziałam to. 
Wciąż nie mam pojęcia jakim cudem idzie ze mną na imprezę sylwestrową. Co musiała im powiedzieć, aby ją puścili? Nie mam pojęcia. Jedynym pocieszeniem w tym wszystkim było to, że za kilka dni miała zacząć się szkoła, a ona wróci do internatu.
Do tego, jak na ironię byłam świeżo po rozmowie z rodzicami i musiałam jej coś przekazać. Coś co złamało mnie i bałam się jaka będzie jej reakcja.
- Camila, Lauren już jest! – zawołała z dołu moja mama. Poprawiłam włosy, nałożyłam na twarz sztuczny uśmiech i zaczęłam kierować się na parter. Gdy stanęłam na szczycie schodów i ujrzałam dziewczynę moje serce przyspieszyło. Nie widziałam jej od kilku dni i tak bardzo za nią tęskniłam. Nawet nie słyszałam jej głosu od tamtej nocy. Kiedy tylko jej spojrzenie spotkało się z moim, na jej twarzy pojawił się uśmiech. Mimo to, w jej oczach wciąż widoczny był smutek i zmęczenie. Widziałam, że nie spała dużo. Widok jej takiej łamał mi serce.
Obok niej stała moja mama z aparatem.

O nie.
- Dziewczyny, wiem, że to nie bal, ale wyglądacie pięknie, więc proszę się ustawić – powiedziała z uśmiechem. Podeszłam do Lauren, która objęła mnie w pasie i musnęła moje usta swoimi. Ciepło rozniosło się po całym moim ciele. Poczułam to znajome uczucie w brzuchu, za którym będę tęsknić.
Moja mama zrobiła kilka zdjęć, a gdy chciałyśmy wejść, zjawił się mój tata.

- Miłej imprezy, dziewczyny. – Uśmiechnął się i przytulił mnie, a potem Lauren. Chciałam już wyjść, aby nie zaczął tematu, którego dzisiejszej nocy chciałam uniknąć, ale nie udało się. Wyprzedził mnie.

- Mówiła Ci już Camila? – zapytał, a ja zamknęłam oczy.
Naprawdę wolałam powiedzieć jej o tym następnego dnia, aby do reszty nie zepsuć naszych nastrojów.

- Nie, a co miała powiedzieć? – Zmarszczyła brwi i spojrzała na mnie pytająco.

- Powiem Ci w aucie, chodź. – Pociągnęłam ją za rękę do wyjścia, a następnie do auta. Szybko wsiadłam, aby uniknąć chłodnego powietrza i czekałam aż Lauren zajmie swoje miejsce. Modliłam się o to, aby zapomniała, ale były marne szanse.
- Co się dzieje, Camz? – zapytała lekko zdziwiona. Gdy poczułam łzy w oczach od razu je zamknęłam. Spuściłam głowę i jedynie nią pokręciłam. Słone i palące łzy zaczęły spływać po moich policzkach, a ja nie chciałam się odezwać. Wiedziałam, że jak wypowiem te słowa staną się one prawdą. Teraz żyłam w małej nadziei, ze to tylko głupi sen. Gdy to powiem, stanie się to realne, a tego nie chciałam.

- Camila.. – wyszeptała. Usłyszałam troskę w jej głosie. Zabrała moją dłoń i musnęła ją ustami, przez co całkowicie zalałam się łzami. Nie potrafiłam wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Albo nie chciałam. Chyba żywiłam nadzieję, że kiedy otworzę oczy będzie wszystko w porządku. Ale tak się nie stało. Ona wystraszona patrzyła na mnie i nie wiedziała, co zrobić. W końcu przyciągnęła mnie do siebie i zaczęła głaskać po głowie. Wzięłam głęboki wdech. Musiałam to w końcu powiedzieć.

What if? /Camren Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz